„Hiszpańska Elena Ferrante” okazała się trzema panami w wieku średnim
Tajemnicza hiszpańska pisarka o pseudonimie Carmen Mola była porównywana do Eleny Ferrante – tak jak jej ceniona koleżanka po piórze z Włoch, autorka nie chciała ujawnić swojej tożsamości. Aż do momentu, gdy została wyróżniona nagrodą literacką w postaci miliona euro. To skłoniło Carmen Molę, a raczej trzech mężczyzn piszących pod tym pseudonimem, do ujawnienia się.
Mężczyźni wybrali sobie przydomek literacki Carmen Mola, co można by przetłumaczyć jako „Carmen jest fajna”. Główną bohaterką powieści „pisarki” jest detektywka Elena Blanco, „specyficzna i samotna kobieta, która uwielbia grappę, klasyczne samochody, karaoke oraz seks w SUV-ach”. A przynajmniej tak opisuje tę postać wydawca – Penguin Random House.
Nagrodzona książka pt. „La bestia” nie należy jednak do cyklu o Blanco – to thriller historyczny, którego akcja rozgrywa się w 1834 roku w czasie epidemii cholery. Powieść opowiada o seryjnym mordercy, zabijającym i rozczłonkowującym ciała swoich ofiar – dziewczynek. W celu jego wytropienia swoje siły łączą: dziennikarz, policjant oraz pewna młoda kobieta.
Planeta Prize przyznawana jest w Hiszpanii od 1952 roku przez wydawnictwo... Planeta. Nagrodę mogą otrzymać książki, które dopiero będą wydane, a opublikowane być muszą właśnie w Planecie. Dlatego też „La bestia” nie ukaże się, jak dotychczasowe powieści Moli, w Penguin Random House.
Co roku też odbywa się uroczysta gala wręczenia nagrody, z udziałem m.in. hiszpańskiego króla. Gdy więc podczas piątkowej uroczystości podano nazwisko laureatki, wszyscy spodziewali się, że po odbiór statuetki na pełnej gości sali wstanie kobieta. W końcu o tajemniczej Moli nie było wiadomo zbyt wiele, jednak pisano o niej jako o samodzielnej mamie trójki dzieci i wykładowczyni uniwersyteckiej z tytułem profesorskim, która w nielicznych wolnych chwilach poświęca się pisaniu mrocznych i pełnych przemocy powieści. Mola miała mieć około 40 lat, a jej chęć unikania rozgłosu wynikała ponoć z „potrzeby ochrony ustabilizowanego życia, które prowadzi i które nie ma nic wspólnego z literaturą”. Na stronie agenta Carmen Moli znajduje się nawet jej tajemnicze zdjęcie, gdy patrzy w dal. Po nagrodę podczas ceremonii wstali jednak trzej panowie w wieku około 40-50 lat.
A oto i trzej nagrodzeni twórcy:
«Somos escritores hedonistas, no escritores que sufren escribiendo, y creo que cuando uno se lo está pasando bien el libro sale mejor. Es lo que siempre hemos querido hacer, escribir divirtiéndonos».
— Editorial Planeta (@edit_planeta) October 17, 2021
«La bestia», de Carmen Mola. #PremioPlaneta2021https://t.co/th5gwCpwJH
„Nie przyjęliśmy żeńskiego pseudonimu po to, by sprzedawać więcej książek”
I tak okazało się, że Carmen Mola to tak naprawdę Agustín Martínez, Jorge Díaz i Antonio Mercero. Autorzy już wcześniej pisali książki pod swoimi nazwiskami, pracowali jako scenarzyści, w końcu jednak zdecydowali się połączyć siły. Panowie mają w swoim dorobku takie seriale jak „Central Hospital” czy „Blind Date”. Jak wyjaśnił jeden z nich, Antonio Mercero, w rozmowie z „El Pais”:
Nigdy nie chcieliśmy się ukryć za kobietą, chodziło bardziej o to, by pisać pod innym i jednym nazwiskiem. Nigdy też nie podjęliśmy tej decyzji po to, by sprzedawać więcej książek. Czy te autorstwa kobiet sprzedają się lepiej? Nie wiem, ale nie sądzę.
