Cytaty z tagiem "piesni" [27]
[ + Dodaj cytat]Aż może przyjdzie taki moment w starości, albo i już na łożu śmierci, gdy spojrzawszy wstecz, ujrzymy skończony kształt naszego życia i dopiero zaskoczy nas ta figura: co za maszkara, co za bohomaz, bryła chaosu i przypadku, bez sensu, bez celu, bez znaczenia, bez piękna.

Porządek jest niezmienną harmonią; to, co powtarzalne, nie budzi zdumienia, milionkrotny bieg Słońca wokół Ziemi nie stanowi żadnego wydarzenia. Znakiem jest zmiana, znakiem jest nieregularność, znakiem jest złamanie harmonii.

Bo, jak z jednej strony, ani ciągłe obcowanie z Bogiem, ani odczuwalna Jego obecność nie może upewnić o tej Jego łaskawej obecności, tak z drugiej strony ani oschłość, ani brak tych
wszystkich łask nie świadczy o Jego nieobecności w duszy. Stąd prorok Job mówi: "Jeśli
przyjdzie do mnie, nie ujrzę Go; jeśli odejdzie, nie zrozumiem" (9,11).”

Głosy, ludzie, światło i ciemność, hałas i cisza, posiłki o smakach takich i owych, następstwo pór roku za oknami – zlewało mu się to wszystko w jedną ciepłą, kleistą breję, która zatapiała go w powolnych przypływach, zalepiała szczelnie zmysły.

Wiedziałem. Już wtedy wiedziałem, że powinienem pobieżać ile sił w przeciwnym kierunku. Ale ciekawość...
Gdyby za rozmiar mózgu mój ojciec pobierał podatek, z pewnością dostałbym spory upust.

Puściłem konia wolno, nie fatygując się pętaniem, ufałem, że nic mu tutaj nie grozi. Ani mnie.
Nowo nabyte poczucie ufności opuściło mnie tak nagle, jakby było królikiem, na którego spada z nieba jastrząb.
Najpierw zaatakowały mnie drzwi, a właściwie kołatka. Ni stąd, ni zowąd wyszczerzyła na mnie zęby i dziabnęła w dłoń. Aż podskoczyłem z wrażenia, rozsiewając wokół kropelki krwi. A to suka! – pomyślałem, naparzając ją tym, co akurat miałem pod ręką.

- Pieśni i ballady - skłonił się artysta - nie kończą się nigdy, o pani, bo poezja jest wieczna i nieśmiertelna, nie zna ni początku, ni końca...

Wraz Fingal powstał w zbroi. Trzy razy zabrzmiał jego głos przeraźliwy. Kromla zewsząd odpowiedziała. Stanęli cicho synowie pustkowia. Spuścili ku ziemi zapłonione lica, zawstydzeni obecnością króla. Przybył on jak dżdżysta chmura, kiedy w dzień pogodny ze wzgórza się stacza, a deszcz ogarnia pola. Milczenie towarzyszy jej powolnemu pochodowi; ale wnet ocknie się nawałnica, Swaran spostrzegł straszliwego króla Morwenu".

Ale widzicie, przyjaciele, z pieśniami jest tak samo jak z drzewami: wydają owoce tylko w odpowiednim czasie i we właściwy sposób, gdy zaś nie trafią na swoją porę - usychają.

Niezwykłe i fascynujące jest dla mnie to, że Aborygeni traktują pieśń jak mapę, że potrafią drogę przez busz zaśpiewać. Są jak ptaki, które wyśpiewują trasy przelotu, setki, tysiące kilometrów. Pieśń, mająca na całym świecie znaczenie estetyczne, pobudzające silne emocje, dla nich ma funkcję praktyczną.
