Bex@: korespondencja mailowa ze Zdzisławem Beksińskim

Okładka książki Bex@: korespondencja mailowa ze Zdzisławem Beksińskim Liliana Śnieg-Czaplewska
Okładka książki Bex@: korespondencja mailowa ze Zdzisławem Beksińskim
Liliana Śnieg-Czaplewska Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy reportaż
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
8306029615
Tagi:
malarz artysta korespondencja listy e-mail Beksiński
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Antykoncepcja bez tabu Grzegorz Dobrecki, Agnieszka Metelska, Barbara Pratzer, Liliana Śnieg-Czaplewska
Ocena 0,0
Antykoncepcja ... Grzegorz Dobrecki, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
54 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1232
848

Na półkach: , ,

Raczej nie zdarza mi się sięgać po książki w formie korespondencji. Jakoś zdecydowanie bardzo lubię prozę, niż naturalistyczne autobiograficzne uzewnętrznienia. Zrobiłam jednak wyjątek ze względu na fascynację tak nietypowym i charakterystycznym twórcą, jakim był nasz rodzimy Beksiński. Chęć lepszego poznania go i zrozumienia od strony ludzkiej, a nie tylko "obrazowej" zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę "Bex@".

Korespondencja mailowa, jaka została tu zawarta, jest dość potężna, składa się z kilkuset maili. Została okrojona o maile głównie ze strony Beksińskiego - wiadomości p. Liliany pojawiają się sporadycznie i są ewidentnie okrojone i skrócone, co może wynikać zarówno z chęci podkreślenia tego, co ważne, czyli osoby Beksińskiego, jak i zatajenia własnej prywaty. Sama nie wiem czy to dobrze, czy źle - jej fragmenty maili były zdecydowanie mniej ciekawe zarówno treściowo, jak i pod względem intelektualnej dyskusji, więc mogłyby być męczące. Z drugiej strony pewne odpowiedzi Zdzisława Beksińskiego stały by się bardziej jasne i klarowne z punktem odniesienia, a tak, to trzeba się niekiedy domyślać, co autor miał na myśli.

Treść wiadomości słynnego malarza jest uderzająco szczera i odarta z jakiejkolwiek otoczki konwenansów. Mamy tu więc zarówno bardzo inteligentne wypowiedzi dotyczące sytuacji ogólnospołecznej, pomieszane z intymnymi opisami życia erotycznego, czy prostej, wręcz nudnej codzienności. Wydawać by się mogło, że rozmowy są często o niczym, jednak pod tą warstwą wyłania się naturalistyczny człowiek w całej swojej okazałości, z poglądami, problemami, troskami codziennymi, bez ubarwień i upiększeń. I to jest niesamowite. Psychologia Beksińskiego jest tu z jego strony pokazana fantastycznie i ciekawie, daje ogromne pole do przemyśleń. A przecież to, co tu pokazano, to zapewne tylko niewielki ułamek tego, co "siedziało" w wielkim artyście.

Książka momentami może nuzyć, jednak traktowana całościowo może dać wspaniałe źródło do poznania zupełnie nowej odsłony Beksińskiego. Pomimo pewnych wad, polecam wszelkim pasjonatom tegoż niezwykłego artysty.

Raczej nie zdarza mi się sięgać po książki w formie korespondencji. Jakoś zdecydowanie bardzo lubię prozę, niż naturalistyczne autobiograficzne uzewnętrznienia. Zrobiłam jednak wyjątek ze względu na fascynację tak nietypowym i charakterystycznym twórcą, jakim był nasz rodzimy Beksiński. Chęć lepszego poznania go i zrozumienia od strony ludzkiej, a nie tylko...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
342
101

