Piractwo kosztuje włoski rynek książki 528 milionów euro. Rocznie
Włoskie organizacje zrzeszające wydawców książek i prasy podliczyły roczne koszty piractwa. Wyniki są zatrważające. Okazuje się również, że prawami autorskimi nie przejmują się nawet profesjonaliści.
Stowarzyszenie Włoskich Wydawców (Associazione Italiana Editori, AIE) i Federacja Włoskich Wydawców Prasy (Federazione Italiana Editori Giornali, FIEG) wspólnie przedstawiły wyniki badania dotyczącego wpływu, jaki ma na włoski rynek piractwo. Według ich wyliczeń rynek książki traci co roku aż 528 milionów euro, a gdyby doliczyć do tego koszty, jakie ponoszą wydawcy gazet, to suma zamknie się w przerażającej liczbie 1,3 miliarda euro, co odpowiada aż 23% wartości całego włoskiego rynku wydawniczego. Na tę kwotę składają się między innymi nieopłacone od spiraconych książek podatki, szacowany koszt niesprzedanych (w wyniku nielegalnych pobrań) pozycji, a także poniesione przez wydawnictwa koszty, które w efekcie braku sprzedaży książek pozostaną niezwrócone.
Co czwarty Włoch jest piratem
W badaniu przeprowadzonym przez IPSOS na zlecenie AIE i FIEG wzięło udział 4000 respondentów w wieku powyżej 15 lat. Wynika z niego, że jeden na trzech Włochów w ciągu zeszłego roku dokonał co najmniej jednego aktu piractwa. Co czwarty włoski użytkownik sieci pobrał nielegalnie e-book lub audiobook, a 17% ankietowanych przyznało się do tego, że otrzymało, nie uiszczając opłaty, cyfrową książkę od znajomego bądź rodziny.
Problemem są również fotokopie, które kupiło 7% respondentów, 8% zaś potwierdziło, że minimum jedną wykonaną za pomocą ksero kopię otrzymało od członków rodziny lub przyjaciół.
Akademicy i profesjonaliści także nie szanują majątkowych praw autorskich
Te liczby wyglądają jeszcze bardziej dramatycznie, gdy skupimy się tylko na środowisku akademickim. Jak zauważają autorzy raportu, ponad 80% ankietowanych korzystało z nielegalnych zasobów. Do nielegalnego korzystania z treści w postaci cyfrowej bądź drukowanej przyznało się również ponad 80% biorących udział w badaniu profesjonalistów, w tym architektów, notariuszy, inżynierów, księgowych. Czyli zawodowców, dla których wiedza jest narzędziem pracy.
Andrea Riffeser Monti, prezes Federacji Włoskich Wydawców Prasy, uważa, że przytoczone liczby dają podstawę do tego, by stwierdzić, że włoski rząd powinien zająć się uszczelnieniem prawa i „poprawić zabezpieczenia przed wszystkimi pasożytniczymi formami naruszenia praw autorskich”.
Jak podają włoscy wydawcy książek i prasy, w efekcie piractwa i ponoszonych w jego wyniku strat zatrudnienie w sektorze wydawniczym może stracić aż 3600 osób.
Fotografia otwierająca: Renee Fisher / Unsplash
Źródło: Associazione Italiana Editori
komentarze [81]
" 17% ankietowanych przyznało się do tego, że otrzymało, nie uiszczając opłaty, cyfrową książkę od znajomego bądź rodziny."
To niby komu mam uiszczać taką opłatę kiedy przeczytam kopię książki którą pożyczam np od mojej siostry czy sąsiadki.
W przypadku papierowej nie muszę i mój egzemplarz jakiegoś najnowszego kryminału może oblecieć pół osiedla i wydawnictwo nie...
Artykul jest anonsowany tytulem:"Co czwarty Wloch piraci ksiazki".Skad zwrot piraci? Chyba raczej piratuje? Prosze mnie poprawic,ale chyba nic sie w tej kwestii nie zmienilo?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Bono pirat piraci a śmieć śmieci, może dlatego
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postArtykuł porusza jedynie problem, ale nie bada jego kontekstu, aby móc odpowiedzieć na pytanie "dlaczego?". We Włoszech jest kryzys ekonomiczny, a to wpływa na życie każdego mieszkańca tego kraju.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCiekawe jak tam wygląda rynek wydawniczy. Moim zdaniem jedynym lekiem na piractwo jest rozwinięcie rynku oryginalnego tak by ten był konkurencyjny do usług pirackich. To jest jedyna droga. I to da się zrobić. Trzeba tylko się za to zabrać.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJestem przekonana, że w chwili, gdy pliki będą tak zabezpieczone, by kopiowanie ich było niemożliwe, czytelnictwo w Polsce spadnie conajmniej o połowę. Coś za coś. Nowi autorzy wściekają się, że ich ebooki krążą w sieci a powinni się cieszyć, bo gdyby nie one, o większości z nich nikt nigdy by nie usłyszał. I wcale nie popieram piractwa, zwracam jedynie uwagę na to, że...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejKsiążka jest towarem jak każdy inny, a więc obejmują ją prawa konsumenckie, to znaczy, że można oddać towar w ciągu 7 dni.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJaki artykuł o tym mówi? Pierwsze słyszę by można było cokolwiek oddać w ciągu 7 dni od zakupu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postW sklepach stacjonarnych zależy od sprzedawcy i od regulaminu danych sklepów. Inaczej jest w sklepach internetowych;Zwrot towaru zakupionego przez internet regulowany jest przepisami Ustawy o Prawach Konsumenta z dnia 30 maja 2014 roku. Zgodnie z nią konsument, który zawarł umowę na odległość, może w terminie 14 dni kalendarzowych odstąpić od niej bez podawania przyczyny i...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Po pierwsze nie rozmawialiśmy o zakupach na odległość a o ogólnych prawach konsumenckich. Po drugie o terminie 7 dni. Czyli powyższa wypowiedź w żaden sposób nie uzasadnia wcześniejszej.
