-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "trauma" [187]
[ + Dodaj cytat]Szukanie winnych jest najprostszym sposobem radzenia sobie z trauma. Jeśli wskażesz kogoś, kto jest sprawcą twoich krzywd, od razu jest prościej...
To bardzo silny ludzki impuls- udawać, że wszystko toczy się normalnym trybem. Zauważysz to nawet w poważnych wypadkach. Ludzie z krwotokiem podrywają się i ruszają naprzód. (...) Może w ten sposób mózg broni się przed nadmiarem stresu.
Nie chcę się bawić w filozofowanie, ale nie ma człowieka, który nie nosiłby w sobie wielkich traum, lęków, prawdziwych lub urojonych win, marzeń gwałcących wszelkie normy społeczne. Zepchnięte w najdalsze zakamarki psychiki, czynią nas bezradnymi, kiedy pojawiają się na powierzchni. Przez całe życie uczymy się udawać, że ich nie ma, zamiast stawać z nimi twarzą w twarz. Zmuszeni do tej konfrontacji, przegrywamy, choć moglibyśmy zwyciężyć. Wybieramy najłatwiejsze wyjście: ucieczkę. A ucieczką od samego siebie może być tylko śmierć lub szaleństwo.
Chyba coś złego z nami się dzieje, jeśli tatuś po śmierci swego ojca tak mało miał do powiedzenia.
Miała też sygnał "Uciekaj, ale to już". Czasem ni z gruszki, ni z pietruszki, dzwonił jej w głowie alarm. Serce zaczynało bić szybko, w ustach pojawiał się metaliczny smak, włoski na skórze stawały dęba. Strach. I ten sygnał był najtrudniejszy do interpretacji. Łatwo pomylić napad lęku z intuicyjną reakcją na niebezpieczeństwo.
Zające nie mają ataków paniki z powodu trudnego dzieciństwa, strasznych katastrof albo traumatycznych doświadczeń z osobnikami swojego gatunku. Chyba nie mają. Jeśli zające się boją, to znaczy, że mają się czego bać w tej konkretnej chwili. Nie idą do psychiatry, tylko spieprzają ile sił.
A ludzie inaczej. Mają swoje obszary niepamięci, gdzie przeszłość rządzi jak pijany zawiadowca stacji. Wysyła sygnały i pociągi widma, jakby nadciągała katastrofa, teraz. Tyle że to taki fotomontaż, bo katastrofa dawno już była i wszyscy przeżyli. Mają się tak i owak, ale żyją. Zawiadowca jest pijany, naćpany, kopnięty i wkurwiony na cały świat. Dlatego zawraca dupę i nie daje żyć.
To była kuracja polegająca na bezczynności: słońce, jaszczurki na murach, gapienie się w niebo i na jezioro i zapominanie możliwie jak najwięcej, żeby oczy w wreszcie nie wpatrywały się już tylko w jeden punkt, tylko dostrzegały znowu, że przyroda w ogóle nie przyjęła do wiadomości dwudziestu lat ludzkiego obłędu.
Każda śmierć,nawet najbardziej usprawiedliwiona i zasłużona, odciskała trwały ślad na psychice. Śmierć człowieka niewinnego była rzeczą nieporównywalnie gorszą do zniesienia.
Later, I imagined that the past is not behind us at all, but unseen beneath our feet. We are supported by it as we walk, sometimes balanced, sometimes not, and if we tried we could reach below to grasp the person we once were. It might even be possible to pull them up to join us. Now I wonder if our past is always nearby, and our future too, and if we look carefully we can see both. But who wants to look carefully?
Taking this step might shift too many supporting pillars in my emotional infrastructure, which already resembled a makeshift shanty town put together after a hurricane, with psychological corrugated sheeting and unbalanced blue tarpaulins. It lacked stability but it held, some new life had grown up around it, there hadn’t been a storm for a while and I didn’t want my shack of feelings blown down, like a little pig’s in a fairy tale.
I could keep this secret because I lacked the power to force news of it out of my person. Words to describe it adequately, or plausibly, were beyond me. I didn’t want to tell anyway, not because I was consciously frightened, or even concerned that I’d be disbelieved, more that this new secrecy had gone very deep inside me, taken root so far within my being that to eject it was to risk self-destruction by somehow turning myself inside out and never being able to go back to where I was before. It felt, still feels, like a risk.