Na półkach: ,

Nie rozumiem skąd taka niska ocena dla tej książki, bo treściowo wg mnie nie różni się ona zbyt wiele od tego co było w listach z Dmochowskim oraz Śnieg-Czaplewską. Beksiński ma cudowną umiejętność dostosowania się do poziomu rozmówcy. I tak samo jest tutaj, gdzie Mistrz kokietuje, nieraz popisuje się przed autorką książki, a czasem lekko sobie z niej kpi. Ciesze się że Pani Liliana pominęła w większości swoją korespondencje - bo próbka którą nam pozostawiła pozwala przypuszczać, że nie były to zbytnie mądrości ;)

Nie rozumiem skąd taka niska ocena dla tej książki, bo treściowo wg mnie nie różni się ona zbyt wiele od tego co było w listach z Dmochowskim oraz Śnieg-Czaplewską. Beksiński ma cudowną umiejętność dostosowania się do poziomu rozmówcy. I tak samo jest tutaj, gdzie Mistrz kokietuje, nieraz popisuje się przed autorką książki, a czasem lekko sobie z niej kpi. Ciesze się że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
162
143

Na półkach: , , ,

>>ZAPRASZAM DO SIEBIE kwyrloczka.pl<<

TYGODNIE ZWLEKANIA

Leży mi ta książka na wątrobie chyba z drugi tydzień i ciągle tego, co bym chciała o niej powiedzieć nie potrafię ubrać w słowa. Tytułowy Bexa zaowocował pokaźną ilością myśli w mej głowie, kotłują się i mieszają, ale nie układają w logiczną całość ani w warty przelania na papier (komputer) sens. Dłużej niestety zwlekać nie mam po co, lepiej chyba już nie będzie. Coś muszę z siebie wydusić, ścisnąć wątpia i opowiedzieć o swoich wrażeniach skotłowanych. Niestety tego, co się przeczytało już się nieodprzeczyta. Uwaga!

KSIĄŻKA BEXA TO NIE KSIĄŻKA

Wypada wyjaśnić tym, co nie wiedzą. Twór ten to zbiór prywatnej korespondencji mailowej, prawie codziennej, pomiędzy Panem Zdzisławem Beksińskim a Panią dziennikarką, piszącą do kolorowych szmatławców (w tamtych latach do ViVy konkretnie). Opisana korespondencja w całości składała się z ponad 600 maili. Sama książka to zaledwie wycinek, na moje oko może z 200 wiadomości tylko od Pana Zdzisława, czasem z krótką, zdawkową odpowiedzią Pani Śnieg-Czaplewskiej, odpowiedzią w zasadzie niewnoszącą niczego wartościowego. Kulawa, jednostronna opowieść o pewniej znajomości. Maile dobrane pod z góry założone we wstępie tezy — Pan Zdzisław był zupełnie normalnym, ciepłym i sympatycznym facetem, do tego niebywale samotnym człowiekiem. Teza druga — powstało wiele kłamliwych opinii na temat Pana Zdzisława i należy mu się sprostowanie tego, co inni o nim nagadali.

CHCIAŁA

Pani dziennikarka usilnie chciała swoje założenia spełnić, a wybrany materiał miał to dobitnie pokazać. Niestety przez ten zabieg uciekła prawda o człowieku, jakim był Zdzisław Beksiński, zwanym przez autorkę Bexa. Człowieka nie da się ułożyć pod założone plany, człowiek albo jest całością, tutaj 600 - listowej korespondencji, albo jest tworem i obrazem, który stworzyła Pani Liliana Śnieg-Czaplewska. Obrazem wyrywkowym, przez to nieprawdziwym, niedokładnym, rozmazanym.

