-
Artykuły6 książek o AI przejmującej władzę nad światemKonrad Wrzesiński20
-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać322
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
Cytaty z tagiem "komedia" [115]
[ + Dodaj cytat]Komedia uczy nas, iż nie należy brać życia nazbyt serio, tragedia zaś uczy nas, co się dzieje, kiedy nie bierzemy na serio tego, czego nas uczy komedia.
Praga to jedyne miejsce, gdzie potrafię żyć. (...) Tutaj życie się kręci jak w jakieś przedwojennej komedii albo durnowatym włoskim pornosie...Jak zamach na Heydricha w wykonaniu lalkowego teatrzyku dla dzieci...
s. 88-89.
Większość naszych zatrudnień jest natury komedianckiej: „cały świat gra komedię”. Trzeba odgrywać przystojnie swą rolę; ale jak gdyby rolę przybranej osobistości. Z maski i pozoru nie trzeba czynić rzeczywistej istoty ani też z cudzego własne. Nie umiemy odróżnić ciała od koszuli; wystarczy już, gdy sobie umączymy twarz, nie potrzeba mączyć i piersi. Znam takich, którzy przeobrażają się i przeinaczają w tyleż nowych postaci i nowych istot, ile podejmują urzędów; puszą się i nadymają aż po wątrobę i jelita i niosą się z ową godnością aż do swej wygódki”.
Nie umiem odgrywać komedii ani przed sobą, ani przed innymi.
Nauczyciele nie wiedzą, czym jest sztuka, a zatem i swoim uczniom nie
są w stanie powiedzieć, ani ich nauczyć, czym jest sztuka, nie wprowadzają ich w sztukę, tylko z niej
wyprowadzają, z całym tym ohydnym sentymentalnym wokalno instrumentalnym artystycznym geszeftem,
który dla uczniów musi być odrażający. Nie ma równie taniego gustu w sztuce, jak gust nauczycielski. Już w
podstawówce nauczyciele psują smak artystyczny uczniów, od samego początku wypędzają swoich uczniów ze
sztuki, zamiast im sztukę, a zwłaszcza muzykę, objaśnić i obrócić w radość życia. Nauczyciele wszak nie tylko
sztukę udaremniają i unicestwiają, lecz w sumie przecież nauczyciele zawsze udaremniali życie i egzystencję w
ogóle, zamiast młodych ludzi nauczyć życia, rozszyfrować je dla nich, sprawić, by rozwinęli w życiu faktycznie
niewyczerpane bogactwo własnego charakteru, zabijają je w nich, czynią wszystko, by je w nich zabić. Nasi
nauczyciele to w większości żałosne kreatury, których zadanie życiowe polega, jak się wydaje, na tym, żeby
barykadować młodym ludziom życie, a w końcu wpędzić ich w ciężką depresję na całe życie. Do zawodu
nauczycielskiego garną się też przecież wyłącznie sentymentalne i perwersyjne półgłówki z niższej warstwy
klasy średniej. Nauczyciele to bezwolni pomagierzy państwa, a tam, gdzie, tak jak w wypadku tego tu
dzisiejszego państwa austriackiego, ma się do czynienia z państwem pod względem duchowym i moralnym
kompletnie kalekim, państwem, które uczy wyłącznie zdziczenia i zepsucia tudzież groźnego dla ogółu chaosu,
naturalnie również nauczyciele są kalecy duchowo i moralnie, zdziczali, zepsuci i chaotyczni. To katolickie
państwo nie ma pojęcia o sztuce, nie mają go zatem i nauczyciele w tym państwie, wręcz muszą go nie mieć, to
jest najbardziej deprymujące. Nauczyciele ci uczą tego, czym jest owo katolickie państwo, do nauki czego owo
państwo ich wynajmuje: ciasnogłowia i brutalności, niegodziwości i nikczemności, niecności i chaosu.
-Pewnie się nie zdziwiła- powiedziała Róża.-Trzeba się było nie opalać! A tak to przez tę różowawą facjatę wyglądasz trochę jak ruska baba...
-Ja?!- Betty spojrzała na nią ironicznie.- A która z nas szlaja się wszędzie w kwiecistej sukmanie i z jakąś szmatą na łbie?! Prezentujesz się w tym zestawie wypisz, wymaluj jak matrioszka! I to nie środkowa, tylko zewnętrzna. Ta najbardziej pękata!
-To jest somalijska szata narodowa- Róża miała mord w oczach- podarowana mi przez prezydenta Mohameda Abdullahiego Mohameda! I jeszcze raz usłyszę, że to brzmi tak, jakby u nas prezydent nazywał się Jacek Placek Jacek, to możesz od razu pisać wymówienie!
-Życzysz sobie, żebym to zrobiła po polsku, rosyjsku czy somalijsku?
Mój puls pędził jak szalony. Z trudem łapałam kolejne wdechy powietrza. Kilkudniowy zarost drażnił podbródek, a smukłe palce wędrowały wzdłuż kręgosłupa, przyprawiając o przyjemne dreszcze, aż marzyłam już jedynie o tym, by zedrzeć z niego koszulę i przytulić się do nagiej skóry.
Cały pokój wypełniliśmy płonącymi świecami. W powietrzu unosił się zapach jaśminu i drzewa sandałowego. Mogłabym powiedzieć, że atmosfera była wręcz romantyczna, gdyby nie cel, w jakim ją stworzono.