-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik1
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej, by móc otrzymać książkę Ałbeny Grabowskiej „Odlecieć jak najdalej”LubimyCzytać4
-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
Cytaty z tagiem "zapłodnienie" [3]
[ + Dodaj cytat]Niektórzy uczniowie płci męskiej podchodzą do kobiet, proszą o wspólny taniec, by pokazać, że stanowią odpowiednich partnerów do reprodukcji. Tańczą szybko, by zademonstrować, że nie są kalekami i nie mają genetycznych defektów do przekazania potomstwu. Demonstrują skoordynowane, pełne witalności ruchy, by zapewnić, że mogą zabezpieczyć kobietę podczas okresu ciąży. Zabezpieczyć kolejnych potomków, aż dojrzeją. Kobiety popisują się skórą i włosami, by ukazać się jako zdatne do życia, środowisko do zapłodnionego jaja, malują twarz by wyglądała jak najbardziej symetrycznie. Prawdopodobnie wydadzą na świat dużo żywych dzieci.
Z duchowej perspektywy „bycie przy nadziei” to niezwykły i magiczny moment. Często można usłyszeć, że to „stan błogosławiony”. W naszym ciele właśnie rośnie nowe życie. Nie poszłyśmy do marketu i nie znalazłyśmy go na półce, powstało dzięki alchemii miłosnego zjednoczenia naszego ciała i ciała ukochanego. Nawet na komórkowym poziomie, co potwierdzają współczesne badania, możemy zobaczyć, że to wcale nie jest tak, że plemnik przebija się przez powłoczkę komórki jajowej i ten najsilniejszy, najwytrwalszy, z „najmocniejszym łbem” dostaje się do środka i wygrywa wyścig. To raczej miłosny komórkowy taniec i chemia przyciągania. Pomiędzy właściwym plemnikiem a komórką jajową musi zaiskrzyć. Ona otwiera się na niego, a on swobodnie wnika do środka. To piękna perspektywa. W naszym ciele mieszka twórcza moc, bo powołała do życia nową istotę. Czyż to nie cud, że w ciele biją dwa serca? Mieszkają dwie dusze?
Ciągle słyszę, że mordujemy zarodki. Prawda jest taka, że nawet u kobiet płodnych osiemdziesiąt procent zarodków się nie przyjmuje. Nie wchodzi do macicy. Kobieta nie wie, że to nie jest tylko miesiączka, że złuszczył się też zarodek. W rozrodzie proporcje są takie same, z tą różnicą, że to wszystko widać. Naprawdę nigdy w życiu nie wyrzuciłam zarodka do śmieci.