-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "obłąkanie" [29]
[ + Dodaj cytat]Czy nie jest tak, że we śnie wszyscy jesteśmy obłąkani? Czyż sen nie jest procesem, dzięki któremu możemy wrzucić nasz obłęd do mrocznej jamy, jaką jest nasza podświadomość, obudzić się rano i zjeść na śniadanie płatki, zamiast dziecka sąsiada?
Może ja jestem obłąkana? Czy to możliwe, żeby samotność doprowadziła kogoś do szaleństwa i naprawdę uczyniła kogoś wariatem?
Teraz Danny uszy miał otwarte i znowu je słyszał, to zgromadzenie, upiory, czy duchy, a może sam hotel, przerażający gabinet osobliwości, gdzie wszystkie pokazy kończyły się śmiercią, gdzie wszystkie specjalnie malowane potwory żyły naprawdę, gdzie żywopłoty spacerowały, a po przekręceniu małego srebrnego kluczyka rozpoczynał się sprośny występ. Słyszał ciche zawodzenie i szmer jakby bez ustanku igrającego nocą pod okapami zimowego wiatru, wiatru powodującego otępienie, nigdy nie słyszanego przez turystów w lecie. Ten szum przypominał senne brzęczenie os, które latem budzą się w ziemnym gnieździe, ospałe i groźne. Mają dziesięć stóp wysokości.
Jeżeli jesteś obłąkany, sposób, w jaki się zachowujesz czy wyglądasz, nie jest twoją winą.
-Więc pan przypuszcza, panie doktorze, że Chevalier był w stanie pełnej odpowiedzialności moralnej?
-Przeciwnie, myślę, że w żadnej mierze nie był odpowiedzialny za swoje czyny.
-A więc?
-Ale myślę też, że nie różnił się w tym wcale od pana, ode mnie i od wszystkich innych ludzi.
Gdyby stał się kimś innym, w zasadzie można by przyjąć, że nic mu nie zagrozi. Nie zastanawiając się wiele, włożył rękę do kieszeni płaszcza i wyjął z niej to, czego szukał. Maskę stracha na wróble, z której korzystał przy okazji psychologicznych doświadczeń. Naciągnął ją sobie na głowę i...
Poczuł, jak coś się w nim zmienia. Poczuł, jak Jonathan Crane kurczy się, maleje i prawie zupełnie znika. Poczuł, jak rośnie w nim inne ja, wypełnia go, przejmuje nad nim władzę.
Dlatego jeśli tak nie jest i u człowieka rodzi się głębszy czy szczególny system orientacji i poświęcenia, wówczas uważa się go po portu za obłąkanego lub neurotyka.
Aż po drugą połowę XV stulecia, nawet trochę dłużej, dominuje niepodzielnie tematyka śmierci - koniec człowieka, spełnienie czasów przybierają postać wojny i zarazy. Nad ludzką egzystencją wnosi się jej los ostateczny, ów porządek, któremu nikt nie ujdzie. W samych trzewiach świata tkwi złowroga figura kościotrupa. Lecz oto w ostatnich latach wieku ów wielki niepokój okręca się wokół własnej osi: śmierć i śmiertelna powagę zastępuje śmiesznych obłędu. Ukazywanie nieuniknionego musu, który sprowadzi człowieka do nicość, przeradza się we wzgardliwą kontemplację owego nic, jakim jest ludzka egzystencja. Strach przed kresem absolutnym kurczy się w ciągłej ironii, zostaje z góry rozbrojony, można zeń szydzić, ubierać w oswojony kształt codzienności, można go co chwila odnawiać w widowisku życia, rozdrabniać w występkach, wynaturzeniach i śmieszności każdego człowieka. Unicestwienie przez śmierć przestaje cokolwiek znaczyć, jako że już wprzódy stało się wszystkim, jako że samo życie było jedynie dyrdymałą, czczą gadaniną, hałaśliwą wrzawą, błazeństwem i pajacowaniem. Nim stanie się trupią czaszką, już głowa jest pusta – w teraźniejszości szaleństwa dokonuje się przyszłość śmierci. Rzeczywistość odnosi zarazem zwycięstwo nad śmiercią zamazaną w powszechności objawów, które głoszą jej faktyczną władzę, ale i oznaczają, że ostateczna zdobycz będzie nader licha. Śmierć demaskuje maskę, nic więcej; fasada, co osłaniała wyszczerzony szkielet, nie była prawdą ani pięknością, jeno uszminkowanym gipsem – uśmiech z pustej maski zstępuje na trupa. Śmiech obłąkanego tym jest jednak ważny, że zawczasu wyśmiewa śmiech śmierci, przepowiadając straszydło, wariat je rozbraja. W pełni renesansu krzyk Szalonej Grety zatryumfuje nad Tryumfem Śmierci, rozbrzmiewającym w średniowieczu na murach Campo Santo. Wyparcie tematu śmieci przez obraz obłąkania nie znaczy, że zerwano z lękiem – on raczej skulił się pod powierzchnią”.
Trzeba go było słyszeć, jak mówił: „moja kość słoniowa”. O tak, słyszałem go. „Moja narzeczona, moja kość słoniowa, moja stacja, moja rzeka, moje…”, wszystko należało do niego. Powstrzymywałem oddech, spodziewając się, że puszcza wybuchnie szalonym śmiechem, od którego gwiazdy zadrżą w posadach. Wszystko należało do niego — ale to drobnostka. Trzeba było przede wszystkim ustalić, do kogo on należał, ile ciemnych potęg uważało go za swoją własność. Skóra cierpła na człowieku, kiedy się o tym myślało. Nie można sobie było tego wystawić — i nawet było lepiej nie zastanawiać się nad tym. Kurtz zajął wysokie miejsce wśród szatanów tego kraju — mówię to dosłownie.