-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Cytaty z tagiem "stan wojenny" [13]
[ + Dodaj cytat]Na półkach za nimi leżało Nic, Większe Nic i Całkiem Nic oraz liczne Wyroby Nicopodobne.
Utworzenie "Solidarności" i początkowy okres jej działania jako związek zawodowy, może być odczytywane jako eksperymentalna pierwsza faz polskiej "odnowy". Mianowanie Jaruzelskiego, wprowadzenie stanu wojennego, oraz zawieszenie "Solidarności", stanowi drugą fazę, przeznaczoną na wprowadzenie tego ruchu pod ścisłą kontrolę oraz zapewnienie stanu politycznej konsolidacji. W trzeciej fazie można oczekiwać (pisane w 1984r.), że zostanie uformowany rząd koalicyjny, skupiający przedstawicieli partii komunistycznej, reprezentantów reaktywowanej "Solidarności", oraz Kościoła. W tym rządzie mogłyby się znaleźć również kilku tak zwanych "liberałów".
Nikt nie mówi, że posiadanie czy kontrolowanie mediów daje gwarancję władzy, tylko, że stwarza nierówność. Można oczywiście media ograć, można je mieć i posługiwać się nimi tak topornie, na odlew, że efekt będzie przeciw skuteczny - Jak PiS w czasie swoich rządów. Ale umiejętnie użyte media potrafią mocno wpływać na nastroje, lęki czy oczekiwania. To za pomocą telewizji w czasie karnawału Solidarność w ciągu roku złamano w Polakach ducha, wymęczono ich obrazami bałaganu, pustych półek i zimnych kaloryferów. Tak, że kiedy przyszło do konfrontacji, do stanu wojennego, większość społeczeństwa nie zdobyła się na stawienie oporu. Mimo, że wcale nie wierzyła w powtarzanie przez tę samą telewizję oskarżeń, że Solidarność to antypolska dywersja za pieniądze.
Generał Jaruzelski uparcie twierdzi, że jest wielkim polskim patriotą, bo
gdyby w roku 1981 nie wprowadził stanu wojennego, to do Polski wjechałaby
Armia Czerwona. W tłumaczeniu na język polski oznacza to, że Jaruzelski ma się
za bohatera, bo każe strzelać do swoich rodaków po to tylko, by nie strzelali do
nich obcy.
Władimir Bukowski twierdzi, że Związek Sowiecki nie groził Polsce
interwencją zbrojną w roku 1981. Dowodzi ponadto, iż to generał W. Jaruzelski
zabiegał w Moskwie o "bratnią pomoc" i spotkał się z kategoryczną odmową.
Z kolei Jaruzelski utrzymuje, że wprowadził stan wojenny, by ochronić Polskę
przed najazdem obcych wojsk.
Jeden zarzuca drugiemu kłamstwo, a my nie mamy jak sprawdzić, który
mówi prawdę. Na szczęcie nie ma takiej potrzeby.
[...] pozostaje uwierzyć jednej ze stron.
Tylko której? Sowieckiemu dysydentowi, który zwalczał komunizm, czy
partyjnemu aparatczykowi, który w imieniu obcego mocarstwa sprawował
władzę okupacyjną nad własnym krajem...
