-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Cytaty z tagiem "maja" [14]
[ + Dodaj cytat]Przykucnął obok Daimona i spojrzał mu prosto w twarz oczami pełnymi blasku i śmierci. Były tam wirujące galaktyki, płonące planety, eksplodujące słońca i jasność nie do pojęcia, i mrok pierwotnej nicości, i ostatni oddech tysięcy milionów istot, i czerń nieskończonych grobów, a nad tym wszystkim gradową chmurą wisiały stada głodnych sępów niby strzępy podartych sztandarów.
Namacalnie czułam, jak niezrozumiała dla mnie narastała krzywda w jego pociemniałych oczach.
Grunt, że Krzysiek nie próbował podsycać we mnie złudnych nadziei, jakoby dochodzeniówka nie miała powodów, by w nadchodzących dniach zechcieć zaangażować się w bliższą ze mną znajomość.
Z powodu bijącej w nozdrza stęchlizny odruchowo odcięłam dopływ powietrza do nosa i ruszyłam schodami w górę obskurnej klatki schodowej.
Rozum nie daje i nie może nam dać wiedzy prawdziwej. Jego funkcją jest tworzenie świata iluzorycznego, świata Mai za pomocą form zmysłowości, przestrzeni i czasu, i kategorii (...).
Osobiście żywiłam głębokie przywiązanie do swojego auta, choć trudno było ukryć, że był niego stary rzęch. Ktokolwiek połasił się na moją toyotę, musiał być kompletnym amatorem. Wyglądało na to, że złodzieje dopiero w środku zorientowali się, z czym mają do czynienia. Dlatego ostatecznie się wycofali.
W nocy długo nie mogłam zasnąć. Powinnam była leżeć w chłodnej pościeli, skąpana we wdzierającym się przez okno blasku księżyca i, z głową pełną romantycznych marzeń, wodzić spojrzeniem po konturze malowidła wiszącego na ścianie tuż obok. Zamiast tego przyklejałam się do prześcieradła z powodu ogarniającej poddasze duchoty, która i tak była niczym wobec palącej świadomości: obraz zniknął!
Również w ocenie Krzyśka transporter policyjny miał podjechać pod mój dom raczej prędzej niż później.
A może był to syk powietrza, uchodzący z ciała nieboszczyka, którego duch, wydostawszy się z sieci martwych tkanek, unosił się ponad bibliotecznymi regałami w postaci niedostrzegalnej gołym okiem mgiełki?
Doprawdy, chciałam mu wierzyć. Niestety Adama nie było przy tym, jak Zaremba opiekała mnie na ruszcie własnej wersji zdarzeń.