NORMALNY? NIE SĄDZĘ

Z całą sympatią do Mistrza, nie był on człowiekiem normalny. Nie musiał, nie chciał i nie miał być. Ktokolwiek miał styczność z jakąś inną literaturą na jego temat doskonale wie, że do normalności wiele, wiele, WIELE mu brakowało. Mówimy tu o starszym Panu, którego jako dziecko molestowała Matka Boska, i jakiś odziany na biało piekarz. Mówimy o mężczyźnie, który bał się zażyć kwasa, bo wizję, które pojawiały się w jego głowie samoczynnie wystarczająco go przerażały, mężczyźnie, który na myśl o podróżach przez większość czasu siedział w kibelku, którego przytłaczał świat zewnętrzny, który nie potrafił powiedzieć nie, a zamiast tego ukrywał się przed ludźmi. Wystarczy posłuchać jak Pan Zdzisław się wypowiada, jak buduje zdania, a nie sposób oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę nie ma go z rozmówcą, pozostaje nieobecny, jest gdzieś obok, poza czasem, a to, z czym mamy do czynienia to nie całkiem człowiek z krwi i kości, a jedynie awatar, wizualizacja utworzona dla poprawnego stanu psychicznego odbiorcy.

FROM: KWYRLOCZKA.PL
TO: LINIANA@POCZTA.ONET.PL
SUBJECT: BUT WHY?

Chciałabym zrozumieć po cóż na siłę normalizować artystę. Odzierać go z jego artystycznej duszy, jego efemeryczności, jego nieprzystawania do innych, do norm współczesnego świata. Beksiński normalny? W żadnym momencie. Samotny — momentami — jak każdy, w większości jednak z wyboru i uporu. To, że o kimś tak niezwykłym krążą różne historie, plotki, również złe to tylko dodaje mu smaku, znaczy, że nadal on żyje, że jest ciekawy, nie odszedł i nie odejdzie z ludzkiej pamięci.

Sama publikacja wieloletniej korespondencji w tak okrojonej formie jest niemożliwie nudna. Pani pisała do Pana Zdzisława codziennie, do czego sprowadzają się takie codzienne rozmowy, do sprawozdań z bieżącego życia. Dzisiaj przyszła sprzątaczka i posprzątała, a ja sobie malowałem kilka godzin i bolą mnie plecy. Zjadłem, nie zjadłem, poszedłem, nie poszedłem, a kupiłem to i to. Zasnąłem wcześnie, późno, nie spałem. Remontuję, przebudowuję, jem to i to... Co to wnosi do osoby Mistrza? Nic. Najciekawsze z całej opowieści było gotowanie jajek, tuzinami, na zapas. Czemu nie sprzedać tego jako dobrej anegdoty, nie puścić w świat w swoich wspomnieniach o Beksińskim?

ODARCIE TOTALNE

Najgorszym posunięciem mającym na celu udowodnienie tezy jak normalnym jest artysta to listy traktujące o jego fascynacji pornografią sadomasochistyczną, o wchodzeniu na różne strony tego typu, i nawet — o zgrozo — o wypróbowywaniu swojej męskości z rana. Wiadomo, że przyjaciołom mówi się wiele, wiadomo, że starszym Panom łatwo wywnętrzać się w takich tonach, szczególnie młodszym od siebie babeczkom, które traktuje się ciut z przymrożeniem oka, ale czy musi to wychodzić dalej? Teraz nie potrafię wyrzucić z głowy myśli o tym, że mój ukochany malarz był jak sam siebie nazwał: starym zbereźnikiem. Chwyt poniżej pasa. Można było nadmienić, ale żeby tak wprost i w takich ilościach to przesada. Przecież było mi to wiadome, a jednak tak nachalne, że przyćmiło całą sylwetkę malarza. Jest to właśnie skutek wyrywkowości korespondencji. Droga Pani Śnieg-Czaplewska albo całość, albo nic, nie ma półśrodków!

BEXA - NIE, NIE POLECAM

Nie polecam nigdy i nikomu tego pół tworu, który śmierdzi raczej chwalipięctwem i pociągiem do łatwego zarobku. Kochani fani mistrza — nie warto, naprawdę nie warto psuć sobie wypracowanego we własnej głowie wizerunku tak niesztampowego człowieka, jakim był Zdzisław Beksiński.