Beatriz Gimeno, hiszpańska pisarka, a także feministka, aktywistka i była szefowa jednego z hiszpańskich organów ds. równouprawnienia, Instytutu Kobiet, skrytykowała autorów za ukrywanie się pod żeńskim pseudonimem. Jak napisała na Twitterze:
Ci faceci, oprócz publikowania przez kilka lat pod kobiecym nazwiskiem, nie raz udzielali też wywiadów. Nie chodzi tu więc o samo nazwisko, ale o stworzenie całego pisarskiego profilu, którego używali, aby przyciągnąć czytelników i dziennikarzy. To oszuści.
Co więcej, w zeszłym roku jeden z oddziałów Instytutu Kobiet zarekomendował twórczość Carmen Moli jako tę, „która pomaga zrozumieć codzienność i doświadczenia kobiet w różnych okresach historycznych, a także przyczynić się do poszanowania kobiecej wolności i praw kobiet”. Obok nazwiska Moli w rekomendacjach pojawiła się m.in. Margaret Atwood.
Źródło: „The Guardian”
[as]
komentarze [19]
Z wielu perspektyw historia z cyklu "i śmieszno i straszno". Skrajne feministki z pianą na twarzy rzucają określeniami typu "oszuści", skrajni szowiniści pękają z dumy, że "hehe, znowu lewaki zaorane", a prawda jak zawsze pośrodku. Czy to, że za cenioną ze względu na portretowanie kobiet pisarką stoi trzech mężczyzn to źle? A co to? Mężczyzna nie może stanąć w "obronie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejHm. widzę, że feministkom trudno znieść fakt, że trzech facetów tworzy litraturę „która pomaga zrozumieć codzienność i doświadczenia kobiet w różnych okresach historycznych, a także przyczynić się do poszanowania kobiecej wolności i praw kobiet”. Ja nie widzę tu problemu, a tymbardziej oszustwa. W swojej istocie pseudonim jest po to by ukryć tożsamość autora. Tak na...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beatriz Gimeno, hiszpańska pisarka, a także feministka, aktywistka i była szefowa jednego z hiszpańskich organów ds. równouprawnienia, Instytutu Kobiet, skrytykowała autorów za ukrywanie się pod żeńskim pseudonimem.
To oszuści.
Buhahaha... A czyż nie o to nowoczesne feministki walczą? Że płeć jest konstruktem społecznym i wybieralnym? Czyż nie za to dawna ikona...
W przyszłym roku nakładem Wydawnictwa Sonia Draga ukaże się pierwszy tom trylogii Carmen Moli #1 "La novia gitana". Czekacie?
To tylko pokazuje, że wszelkie podziały w literaturze są bez sensu, skoro faceci też tak wspaniale piszą o "codzienności i doświadczeniach kobiet", choć nimi nie są.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sama historia dosyć zabawna. Ale nazywanie tych Panów oszustami to przesada. Wiele osób pisze pod pseudonimami, a że tu akurat mamy trzech Panów nie ma dla mnie znaczenia.
Też jestem ciekawa kim może być Ferrante.
W Polsce też sie gromy posypały na Remigiusza Mroza, chociaż pisał pod męskim pseudonimem. Ale do autorek erotyków jakoś nikt nie ma pretensji, że wszystkie pod pseudo...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
W Polsce mamy podobną autorkę - Paulina Świst.
No i do tego nikt nie wie pod jakim pseudonimem wydaje jeszcze Remigiusz Mróz, a sam powiedział, po zdemaskowaniu Ove Logmansbo, że następnym razem wymyśli taki profil, że nikt nie wpadnie na pomysł, że to on.
Ja się tylko zastanawiam, w kontekście tego newsa, kto się kryje za moją ukochaną Ferrante...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post