Jeśli chodzi o zakupy na odległość, to oczywiście zgoda. 14 dni na na nieuszkodzony i oryginalnie zapakowany towar. Czy to książka czy cokolwiek innego.
ok, przepraszam, pomyliłam się i poprawiłam swój błąd.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Fidel-F2 mylisz się co do wymogu oryginalnie zapakowanego towaru. Przepisy nic na ten temat nie mówią, jeżeli więc taki zapis pojawia się w regulaminie sklepu, jest on prawnie nieskuteczny. Zresztą UOKiK umieścił wymóg oryginalnego opakowania (w przypadku zwrotów i reklamacji) na liście niedozwolonych klauzul.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMasz rację, ale, jak znalazłem, są pewne wyjątki. Człowiek uczy się całe życie, nawet podczas dyskusji na LC. :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNo cóż nie będę bezstronny, ale to nie jest tak, że wydawca spija tylko śmietankę. Musi książkę zredagować (a niektóre prace są na wstępie przygotowane tragicznie), złożyć, zadbać o dystrybucję i promocję. Do tego użerać się dystrybutorami i księgarniami, żeby raczyły zapłacić za sprzedany towar (a płacą często z wielomiesięcznym opóźnieniem, a niekiedy nawet w ogóle nie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejZ tą redakcją to w ostatnim czasie jest bardzo cienko. Do tekstów albo nit nie zagląda, albo robi to po łebkach. W efekcie mamy treść, od której głowa boli a oczy cierpią. Kolejna rzecz, okładki. Najczęściej to na nią jako pierwszą zwracamy uwagę. Jeśli cos nas w niej przyciągnie, sięgamy i czytamy opis, potem kupujemy. Niestety, okładki to kolejna kpina. Świetny thriller...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejAutor artykułu posługuje się nieprecyzyjnym określeniem "piractwo" i obejmuje nim wszystkie działania wykraczające poza kupno – sprzedaż książki. To punkt widzenia branży wydawniczej. Z punktu widzenia prawa sytuacja wygląda jednak inaczej, przynajmniej w Polsce. Nie wiem, czy autor zadał sobie trud sięgnięcia po ustawę o prawach autorskich. Na wszelki wypadek podpowiadam,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNieautoryzowane pobieranie książek to wyröwnywanie szans. Jeżeli kupimy zachwalaną przez wydawnictwo książkę, a okaże się, że to chała to straciliśmy czas i pieniądze bo nikt nam tego nie zwróci. Zostaliśmy oszukani przy pomocy marketingu. I nie mamy w tej sytuacji żadnych praw konsumenckich. Ergo, nie ma żadnego problemu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jak idziesz na film do kina albo na koncert, to też nie masz możliwości odzyskać kasy w przypadku niezadowolenia. Tak jest z wieloma dobrami czy usługami.
W przypadku książki być może jakimś rozwiązaniem jest przeczytanie pierwszego rozdziału (czasem jest taka opcja).
Te przeliczenia są mocno lewe, bo niekoniecznie ci ludzie kupiliby książkę, którą spiracili. Udało im się, spoko, przeczytają. Nie udało się, to nie, i tak nie wydaliby pieniędzy Według mnie takie dane to mocna manipulacja i naginanie rzeczywistości, aby przedstawić racje jednej strony.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDopóki pliki będzie można łatwo kopiować dopóty będzie istniało piractwo. Należy zabezpieczyć plik tak, aby nie było możliwości kopiowania. A ebooki można sprzedawać z nośnikiem i to powinno być moją własnością, którą mogę pożyczyć lub odsprzedać.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSpotify i Netflix też powinny ludziom płyty wysyłać ;-)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTam płacisz za dostęp do pliku jak np. w Legimi. Mnie chodzi o kupno w księgarni. Jak chcesz kupić muzykę lub film dostajesz płytkę :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPiractwo będzie istnieć dopóki nikt nic nie zrobi z legalnym upowszechnieniem treści cyfrowych. Można uwalniać lektury albo czytać takie, do których wygasły prawa majątkowe. Cyfrowe treści rodzą pewnego rodzaju patologię, bo będą rosły monopole do dostępu do mediów. Obecnie mamy Netflixa, HBO, Amazon Prime Video, a na Zachodzie jest jeszcze Disney+ i Hulu. W kwestii muzyki...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jak zwykle wszystko obraca się wokół kasy.
Zamiast cieszyć się, że ludzie w naszych czasach jednak czytają to jeszcze jojczą. I tak zarobią, ale można skomleć że mogli by zarobić przecież więcej.