-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "pierogi" [5]
[ + Dodaj cytat]Oprócz madame Curie pierogi są największym darem Polaków dla ludzkości.
Któregoś roku, przedawno, wędrowałem w zapusty sam, jako i dzisiaj. Podle Gdowa zaszedłem do babuleńki jednej, bardzo starej, samotnej, najuboższej we wsi. Od młodości Pan nasz darzył ją ubóstwem. Głodowała, chleb z rzadka i tylko jesienią jedząc. Wiosną- polewka z lebiody, latem - jagody i grzyby, zimą- suszki i rzepę... Tak żyła...
Spowiadałem babuleńkę, zaczem ona pyta: Czy w niebie dadzą jej pieroga? Nuż opowiadać, że kiedyś widziała bogaczy jedzących pierogi i strasznie pragnęła spróbować choć raz. Ale nigdy nie skosztowała... Żali się, żali, wciąż o tych pierogach gada. Luto mi się stało, że ot, dusza ludzka, nieśmiertelna i dostojna, Najświętszą Krwią odkupiona, przeżyła wiek w takim poniżeniu, aż nagroda niebieska w pierog się dla niej oblekła, raptem słyszę: rumor okrutny na dworze. Wytknąłem głowę: pochodnie dymią, woźnice z batów palą, komornik książęcy Gozdawa w kilkoro sań kopie się przez zaspy. Krzyknąłem, poznał mnie, stanął. Pozdrowiłem go Bożym Imieniem i pytam: „Nie maszże, bracie pierogów?” Zadziwił się, lecz powiada: „Mam. Zapusty są, to są i pierogi”. „Dajże mi ich parę, Matka Boska ci zapłaci”. Pachołek prędko wyciągnął spod słomy. Tłuste były, jeszcze ciepłe bo leżały w saganie okrytym kożuchem.
Zaniosłem je babce. „Naści, biedoto, jedz, Pan Bóg ci je zesłał”... Już więcej babuleńki nie widziałem, bo się zabrałem z komornikiem do Krakowa. Ani mi w głowie postało, że ludzie z tego cud pierogowy wymyślą...
- Macie tu coś do jedzenia? - zagadnąłem barmana, niewysokiego krępego chłopaka w bluzie w paski.
- Coś mamy - odparł. I zamilkł.
Dowcipniś.
- A co?
- Pierogi, na przykład.
- Z mrożonki? - spytałem, jakby miało to jakieś znaczenie.
- Nie, z odzysku. Zbieramy to, czego klienci nie dojedzą.
To już było mniej śmieszne, ale mój głód dał za wygraną.
- Mogą być ruskie. I jeszcze kufelek.
Chłopak bez słowa zniknął na zapleczu.
...każdy chłop to lubi pierogi, tylko muszą być malutkie i jędrne, i żeby dużo farszu było, i trochę pieprzne. Takie w sam raz na początek, bo najpierw trzeba trochę połechtać, skusić, ale wszystkiego, co dobre, nie dawać od razu.
Po godzinie w towarzystwie dwóch bezgłowych i wypatroszonych trupów większość ludzi zapewne straciłaby apetyt. On jednak przyzwyczaił się do podobnych widoków już dawno temu, a ponieważ ruskie były jednym z jego ulubionych dań, nie mógł sobie odmówić tej przyjemności.