-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "lsd" [6]
[ + Dodaj cytat]Najgorszy z aspektów rewolucji narkotykowej to bezmyślne stosowanie narkotyków przez całkowicie niedojrzałych osobników
Nie piła kawy, herbaty, alkoholu i bardzo ostrożnie podchodziła do wszelkich środków zmieniających nastrój, nie eksperymentowała nigdy z narkotykami.
Paliła jednak marihuanę i raz spróbowała LSD, ale rezultaty były opłakane: miała koszmarne halucynacje, od których wspomnienia nie mogła się uwolnić jeszcze przez kilka dni.
(...), rozsnuł wizję, żeby wrzucić do wodociągów LSD. Twierdził, że wystarczyłoby pięć kilo, a cała Warszawa pojedzie. (...) Spotkałem go jeszcze raz, w Berlinie. Powiedział, że zaprasza na kolację i zaprowadził mnie do jadłodajni dla bezdomnych na dworcu ZOO.".
W końcu udało mi się ich poruszyć, ale przypominało to poganianie grupki dzieci na kwasie w fabryce zabawek. Każdy krok był nazbyt magiczny, by go zrozumieć, a na pewno już by o nim zaraz zapomnieć.
Substancje te powinno się traktować jak narzędzia deprogramowania wdruków społecznych, które, poprzez ukazywanie relatywności wszelkich konwencjonalnych wartości, mogą odkrywać istotną rolę w walce politycznej o kontrolę nad rozwojem społecznych wyobrażeń. Nagłe pojawienie się tak potężnej substancji deprogramującej, jaką jest LSD, przyczyniło się więc do masowego zakwestionowania dominujących wartości, szczególnie tych, które zachęcały do utrwalania hierarchii społecznej i tłumienia świadomości.
Zdaniem bardziej apolitycznych hippisów, którzy wierzyli, iż sama przemiana świadomości odmieni świat, nowoczesna technologia wysyłała zdecydowanie złe wibracje. Wielu optowała na rzecz bardziej "organicznego" stylu życia, opartego na kiełkach fasoli, księżycowych horoskopach, niedbałych fryzurach i powrocie do natury a la Rousseau. Tym niemniej scena buntowników nigdy by się nie rozwinęła bez technologii: radia UKF, gazetek undergroundowych, aparatury stereo, wiadomości telewizyjnych, pigułek antykoncepcyjnych i gitar elektrycznych. Zwłaszcza bez gitar elektrycznych. Od połowy lat sześćdziesiątych koncert rockowy stał się hedonistyczną areną kontrkultury; muzycy zanurkowali głową w dół w elektromagnetyczne imaginarium, przekształcając dawniej "zewnętrzne" efekty elektryczne, jak sprzężenie zwrotne i zniekształcenie, w dziki chaos transcendentalny. W połączeniu z lepkimi błyskami świateł i z LSD, które wydostało się z elitarnych kręgów psychologów i doświadczeń wojskowych, owe pobudzające kundalini burze dźwięków tworzyły zelektryfikowane misteria eleuzyńskie, których siła, jak zauważa Theodore Roszak, była "zapożyczona od aparatury" - to znaczy właśnie od tego samego systemu, który buntownicy usiłowali wyrugować.