-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Cytaty z tagiem "korea północna" [14]
[ + Dodaj cytat]Fakty są takie: dokument tożsamości był potrzebny dlatego, że w krajach totalitarnych, takich jak sowiecka Rosja, Korea Północna i Ameryka, władza zawsze chce wiedzieć, co kto w danej chwili robi.
Przez całe życie karmiono nas kłamstwami. Nasze życie jest kłamstwem. Cały ten system to kłamstwo.
(...) dopóki żyjesz w Korei Północnej, nie rozmawiaj o polityce. Ani z najlepszym przyjacielem, ani z nauczycielami i rodzicami, ani z dziewczyną.
... w miarę jak zbliżał się Dzień Zwycięstwa, 27 lipca, przyszło mi na myśl, że to wszystko na nic. Na nic ta fantazja o koreańskiej jedności, te 5000 lat koreańskiej tożsamości, bo zjednoczony naród pękł odwracalnie w 1945 roku, kiedy grupa polityków narysowała przypadkową linię na mapie, rozdzielając rodziny, które miały umrzeć, już nigdy się nie spotkawszy. Ich smutek, gniew i żal miały pozostać bez odpowiedzi, a ich ciała - obrócić się w proch, stać się częścią tej ziemi. Tego wieczora, kiedy żałobne słońce o barwie owocu granatu chowało się za Wieczną Wieżą, za dymiącym kominem, za tym miastem, tą szkołą, za dziećmi elity, które na krótko stały się moimi dziećmi, tymi uroczymi, kłamliwymi dziećmi, zobaczyłam bardzo wyraźnie, że nie ma to żadnego odkupienia.
Nie uważałam Pjongjangu za piękny. Było to miasto monotonne, ponure, pewne betonowych budynków i ludzi w łachmanach, którzy wyglądali na zagłodzonych. Ale to nie fizyczne cechy Pjongjangu sprawiały, że wydawał mi się brzydki, tylko to, czego był symbolem.
Przebywanie w Korei Północnej było doświadczeniem głęboko depresyjnym. Nie dało się tego ująć inaczej. Zamknięta granica nie kończyła się na 38 równoleżniku, ale była wszędzie, w sercu każdego człowieka, blokowała przeszłość i dławiła przyszłość.
Dżucze to nazwa doktryny, na której Kim Il Sung zbudował Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o samodzielność i konieczność polegania tylko na sobie. (...) Tylko przez poddanie się rewolucyjnej walce jednostka może w pełni zrealizować swój potencjał (...). A na czele tej walki musi stać Wódz, który uosabia interes mas. Dla zachodnich uszu brzmi to jak sprzeczność, ale bez zrozumienia dżucze nie da się zrozumieć Korei Północnej.
Zawsze z jakiegoś pobliskiego głośnika dudni muzyka. Czasem to pieśń
miłosna, a czasem marsz, ale temat jest zawsze ten sam. Prawie każdy budynek zdobi
jakieś hasło, każdy ekran telewizyjny pokazuje ten sam obraz, tak jak billboardy
reklamowe zapełniają horyzont w zachodnich krajach, ale w Korei Północnej jest
tylk o jeden produkt: Wielki Przywódca. Pod całym tym hałasem kryje się jednak
przerażająca cisza. Wszysko jest od dziesięcioleci tak wyciszone, że jeśli przyłożyć ucho do tego bezruchu, niemal słychać stłumione krzyki.
Ja (ostrożnie): Patrzyłam na zdjęcia satelitarne i wydaje się, że tam jest miasto o powierzchni niewiele mniejszej od waszego Dandongu. Sinuiju, czwarte co do wielkości miasto Korei Północnej...
Chór starszych panów: Niemożliwe! Miasto?
Ja: Całkiem duże miasto, tylko są problemy z elektrycznością. A widzicie, panowie, z ciemności wychodzi snop światła. Patrzyłam na te zdjęcia satelitarne, tam jest posąg Kim Ir Sena. To od niego bije w ciemnościach ten dziwny blask.
Starszy pan w podkoszulku (gniew na twarzy, potrząsanie głową, gestykulacja): A bo tam rządzą ci sami, co kiedyś i u nas...
Pan w koszulce w paski: A, bo on to nasz naczelny buntownik... (klepie pana w podkoszulku w ramię; wszyscy się śmieją).
Dzieciaki puszczają latawce podświetlane LED, rasowe pieski w ubrankach szczekają wesoło, a wielki, żółty księżyc wspina się ponad drugim, czarnym brzegiem.
Z Koreą Północną zawsze tak było. Przypominała zaniedbującego nas chłopaka, na którego obecność nigdy nie można liczyć, więc trzeba zawsze wykorzystywać okazję do spotkania się z nim, kiedy akurat mam czas.