-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Cytaty z tagiem "msza" [22]
[ + Dodaj cytat]Mężczyźni traktują seks jak gimnastykę. Kobiety jak mszę.
Msza trwała dalej. Niczego z niej nie rozumiałem; zafascynowany, leniwie przyglądałem się ceremonii. Kiedy starałem się uchwycić słowa, ich treść przerastała moje możliwości intelektualne.
Bóg był jeden, potem było go dwóch - Ojciec i Syn - a czasem trzech - Ojciec, Syn i Duch Święty. Kim był Duch Święty? Kuzynem? Nagle panika: pojawiała się czwarta osoba! Proboszcz z Chemlay dodał jeszcze kobietę, Najświętszą Maryję Pannę. Skołowany nagłym mnożeniem się bogów, dałem spokój tej łamigłówce i z zapałem zacząłem śpiewać, bo bardzo to lubiłem.
Ta myśl wcale nie przeraziła młodego Francisa Rawdona Moiry Croziera. Uwielbiał ciemność i misterium katolickiej mszy - księdza kroczącego dumnie niczym czarnowron i wymawiającego magiczne formuły w martwym języku, magię eucharystii przywracającej zmarłych do życia, by wierni mogli spożyć swego Pana i stać się Nim, zapach kadzidła i mistyczne śpiewy.
Wszyscy Kostkowie byli katolikami. My też jesteśmy katolikami, ale umiarkowanymi. W Nowym Jorku chodziliśmy do kościoła raz w roku - na mszę, którą ojciec zamawiał za swoich krewnych, ponieważ im to obiecał. (s.42).
- Morderstwo to grzech ciężki.
- Pamiętam z lekcji religii- mruknąłem.
- Chce się pan wyspowiadać?
(...)
-To nie ja go zabiłem- wyjaśniłem.
Proboszcz wyglądał na rozczarowanego.
- To Burmistrz.(...)
- Jestem pewien, że ma pan rację.Tak, tak, Burmistrz mógł zabić tego młodego Strygę.(...)
- Wie pan co on jeszcze robił?(...)
- Co?
Proboszcz przełknął ślinę. Najwyraźniej niełatwo było mu to powiedzieć.
- Kupował tabletki antykoncepcyjne. W aptece.
- Dowiedział się ksiądz od aptekarki na spowiedzi?
-Stałem za nim w kolejce- syknął.- Sam widziałem.
- No dobrze. Kupował tabletki antykoncepcyjne. I?
- I co? To jeszcze mało? Przecież on przychodzi na msze! Z żoną!
- Matko Boska!- zawołałem.
Początek mszy to faza autobusowa. Każdy walczy o miejsce. Jest pośpieszne dreptanie, pomrukiwanie i przepychanie. Jak już się całe towarzystwo usadzi według niepisanych reguł, znanych tylko lokalnej społeczności, następuje faza widokowa, czyli wszyscy kręcą głowami na lewo i prawo. Kto przyszedł, z kim i, co najważniejsze, w czym. Rewia czapek, beretów i kapeluszy w wykonaniu kobiet (...). Potem faza rzutu na tacę, gdy w każdej kieszeni był przygotowany inny zestaw bilonu i jedna rezerwowa dycha, w zależności, ile rzucił sąsiad i kto akurat patrzy.
(...) niech nadprzyrodzone będzie tylko metaforą, bez względu na to, czy mamy do czynienia z sumą w katedrze Świętego Patryka czy z operowym Faustem sprzedającym duszę, czy też gwiazdą rocka udającą wampira.
(...) dogmat o przemianie chleba w prawdziwe ciało (hostię), a wino w prawdziwą krew Chrystusa przyjęto dopiero w r. 1215 na soborze laterańskim, tzn. blisko 12 wieków po ustanowieniu Wieczerzy przez Pana.
Około roku 831 Paschasius Radbertus (ok. 785 - 860 r.), opat klasztoru w Corbie w pobliżu miasta Amiens, zaczął nauczać, że poprzez Boży cud substancja chleba i wina rzeczywiście zamienia się w ciało i krew Chrystusa. Mimo że nie nazywał jeszcze tej zmiany przeistoczeniem - transsubstancjacją, jego nauka do tego się właśnie sprowadzała. Przedstawił swe poglądy w 831 roku, w dziele pod tytułem "O Ciele i Krwi Pana". Miało ono na celu umocnić autorytet kapłana i jego zwierzchnika, czyli papieża, mimo że Kościół rzymski oficjalnie przyjął doktrynę transsubstancjacji dopiero w roku 1215, a zdefiniował ją w pełni na Soborze Trydenckim w roku 1545.
Nie ulega wątpliwości, że Bóg nie potrzebuje, abyśmy informowali Go o tym, co dzieje się podczas liturgii. On przecież tak czy inaczej wie o tym wszystkim. Jednak to my potrzebujemy Mu o tym opowiedzieć, podobnie jak małe dzieci, które mają ochotę chwalić się rodzicom swoimi osiągnięciami („tato, widziałeś, jak daleko udało mi się wybić piłkę baseballową!?”). My także chcemy opowiedzieć Niebieskiemu Ojcu o naszym radosnym uczestnictwie w tych świętych tajemnicach.