-
Artykuły6 książek o AI przejmującej władzę nad światemKonrad Wrzesiński20
-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać321
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
Cytaty z tagiem "pisarka" [18]
[ + Dodaj cytat]
Życie jest kompostem.
Zamrugałam.
- Uważa pani, że to dziwne stwierdzenie, ale to prawda. Całe moje życie, wszystko, czego doświadczyłam i co przeżyłam, ludzie, których poznałam, moje wspomnienia, marzenia, fantazje, wszystko, co kiedykolwiek przeczytałam, zrzucane było na kupę kompostu, gdzie z czasem przegniło na ciemna, żyzna, urodzajna mierzwę. Proces rozkładu komórek zmienia wszystko nie do poznania. Inni ludzie nazywają to wyobraźnią, ja myślę o tym jako o kupie kompostu. Za każdym razem, kiedy wpadam na jakiś pomysł, sadze go na tym kompoście i czekam. Żywi się on czarna mazią, która kiedyś była życiem, czerpie z niej energię i kiełkuje. Wypuszcza korzenie, pędy. I tak dalej, i tak dalej, aż pewnego dnia mam już opowiadanie albo powieść.
(...) myślę, że jeżeli przysporzycie światu książek, do czego Was namawiam, zrobicie co jest w Waszej mocy zarówno da własnego dobra, jak i dla dobra innych.
Jeśli jeszcze raz ktoś mnie zapyta, jak piszę, zacznę strzelać!
Czytelnicy mnie ustawicznie pytają, skąd biorę pomysły i różne inne takie. A skąd mam brać i po co, życie tych rzeczy dostarcza, i to w ilościach przekraczających ludzką wytrzymałość.
Postanowiłam napisać autobiografię.
Zdaję sobie sprawę, że autobiografię należy pisać przed samą śmiercią, ale skąd, na litość boską, mam wiedzieć, kiedy umrę? Egzystencja, jaką wiodę obecnie, bardzo energicznie pcha mnie w kierunku grobu, i to różnymi drogami.
Każde zdanie zawiera prawdę czekającą na jego końcu, a pisarz uczy się, jak się o tym dowiedzieć, kiedy ostatecznie dotrze do tego miejsca. Na jednym poziomie ta prawda jest rytmem tego zdania, tempem i elegancją, ale głębiej tkwi integralność pisarza, gdy ten dopasowuje się do języka.
Nic z wyjątkiem lenistwa nie powstrzymuje mnie przed tym, by zostać pisarką. Dobra pisarką.
W tym świetle sztuką niezwykle istotną jest „L’Arc de Triomphe”, a fakt, że dramat powstał w języku francuskim, choć ważny, nie jest bynajmniej kluczowy. Sprawą najistotniejszą jest to, że jako jedyny skończony i zachowany tekst Eleonory Kalkowskiej został stworzony całkowicie na wygnaniu: był pisany w Paryżu, prawdopodobnie na początku 1934 roku. Powstawał więc w poczuciu skrajnej dyslokacji, alienacji, w warunkach zagrożenia, materialnej niepewności, w oderwaniu od podstawowego kontekstu bytowego, który towarzyszył pisarce od lat. Nie ulega wątpliwości, że Kalkowska pisała go ze świadomością, że świat, który znała i wobec którego pozostawała w stosunku »nienawistnej miłości«, przestawał istnieć; że obserwowany rozpad, chaos i narastający terror są prawdopodobnie dopiero preludium koszmaru, z którym już wkrótce będzie się mierzyć Europa; że tekst ten może okazać się »ćmą, krążącą nad ogniskiem«, pochłoniętą w sekundę przez płomienie. Być może też w obawie, że nigdy nie będzie czytany ani wystawiany. Jednocześnie pomimo tego dramatycznego kontekstu, o którym nie sposób przecież zapomnieć, w ostatecznym rozrachunku dramat wydaje się najbardziej optymistyczną sztuką Kalkowskiej.
Okazuje się, że ona [Agatha Christie] też nie znosiła zapachu gotowanego mleka, wypisz wymaluj tak samo jak ja. Może stosunek do mleka jest warunkiem pisania kryminałów…?
Magdalena Samozwaniec w moich uszach, na spotkaniu autorskim w Związku Literatów, przyznała się, że w ogóle nie umie mówić, potrafi wyłącznie pisać. Na tym zakończyła wypowiedź i potem już tylko czytała wcześniej napisane teksty.