(...) Analitycy CIA założyli również pewne kroki militarne, jakie Rosjanie mogliby podjąć tuż przed inwazją, żeby wywrzeć presję na polskie władze. Zaliczały się do nich jawne ćwiczenia w zachodnich rejonach ZSRR, którym towarzyszyłoby powołanie części rezerwistów, ruchy transportu powietrznego i lotnictwa oraz wprowadzenie kliku dodatkowych dywizji do Polski pod pretekstem ćwiczeń. Wszystkie te kroki zostały zaobserwowane przed interwencją w Czechosłowacji w 1968 roku. (...)" - s. 45
Jednak nie będziemy mistrzami świata, jaka szkoda, tak było blisko, gdybyśmy zostali mistrzami świata, komuna musiałaby upaść z wrażenia, że ten kraj wygłodzony i przygarbiony stać na taki tryumf, gdybyśmy wygrali mundial, generałowie musieliby odwołać reglamentację towarów, godzinę milicyjną, stan wojenny, odwołać własny rząd, socjalizm, podnieść żelazną kurtynę, do kraju mistrzów świata zaczęliby podróżować turyści z Zachodu, naród, który najlepiej na świecie się modli i najlepiej na świecie gra w piłkę, byłby podziwiany przez inne narody świata, zaprawdę powiadam wam, gdybyśmy w lipcu ‘82 dostali się do finału mundialu i wygrali w nim z Niemcami, świat zadrżałby w posadach, wszyscy gastarbeiterzy wróciliby do śląskich kopalń, wszyscy górale z Sikago przelecieliby Atlantyk, żeby zdążyć na żniwa, cała emigracja wróciłaby do Polski, żeby posprzątać po komuchach, (…) ach, jakby to było cudownie, gdyby nie Paolo Rossi i jego dwa gole, dwa sztychy prosto w nasze serca.
Szukając sposobów na usprawiedliwienie nieobecności, zaczął chadzać na wycieczki ku turniom, przeklinając utrudnienia, jakie w strefie nadgranicznej spotykał każdy obywatel Polski Ludowej tkwiącej w odmiennym, wojennym stanie. Tęsknie spoglądał ku szczytom słowackim, wspominając czasy konwencji turystycznej, posługiwał się starymi mapami, na których granica jedynie jako pogrubiona kreska przedzielała górskie pasma (na nowych świat się na granicy kończył, graniczny grzbiet Tatr był krawędzią nicości, najświeższe mapy topograficzne przerażały pustką, nie było grani Bielskich, Łomnicy, Lodowego, Gerlacha, nie istniały Smokowce ani Szczyrbskie Jezioro, nie było Rohaczy ani Osobitej - za południową granicą wedle szczegółowej mapy nie było niczego, biała plama, antymateria, Tatry były więc ultima Thule; kiedy chmury nisko opadały i góry znikały, te mapy stawały się przeraźliwie wiarygodne).
Ze wstępu:
Nie wszystko mogło się zmieścić. 14 wydań „Bibuły" to księga licząca ponad 1000 Stron maszynopisu, Wybraliśmy z tego mniej niż jedną trzecią. Dlatego też nie ma w naszym wyborze przedruków, a także tekstów, które znalazły się wcześniej w innych wydawnictwach Stowarzyszenia Wolnego Słowa.
W jednym z numerów „Bibuły" pisałem: „Każdy ma swoją własną historię podziemia. Jedni pamiętają wpadki, inni zachowali w pamięci atmosferę, jeszcze inni wspominają swoje przewagi nad czerwonym. Tak samo trudno nakreślić panoramę działalności podziemnej. Wydawnictwa, prasa, ulotki, znaczki i przeróżne inne patriotyczne gadżety, podziemne radio, kasety, filmy, produkcja i naprawa sprzętu. Podziemne teatry, wystawy i przeróżne inne imprezy kulturalne i polityczne. To wszystko robiliśmy, czasem na raz."
A w innym: „Było „mydło i powidło" i były różne drogi i pomysły na życie i uprzykrzanie życia niekochanemu systemowi."
W „Bibule" (wybranej czy może przebranej?) przeczytają Państwo także o radości z odzyskanego śmietnika i goryczy tych, którzy choć wygrali, czują się przegrani. Niepotrzebni. Zapomniani.
A przecież, jak napisała w publikowanym w naszym wyborze wierszu sowiecka dysydentka i poetka Klaudia Rotmanova: "Myśmy istnieli, myśmy istnieli..."
Jan Strękowski.
Zgodnie z konstytucją Gwatemali, której przestrzega się wtedy, kiedy jest to wojsku wygodne, stan wyjątkowy oznacza przejęcie całej władzy przez armię. I więcej: działań armii nie ogranicza wtedy żadne prawo, słowem może robić, co chce. Jest to swoisty rodzaj przewrotu wojskowego przy zachowaniu form legalizmu.