-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "duchowosc" [178]
[ + Dodaj cytat]
- Spotkałeś kiedyś jakiegoś boga? - zagadnęłam.
Spojrzał na mnie kompletnie zaskoczony. Na jego ustach błąkał się rozbawiony uśmiech.
- Nie - odparł. - Wiesz, oni raczej nie pojawiają się osobowo przed swoimi wyznawcami. Możemy czuć jedynie ich duchową obecność. Rzeczy, o których mówisz, dzieją się tylko w filmach.
Ha! Pomieszka chwilę w Bielinach, to się bardzo zdziwi.
Duchowość jest tym, co wykracza poza religie, sanskryty, filozofie, ezoterykę, New Age, channelingi. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy duchowi, bo duchowość dotyka naszego wnętrza, tego, kim jesteśmy i w jaki sposób reagujemy na sprawy dnia codziennego. Sprawy ducha nie są wcale oddzielone czy oddalone od nas w miejscu i czasie, wręcz odwrotnie: mają wpływ na nasze codzienne życie. Duchowość to nie gęstości subtelne, dusza, mistyka, aura, czakramy, medytacje, mantry — absolutnie nie. Oczywiście na początku tak myślimy, w tym upatrujemy ścieżki, ale praktyki duchowe różnią się od wyrażania duchowego. Jedno jest modlitwą, pieśnią, medytacją, aszramem, drugie obserwowaniem siebie, badaniem się, uzdrawianiem na coraz to głębszych poziomach. Co dotyczy Ciebie, dotyczy duszy, co dotyczy duszy, dotyczy Ciebie.
Większość luksusów i tak zwanych wygód życiowych jest nie tylko zbędna, lecz stanowi niewątpliwie przeszkodę w rozwoju duchowym ludzkości. (...) najmądrzejsi ludzie zawsze prowadzili prostsze i skromniejsze życie aniżeli biedacy. Starożytni filozofowie w Chinach, Indiach, Persji i Grecji tworzyli klasę tak biedną, jeśli idzie o zasoby materialne, że nie było biedniejszej, ale też i bogatszej, jeśli idzie o bogactwo duchowe. (...) Nikt nie potrafi być bezstronnym czy mądrym obserwatorem ludzkiego życia, jeśli obserwacji swych nie dokonuje z pozycji człowieka, którego nazwaliśmy dobrowolnym biedakiem.
Przeczuwałem, że istnieje związek między Bogiem a duszą, ale rychło spostrzegłem, że umysł ludzki może ten związek tylko do pewnego stopnia wyjaśnić, dalej wiedza jego napotyka na nieprzezwyciężone zapory, których bez pomocy nadzwyczajnej nie usunie.
Z duchowego punktu widzenia - ciągnąłem - nasz dyskomfort w jakiejś sytuacji jest sygnałem, że działamy niezgodnie z duchowym prawem i właśnie mamy okazję coś poprawić. Może chodzić o jakiś głęboki ból albo szkodliwe przekonanie, które nie pozwala nam żyć w zgodzie ze sobą samym. Nieczęsto patrzymy na to z tej perspektywy. Osądzamy raczej sytuację i obwiniamy innych za to, co się dzieje,a takie podejście nie pozwala nam odebrać i zrozumieć przesłania i zagradza nam drogę do uzdrowienia.
Zwykle gdy religia ulega instytucjonalizacji,traci związek ze źródłem duchowym i staje się instytucją świecką eksploatującą potrzeby duchowe ludzi bez zaspokajania ich.W miejsce tego stwarza hierarchiczny system,który skupia się na pogoni za władzą,kontrolą,polityką,pieniędzmi,majątkiem i innymi świeckimi sprawami.
Żyć poza człowiekiem. Przyszło mu do głowy, że powinno się wyjść przede wszystkim ze skóry języka, zapomnieć mówić. Jeżeli człowiek jest tylko nie znaną samemu sobie, tresowaną istotą, zna tylko swoją tresurę i uważa ją za samego siebie. Nie wie, kim jest, kim byłby sam, zdziczały wśród nocy. Rysy twarzy, kształt, samo ciało może być tylko przyzwyczajeniem, pomyłką, słabością bezcielesnej duchowej istoty. Żyć tak, abyśmy się wzajemnie czuć mogli. Jak owce wśród burzy. Skulić się i czuć się wzajemnie, drżeć i czuć się wzajemnie – tak stworzony został w świecie duchów człowiek. Z lęku! Samotny duch bał się być sam – uwierzył, że jest tylko wtedy, gdy inni go dotknąć, ująć mogą.
W obliczu śmierci czułem, jak wątłe i dziecinnie naiwne były wszelkie religie i wierzenia. Oczywiście dla zdrowych, krzepkich i szczęśliwych mogły one być jakimś rodzajem igraszki duchowej, ale w obliczu straszliwej prawdy śmierci i przytłaczających depresyjnych stanów, przez które przechodziłem, to, co wpajano we mnie o karze, nagrodzie i dniu zmartwychwstania, brzmiało fałszywie jak oszukańcza, niesmaczna demagogia. Natomiast modlitwy, których mnie wyuczono, nie miały dostatecznej siły, by przemóc lęk przed śmiercią.