forum Oficjalne Aktualności
Piractwo kosztuje włoski rynek książki 528 miliony euro. Rocznie
Włoskie organizacje zrzeszające wydawców książek i prasy podliczyły roczne koszty piractwa. Wyniki są zatrważające. Okazuje się również, że prawami autorskimi nie przejmują się nawet profesjonaliści.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [81]
Pseudoekonomiczny bełkot, wykrzywiający podstawowe kategorie. Nie, nikt nic nie stracił i pobieranie książek (tak to się powinno nazywać, bo piractwo to grabież na morzu) nikogo nic nie kosztowało, poza chwilą internauty na znalezienie danego tytułu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Pamiętacie tę informację?
"Władze Florencji postanowiły zachęcić młodych mieszkańców miasta do czytania książek i prasy. Zarząd miasta oferuje po 50 euro każdemu florentczykowi w wieku od 18 do 25 lat na zakup książek, pism i gazet.
"Bądźcie ciekawi" - to hasło kampanii zainaugurowanej przez władze miejskie. Oferują one po 50 euro do wydania w ciągu dwóch miesięcy w...
Jak zwykle w tego rodzaju użalaniu się (na siejących postrach piratów) nie ma ani jednego słowa na temat POWODÓW tego zjawiska. Są wytrząsane z rękawa "szacunkowe wyliczenia", trochę statystyki w stylu "ja i mój pies mamy średnio po trzy nogi" i jojczenie jak to wydawcy cierpią i zaraz będą musieli pracowników pozwalniać żeby mieć do do garnka włożyć. Nikt nie zastanawia...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Rodzice po rozwodzie,brat i tata nie czytają
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Tak jest! Książki nie dla biednych!
Zaostrzyć prawo haha! Piractwo jest, było i będzie bo nie każdy zarabia krocie a nie samymi książkami człowiek żyje. Nie potępiam piractwa w żadnym wypadku. Jest to proceder delikatnie nikczemny gdyż faktycznie kradnie się czyjąś pracę, ale nie każdy jest na tyle bogaty żeby pozwolić sobie na szlachetność i kupić coś nowego ze sklepu. A...
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Słyszał. Nawet często korzysta. Ale nie wszystko w bibliotekach jest proszę Pana.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Panie nie chcij Pan żebym Panu Cejrowskiego zacytował, koniec dyskusji na ten temat bo ewidentnie Pan "nigdzie" nie był i "nic" nie widział.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPytanie - to zależy, co rozumiesz pod pojęciem "coś nowego ze sklepu". O ile jestem w stanie zrozumieć, że kogoś nie stać na zakup specjalistycznej naukowej literatury za setki, czy tysiące złotych (np. zachodnie encyklopedie, które potrafią kosztować po kilkanaście i więcej tys. zł), to jakoś trudno mi uwierzyć, że nie stać cię na beletrystykę za 30-40 zł. To koszt niezbyt...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejUżytkownik wypowiedzi usunął konto
@Maciek - specjalnie podałem przykład butelki wódki, bo nakład pracy potrzebny do jej zrobienia jest niewspółmiernie niższy, a co najmniej 3/4 ceny to akcyza i podatek. To samo dotyczy zresztą papierosów. Branże produkujące te używki raczej też nie cierpią na brak gotówki, choć i one borykają się z nielegalnym rynkiem - podróbkami i przemytem.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCo do tego środowiska akademickiego... studiowałam na wydziale, na którym był poważny deficyt podręczników. Biblioteka miała po jednym egzemplarzu podręcznika i ćwiczeń, zakup książek z Azji wiązałby się z wydatkiem po kilkadziesiąt dolarów za egzemplarz. Oczywiście, że wszyscy mieliśmy kserowane podręczniki. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której rocznie wydawałabym na ich...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNiech twoje sumienie będzie spokojnie. Istnieje coś takiego jak opłata reprograficzna.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postBez szczegółowego omówienia metodologii wykonania obliczeń ten njus jest bezwartościowy. Nie sposób ocenić, czy po prostu pomnożono liczbę niesprzedanych egzemplarzy przez cenę okładkową, czy też wzięto pod uwagę inne czynniki. Na przykład wyniki badań, z których wynika, że piraci wydają na legalną rozrywkę per saldo więcej, niż ci, którzy korzystają tylko z legalnych...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jeśli sam/a kupisz czytnik, a telefon masz w Play czy T-Mobile, to abonament L kosztuje cię całe 20 zł miesięcznie. Dwadzieścia złotych.
A jeśli masz szczęście mieszkać przy bibliotece która ma kody L, to abonament kosztuje cię zero. Szkoda tylko że nie da się czytać na urządzeniach "wiodącej marki".
Co to za bzdura. Książkę papierową mogę pożyczyć znajomym, czy rodzinie,a cyfrową to już nie. Jeżeli coś kupiłam, to staje się to moją własnością, z którą mogę zrobić to co zechcę, nawet spalić.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTeoretycznie (zgodnie z prawem) książkę papierową możesz odsprzedać innej osobie (logiczne twoja własność więc robisz co chcesz). Ebooka nie możesz.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMnie nie interesuje sprzedaż, ale pożyczenie, danie komuś w prezencie. Czy ebook nie jest moją własnością?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nie. Płacisz za licencję, czyli wolno Ci przeczytać. Możesz pożyczyć komuś z bliskiego kręgu znajomych lub rodziny, ale - aby być w pełni w zgodzie z prawem - powinnaś pożyczyć wraz z czytnikiem, aby nie tworzyć dodatkowych kopii. Nie wolno Ci odsprzedać, bo to by oznaczało, że czerpiesz nieuprawnione zyski.
Edit: ad. prezentów. W e-sklepach jest opcja "kup w...
Był taki artykuł na LC:
"Nie wolno odsprzedawać używanych e-booków"
Wiem, że nie chodzi ci o sprzedaż. Ale wychodzi na to, że nie jesteśmy właścicielami ebooka. Trochę to bez sensu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Możesz być właścicielem fizycznej rzeczy,
Do twórczości można mieć prawa autorskie.
Plik nie ma cech fizycznych.
Idąc tym tokiem myślenia, to oznacza, że jednak ebook jest gorszy od książki, bo nie jest książką w pełnym tego słowa znaczeniu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Głównie chodzi o to by poznać historię stworzoną przez autora.
Czy e-book jest gorszy od książki.
Nie, po prostu jest inną formą prezentacji utworu.
Wszystko zależy od tego czego oczekujesz.
Jezu, wszystko rozumiem, ale żeby palić od razu! Matko Bosko!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPrzepraszam. Przykład skrajny. Nie przypominam sobie abym kiedykolwiek spaliła książkę.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZgadzam się. Tak samo jak mogę pożyczyć komuś telefon i człowiek może zagrać w coś (na przykład w Minecrafta) albo kiedy gram na komputerze przyjaciela.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post