-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Cytaty z tagiem "beksinski" [11]
[ + Dodaj cytat]A ja czasami myślę, że on się pojawi. Że on to wszystko sfingował. Takie czasami mam wrażenie, że kiedyś przyjdzie, pokaże mi się i powie: "Ale wszystkich nabrałem!".
Dostałem zaproszenie na bal. Stroje wieczorowe obowiązkowe. Ze strojów wieczorowych mam tylko piżamę.
Są to autoportrety w najszerszym tego słowa znaczeniu — malując je, widzę przed sobą siebie w lustrze i raz jestem cmentarzem, a raz drzewem, ale zawszę siebie widzę przed sobą i patrzę sam na siebie i »siebie na sam« (jeśliby tak można było to ująć, nie urażając gramatyków). Inaczej: patrzę »ja malujący« na »siebie malowanego jako pasmo górskie« i patrzę »ja malowany jako pasmo górskie« wprost na »siebie malującego« tak jak w lustrze.
Wszystkie potrawy na świcie można podzielić na potrawy zdrowe oraz potrawy smaczne. Określenia te wzajemnie się wykluczają: potrawy zdrowe nie są smaczne, zaś potrawy smaczne nie są zdrowe. Jako przypadki szczególne potraktować należy potrawy zarazem niesmaczne i niezdrowe, natomiast potrawy zarazem smaczne zdrowe w ogóle nie występują w przyrodzie. Powyższe stawia pod znakiem zapytania teorię ewolucji i stanowi pośredni dowód na istnienie Boga.
Ty i ja, wszyscy płyniemy do wodospadu. Ty chcesz płynąć na kaktusie, a ja chcę siedzieć w wygodnym fotelu. I tak czeka nas ten sam wodospad, więc po co jeszcze siedzieć na kaktusie?
To, czego naprawdę się bał i co najdramatyczniej ukazuje w sztuce, to możliwość, że po tamtej stronie nie ma niczego i ten niepokój, który dostrzegamy w jego sztuce, jest lękiem przed nicością. Tego się bał (Wiesław Banach).
Gdybym hodował kury, to ludzie zaczynaliby rozmowę ze mną od "no i jak tam twoje karmazyny: mnożą się, znoszą jajka?" oraz proponowaliby obejrzenie kurnika. Po jakimś czasie by się zmęczyli powtarzaniem ceremonii, która z założenia miałaby charakter wyłącznie towarzyski. Tak naprawdę to gówno wszyscy siebie nazwajem obchodzimy i takie pytania to tylko forma. (...) oczekujemy zainteresowania, ale drażni nas raczej nie jego nadmiar, lecz jego stereotypowość i wyraźnie towarzysko uprzejmościowy charakter.
Jeśli można dokonać na koniec roku i na koniec wieku podsumowania, to chyba dobrze się stało, że umieramy w mojej rodzinie w tej kolejności. Gdybym odszedł pierwszy, a teraz umarł Tomek, to dla Zosi byłoby to nieporównywanie cięższe przeżycie niż dla mnie. Nie można sobie nawet wyobrazić jej cierpienia i zagubienia. Gdybyśmy umarli oboje w dowolnej kolejności, to Tomek sam, chyba nie dałby sobie rady ze swym życie i światem realnym. Tak jak się stało, stało się najsprawiedliwiej i nie można uważać, że Bóg się na nas uwziął. Ja mam najgrubszą skórę i ja zostałem na deser. Boje się cholernie przyszłości, ale wiem, że ją udźwignę. Oczywiście mogliśmy wszyscy żyć jak szczęśliwa rodzina z filmu, a Tomek mógł nie mieć problemów, ale czy nasze problemy, mimo ich ciężaru, były aż tak nie do zniesienia w porównaniu z problemami innych ludzi, o których się czyta? (31.12.1999)".
8.2.64. Przykazanie nr 1: Nie będziesz usiłował, chuju rybi, naśladować Schulza, bo w tym stylu dalej niż Schultz zajść niepodobna, więc się tylko ośmieszasz, tracisz czas i dobre samopoczucie. A to zachowaj na przestrogę. AMEN!
Dmochowski odpisuje, że potomni będą chcieli wiedzieć o mistrzu wszystko, i znów pyta: "Czy jest Pana zamyślonym, świadomym i chcianym (a w takim razie dlaczego?): a) statyczność, b) osiowość, c) frontalność Pańskich obrazów?" (...) Beksiński wybucha: (...) "Ma Pan w sobie potrzebę dziecka, które zagląda do brzucha zabawki, ale zabawki przestają po takiej operacji zazwyczaj nie tylko mówić »mama« i »tata«, jak też zamykać oczy, ale w ogóle nadają się już tylko na złom. (...) Przecież Pana pytania, które mi Pan postawił, zaczynają potem mnie samego drążyć, że niby dlaczego akurat osiowo — przecież może być nieosiowo; jest to żadna trudność, a więc czyż nie można uszczęśliwiać ludzi, robiąc nieosiowo; oczywiście można; a więc spróbuję nieosiowo, ale co na to poradzę, że mi się nie podoba, a jak mi się nie podoba, to robota staje się katorgą, to w ogóle obraz »nie idzie«, ale oczywiście na skutek takiego postawienia sprawy i osiowość staje się podejrzana, zamiast robić po prostu następny obraz, zaczynam go analizować; niby dlaczego musi być osiowy, aby mi się podobał i mnie zadowalał, czyżbym był zestereotypizowany i nie umiał się wyzwolić, a z kolei po co się wyzwalać z osiowości, skoro jedyną alternatywą będzie nieosiowość, która sama w sobie nie jest niczym lepszym, ani gorszym; w sumie po tygodniu takiego maglowania czuję się do malowania równie zdolny co neurotyk seksualny do stosunku.