-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Cytaty z tagiem "związki zawodowe" [7]
[ + Dodaj cytat]
Tak się składa, że najskuteczniejszym znanym nam sposobem, aby to osiągnąć, są działania zbiorowe. Niestety ostatnie kilkadziesiąt lat to bezpardonowy atak na ten rodzaj zaangażowania. Paul Mason, brytyjski dziennikarz, uważa nawet, że głównym celem wielkiego biznesu i sprzyjających mu polityków było zniszczenie związków zawodowych, ponieważ te skutecznie organizowały pracowników i dawały im poczucie zbiorowej sprawczości. Sprawiały, że stali się silnym graczem politycznym, co nie było na rękę korporacyjnym bossom. Patrząc szerzej, mieliśmy do czynienia ze zmasowanym atakiem na wszelkie formy zbiorowego, czyli politycznego zaangażowania. Z bezprecedensowym projektem atomizacji społeczeństwa, bo społezceństwo składające się z rozdrobnionych jednostek jest bezsilne i łatwiej narzucić mu rozwiązania korzystne dla garstki.
Nasza współczesna kultura - od seriali po pamięć historyczną - to pobojowisko po tej wojnie wytoczonej obywatelom i obywatelkom naszych krajów. Zostaliśmy z poradnikami zaradności i poczuciem, że niewiele możemy, bo "świat już taki jest" i trzeba się dostosować. Pora odwrócić ten antypolityczny trend, pora na nowo poczuć zbiorową sprawczość i przestać traktować zaangażowanie polityczne jako coś brudnego, do czego można przyznać się tylko po cichu, w gronie najbliższych znajomych, bo inaczej wyjdzie się na dziwaczkę czy ekscentryka. Pozwólmy sobie na odrobinę politycznego optymizmu, który na najbardziej podstawowym poziomie oznacza wiarę w zbiorową sprawczość zaangażowanego społeczeństwa.
Moi partyjni opiekunowie udzielili mi wielu komunistycznych nauk. Dowiedziałam się, że Lenin gardził związkami zawodowymi zainteresowanymi jedynie poprawą bytu pracowników, bo uważał, że wyzwolenie klasy pracującej nie może przyjść przez reformy. Uświadomiono mi też, że związki zawodowe prowadzące politykę reformistyczną są winne zbrodni zwanej przez marksistów "ekonomizmem".
(...) w promieniu kilku kilometrów od najbliższej fabryki oferującej, powiedzmy, cztery tysiące miejsc pracy, wegetuje kilkadziesiąt tysięcy głodnych, zdesperowanych ludzi. To się nazywa rynek pracodawcy! Nawet związki zawodowe w Bangladeszu wyczuły już, gdzie stoją konfitury, i pod sztandarem walki z kapitalizmem czy globalizacjącichaczem, za kilkadziesiąt tysięcy dolarów, oferują kapitalistom całkiem wolnorynkowe usługi blokowania zakładów konkurencji. Na wezwanie związkowych liderów, zwykle poparte solidną porcją darmowej strawy i kilkoma taka na głowę, przed fabrykę ściągają czasami setki demonstrantów, rzecz jasna, z adekwatną scenografią i rekwizytami. (...) Strajk trwa oczywiście tyle, ile chce zleceniodawca, chyba że z centralą związkową szybciej dogada się właściciel blokowanego zakładu i przebije ofertę konkurencji.
Związki zawodowe byłyt ostoją wszystkich zdobyczy rewolucji i krzepnącej potęgi zwierzchności. Nikt skuteczniej niż zebranie ogólne związku zawodowego nie mógł doprowadzić do wyrzucenia z pracy jakiegoś uprzykrzonego kwerulanta czy innego poszukiwacza sprawiedliwości, którego administracja nie ośmielała się wylać w inny sposób. Niczyj podpis na protokole nieprzydatności dla celów urzędowych jakichś sprzętów - bardzo przydatnych jednak dla dyrektorskiego mieszkania - nie wyglądał tak szczerze i naiwnie, jak podpis przewodniczącego komórki związkowej. Utrzymywały się zaś zwiążki własnym kosztem - kosztem tego trzydziestego procentu roboczej płacy, z której państwo nie mogło zabrać więcej niż 29 procent na wszystkie swoje podatki i przyusowe pożyczki.
s.536.
Po co nam ta książka? Ruchy społeczne cierpią na chroniczne zaniedbywanie własnej pamięci. Nauczeni doświadczeniem pracy w związku zawodowym, w którym często zmuszone jesteśmy do zdobywania wiedzy drogą ustną, w formie opowieści czy anegdot, chcemy zerwać z tym schematem. Jesteśmy świadome, że za parę lat będziemy jedynie historią. Zależy nam na tym, by kolejne grupy zbuntowanych studentek i studentów mogły sięgać po źródła takie, jak to, by uczyć się, jak zwyciężać w walce o swoje prawa. Spójrzcie na tę publikację jak na narzędzie. Wykorzystajcie ją do poszerzenia własnej wiedzy. Zainspirujcie się do działania. A przede wszystkim pomóżcie nam dalej szerzyć ideę, że uniwersytety są naszym dobrem wspólnym”.
Związki zdawały się obsuwać w kryzys. Wśród metalowców dochodziło do dzikich strajków, nielegalnych okupacji zakładów, widoczne były otwarte tendencje rozłamowe w bazie. Najlepiej wykształceni przeciw nowemu proletariatowi, zatrudnionemu w usługach. Lekarze przeciwko pielęgniarkom, nauczyciele akademiccy przeciwko nauczycielom nie-akademickim. Związkowcy, bojący się o swe miejsca pracy demonstrowali przeciwko związkowcom, którzy wychodzili na ulicę dla zarobków wyższych o 3.5%".
[Die Gewerkschaften schienen in die Krise zu schlittern. Bei den Metallern war es vereinzelt zu wilden Streiks gekommen, illegalen Werkbesetzungen, an der Basis offene Spaltungstendenzen. Die am besten ausgebilten Leutegegen das neue Dienstleistungsproletariat. Ärzte gegen Pfleger, Akademiker gegen Nicht-Akademiker. Gewrkschaftler, die um ihren Job fürchteten, demonstrierten gegen Gewerkschaftler, die für dreineinhalb Prozent mehr Lohn auf die Straße gingen.] s.162.
Jak się tu czujesz?
Jest super! Naprawdę. Ja, szczerze mówiąc, mam tutaj więcej jedzenia niż w domu! Życie studenckie, naprawdę, z każdej strony mnie uderzyło. Atmosfera jest wspaniała. Jest genialnie. Mamy co chwilę wykłady, spotkania z ekspertami w różnych dziedzinach. Ludzie przychodzą do nas z wiedzą, która przekracza w ogóle wszystkie moje uniwersa, że tak powiem. Nie tylko tu walczymy o nasze prawa, ale również uczymy się i dowiadujemy się czegoś, czego nie mielibyśmy szans dowiedzieć się na uczelni. Przychodzą do nas i wykładowcy, i ludzie spoza tego otoczenia. Będziemy mieli przecież wykład z wykładowcami spoza Polski, rozmowy ze studentami z innych krajów. To jest takie mikro uniwersum. Tutaj się dzieje wszystko. Żyjemy w symbiozie. Nie mamy żadnych, naprawdę, zero kłótni. Wszyscy stosują się do zasad. Udowodniliśmy, że studenci są grupą, która nie konkuruje między sobą, ale w swej złej sytuacji walczą o coś dla siebie.