-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "nadczłowiek" [15]
[ + Dodaj cytat]Musisz się nauczyć, moje drogie dziecko, że to, co może być złem dla ciebie lub dla któregokolwiek ze zwykłych ludzi, nie musi być złem dla tak wielkiej królowej jak ja. Ciężar całego świata spoczywa na naszych ramionach. Nas nie mogą dotyczyć wszystkie te prawa i zasady. Przeznaczeniem nas, wielkich samotników, są wyższe sprawy." - Jadis
Kiedy przestajesz pasować do reszty świata, stajesz się nadczłowiekiem. Czujesz na sobie cudze spojrzenia tak wyraźnie, jakby się do ciebie fizycznie przyklejały. Z odległości kilometra słyszysz wymieniane szeptem uwagi na twój temat. Stajesz się niewidzialny, chociaż w rzeczywistości wciąż tkwisz tam, gdzie stałeś. Możesz wrzeszczeć na całe gardło, a i tak nikt cię nie usłyszy.
Neoliberalizm wbrew stwarzanym pozorom charakteryzuje się głębokim totalizmem, uzurpuje sobie prawo do tłumaczenia całego świata przez jego wymiar rynkowy. Rynek jest tu ostatecznym kryterium prawdy. Dla zwolenników (neo)liberalizmu – w Polsce od Janusza Korwin-Mikkego po Leszka Balcerowicza – wszystko, każdy aspekt ludzkiego życia, jest przykładane do schematu „wolny człowiek dokonuje wolnego, racjonalnego wyboru”. (…) Wolność neoliberalna jest wolnością totalitarną – nie ma przed nią ucieczki, nie ma usprawiedliwienia dla tych, którzy nie oddadzą się jej w pełni. Takie totalne rozumienie wolności jest oczywiste w pismach Ayn Rand, z jej gloryfikowaniem przedsiębiorcy jako nadczłowieka. I tak – nie ma tu pomyłki – nietzscheański nadczłowiek wyzwolony z ograniczeń „moralności słabych” jest człowiekiem, jakiego stwarza ten typ myślenia.
ani moralność, ani religia nie styka się w chrześcijaństwie z żadnym punktem rzeczywistości. Same urojone przyczyny („Bóg”, „dusza”, „ja”, „duch”, „wolna wola” – lub też „niewolna”); same urojone skutki („grzech”, „zbawienie”, „łaska”, „kara”, „odpuszczenie grzechu”). Obcowanie urojonych istot („Bóg”, „duchy”, „dusze”); urojona wiedza przyrodnicza (antropocentryczna; zupełny brak pojęcia przyczyn przyrodzonych); urojona psychologia (same samonieporozumienia, interpretacje przyjemnych lub nieprzyjemnych uczuć ogólnych, na przykład stanów nervi sympathici, z pomocą mowy znakowej religijno-moralnej idiosynkrazji – „kara”, „wyrzut sumienia”, „pokusa diabelska”, „bliskość Boga”); urojona teleologia („Królestwo Boże”, „Sąd Ostateczny”, „życie wieczne”).
Problem ów polega na pytaniu, czy człowiek rzeczywiście istnieje. Za zabawę w paradoksy uważa się przypuszczenie, choćby na chwilę, że mógłby istnieć świat, myślenie i prawda, gdyby nie było człowieka. Tak zaślepiła nas jego świeża oczywistość, że nie zachowaliśmy nawet we wspomnieniach nie tak znów odległych czasów, gdy istniał świat, jego ład, ale nie człowiek. Jasna staje się zatem wybuchowa siła, jaką mogła mieć dla nas – a i jeszcze ją ma – myśl Nietzschego, kiedy zapowiedziała, jako bliskie wydarzenie, Obietnicę-Groźbę, że wkrótce już nie będzie człowieka – lecz nadczłowiek; w filozofii Powrotu znaczyło to, że człowiek dawno zniknął i nie przestaje znikać, że współczesna refleksja o człowieku, nasza troska o niego, nasz humanizm spokojnie drzemie przy jego groźnie pomrukującym nieistnieniu. Czyż nie trzeba nam, którzy czujemy się związani za skończonością, tylko do nas należącą i otwierającą nam w poznaniu prawdę świata, przypomnieć, że śpimy u boku tygrysa?
(...) nadczłowiek wraz ze wzrostem swej potęgi równocześnie staje się człowiekiem coraz nędzniejszym. (...) Tym jednak, co powinniśmy byli sobie uświadomić i to już dawno, jest fakt, iż my nadludzie, staliśmy się nieludzcy.
Tylko tak człowiek może sobie poradzić z poniżeniem i niszczeniem samego siebie: przekazując poniżenie dalej, wpychając w gówno innych; inaczej mu nie ulży.
Postaw na czele wojska zuchów mnie podobnych, a Niemcy staną się republiką, obok której Rzym i Sparta wyglądać będą na klasztory mniszek.
Widok był szokujący. Beck leżał na plecach w poprzek zawalonego schronienia, wstrząsany konwulsyjnymi drgawkami. Miał ohydnie spuchniętą twarz, a nos i policzki pokryte czarnymi jak atrament plamami głębokich odmrożeń. Wichura zwiała z niego obydwa śpiwory, był więc wystawiony na dwudziesto-stopniowy mróz. Mając poodmrażane ręce, nie był w stanie naciągnąć na siebie śpiworów ani też zasunąć zamka u wejścia do namiotu.
- Kurwa! Jezu Chryste! - zaszlochał z twarzą wykrzywioną grymasem bólu i desperacji, kiedy mnie zobaczył.
Nie szukaliście jeszcze siebie, więc znaleźliście mnie.