-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "kapelusz" [13]
[ + Dodaj cytat]Był mądry i potężny, no... w każdym razie potężny, nosił szpiczasty kapelusz i na tym by się to skończyło.
Nieraz od pierwszego wejrzenia było oczywiste, że kapelusz rozmija się z twarzą, lecz klient stwierdza, w tym mi jest chyba najlepiej. Zachodzi więc pan w głowę, kogo on zobaczył, że właśnie ten. A niestety, nie powie pan mu, przeciwnie, w tym panu nie do twarzy, bo to mogłoby zabrzmieć, jakby pan nie kapelusz, lecz twarz zakwestionował. Co ja mówię, twarz, jakby pan zakwestionował jego własny obraz w nim. A przecież każdy ma do tego święte prawo, każdy nosi własny obraz w sobie... [...] Jakby pan zakwestionował w nim, być może, jego niedosyt siebie, jego pragnienie siebie, jego tęsknotę za sobą, bo każdy czymś takim siebie darzy, to nam pomaga zyć.
Dawny nauczyciel rysunku mojej babki miał z jakiegoś pokątnego stosunku córkę. Matka umarła wkrótce po narodzeniu dziecka, a profesor rysunku zgryzł się tym tak, że nie długo miał ją przeżyć. W ostatnich miesiącach jego życia, babka i kilka pań z Combray (nigdy wobec profesora nie zrobiwszy nawet aluzji do tej kobiety, z którą zresztą nie żył oficjalnie, mając z nią tylko przelotne stosunki) chciały zabezpieczyć przyszłość dziewczynki w drodze zapewnienia jej dożywotniej renty. Zaproponowała to babka, niektóre przyjaciółki opierały się trochę; czy ta dziewczynka (mówiły) jest naprawdę taka interesująca, czy nawet jest córką swego rzekomego ojca; z tego rodzaju kobietami nigdy nie można wiedzieć... W końcu zdecydowano się. Dziewczynka przyszła podziękować. Była brzydka, i tak podobna do nauczyciela rysunków, że podobieństwo to usunęło wszystkie wątpliwości. Ponieważ jedyną rzeczą ładną były jej włosy, jedna z dam rzekła do ojca dziewczynki, który ją przyprowadził: „Jakie ona ma ładne włosy”. I myśląc że obecnie, gdy występna kobieta umarła, a profesor był już na wpół umarły, aluzja do owej przeszłości, którą zawsze pomijano milczeniem, nie będzie niedyskrecją, babka dodała: „To musi być rodzinne. Czy to jej matka miała takie ładne włosy? — Nie wiem, odparł naiwnie ojciec. Widziałem ją tylko w kapeluszu”.
- Nie o to mi chodziło - poinformował ich mag. - Sami zobaczcie! - Zdjął kapelusz i zanurzył w nim rękę po łokieć. - Jest jak moja torba, tylko działa na innej zasadzie. Wypełnia go czar! Nie można niczego do niego schować, ale za to da się wiele z niego wyjąć. Ale nie wszystko, jak leci… O, tak. Proszę.
Clay spoglądał z niedowierzaniem na kurczaka wyjętego z kapelusza – nie żywego, tylko już upieczonego, z brązową skórką spieczoną na krucho. Na sam widok zaczął się ślinić.
- Jak?
Ludzie pytają czasem, czy bez kapelusza czuję się nagi. Odpowiedź brzmi: nie. Nagi czuję się, powiedzmy, bez spodni - ale jeśli człowiek przejdzie ulicą bez kapelusza, policja raczej się nim nie zainteresuje.
Ona tylko przesuwa się powoli i wyżera, co złapie - uspokoił go dziekan.
- Wystarczy wsadzić jej spiczasty kapelusz, a nadawałaby się do grona profesorskiego - mruknął nadrektor.
Zważywszy, iż, wbrew pozorom, trudniej jest czasami nie myśleć niż myśleć, Justynka weszła w progi domu trochę przeciwna światu. Mogła wrócić nieco wcześniej, ale po drodze wstąpiła do paru sklepów, właściwie butików, świadoma w pełni, iż na duszne rozterki kobietom najlepiej robią zakupy. Kiedyś podobno kapelusze. Najnieszczęśliwszą istotę płci żeńskiej od samobójstwa odwodziło nabycie nowego kapelusza, z kapeluszami nie będzie się wygłupiać, ale może jakiś inny drobiazg...? [s. 242].
Skoroś przekroczył próg domu gry, prawo obiera cię najpierw z kapelusza. Jest li to ewangeliczna i opatrznościowa przenośnia? Czy to nie jest raczej sposób zawarcia z tobą piekielnej umowy, mocą wziętego od ciebie jakiegokolwiek zastawu? Czy to ma wymóc na tobie pełną szacunku postawę wobec tych, którzy zabiorą ci pieniądze? Czy to policja, przyczajona we wszystkich ściekach społecznych, pragnie znać nazwisko tego kapelusznika albo twoje, o ile je wypisałeś na swym nakryciu głowy? Czy to może wreszcie po to, aby zdjąć pomiar twojej czaszki dla celów pouczającej statystyki co do pojemności mózgów graczy? Na tym punkcie zarząd zachowuje zupełne milczenie. Ale, wiedz to dobrze, ledwie uczyniłeś krok w stronę zielonego stolika, już twój kapelusz nie należy do ciebie, tak samo jak ty sam nie należysz do siebie: należysz do gry, ty, twój majątek, twoje nakrycie głowy, twoja laska i twój paltot. Przy wyjściu GRA okaże ci, jakby dla zadrwienia z ciebie, że jeszcze zostawiła ci coś, oddając ci twoje rzeczy. Bądź co bądź, o ile miałeś kapelusz nowy, dowiesz się po szkodzie, że gracz powinien mieć specjalny kostium.
Włóczykij zdjął z komody kapelusz i postawił go na podłodze między komodą a drzwiami do kuchni.
- Będziecie mieli jeszcze jeden mebel więcej - powiedział chichocząc, gdyż nigdy nie mógł zrozumieć, czemu ludzie cieszą się z posiadania różnych rzeczy.
- Halo, szanowny panie, czy przypadkiem nie zmierza pan na pogrzeb? - Jeden z szyderców podszedł do niego i porozumiewawczo puścił oczko kompanom.
- A może nawet na własny? - wtrącił się inny. - Nie ma się co śpieszyć.
Mężczyzna w kapeluszu powoli podniósł wzrok.
- Całkiem możliwe, że na pogrzeb - odpowiedział półgłosem i zdjął kapelusz. Głowę miał całkiem łysą i gładką, jak kula bilardowa.