OCENA - BEZNADZIEJNA

Przykro mi, bo w zasadzie autorem jest nie dziennikarka, która za autora książki się uważa, a Pan Beksiński. Inaczej jednak nie można, ocena musi odstraszać!

>>ZAPRASZAM DO SIEBIE kwyrloczka.pl<<

TYGODNIE ZWLEKANIA

Leży mi ta książka na wątrobie chyba z drugi tydzień i ciągle tego, co bym chciała o niej powiedzieć nie potrafię ubrać w słowa. Tytułowy Bexa zaowocował pokaźną ilością myśli w mej głowie, kotłują się i mieszają, ale nie układają w logiczną całość ani w warty przelania na papier (komputer) sens. Dłużej niestety...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
8

Na półkach:

Nigdy nie byłem szczególnym wielbicielem malarstwa Beksińskiego, chociaż jego obrazy - nieprawdopodobnie mroczne - przywołujące na myśl ciężką depresję - charakteryzują się świetnym warsztatem. Nie znam motywacji autorki książki, wierzę, że była szlachetna. Jednak są to listy. Jestem jednak zdania, iż jeśli już staliśmy się twórcami spuścizna nie tylko należy do nas. W tym coś jest: przecież nie mamy (ja przynajmniej nie mam) chęci do czytania czyichś listów, sąsiada, czy kolegi z pracy lub nie myślimy o czytaniu listów przyjaciół, czy znajomych. Z listami pisarzy, malarzy, ludzi kultury jest trochę inaczej: jesteśmy ciekawi, a przynajmniej ja jestem, jak ta osoba myślała poza tym, co postanowiła przedstawić. Beksiński nigdy pisarzem nie był, a styl jest raczej, chociaż przyzwoity to trudno go nazwać literackim. Ale ten tragicznie doświadczony malarz charakteryzuje się świeżością spojrzenia i rozsądkiem człowieka mądrego. Jest mi bliski, bo jego spojrzenie jest po części moim. Pisarz nie ma złudzeń, co do życia, a przy tym jest w stanie zachować zgryźliwą ironię i swoiste poczucie humoru jak również dość trafnie określić, co właściwie dla większości tak naprawdę się liczy. Wedle niego miłość nie istnieje, a przynajmniej nie dłużej niż bomba dopaminowa, jaka na skutek pożądania się pojawia. Jest (metafizyczną?) zagadką, jakie fatum uparło się na rodzinę Beksińskich? Jeśli coś takiego, oczywiście istnieje. Nie mam na to odpowiedzi. Malarz został zamordowany przed ostatecznego debila, którego ojca zatrudniał do drobnych prac domowych. Z tego, co wiadomo to przepłacał słono i służył pomocą finansową. Gazety napisały, że morderca był gimnazjalistą i dresiarzem, a bezsensowność i modus operandi sprawcy był gorzej niż debilny. Warto dodać, że Beksiński był niezwykle ostrożny, a morderca przed dokonaniem zabójstwa zyskał kilka minut zaufania dzięki cwanemu sprytowi. Jestem zdania, że ten mord jest i był klęską edukacji w tym kraju. Ten (człowiek?),który zamordował Beksińskiego przecież żył z ludźmi, którzy zatrudniali się u malarza. Czy był on tak daleko od rodziców, czy ton rozmów, a także podejście do chlebodawcy dało mu niejako możliwość podjęcia tej nieprawdopodobnie absurdalnej decyzji? Wielu ludzi - często kolegów po pędzlu - zazdrościło Beksińskiemu sukcesu finansowego, z którym jednak różnie bywało. Beksiński pisze o kobietach z otoczenia Tomasza Beksińskiego, którym zależało na jednym: by Tomasz Beksiński w imię miłości podarował im kilka obrazów Beksińskiego. Polskie piekło za sprawą nikogo znalazło swój najgorszy wyraz. Nie znam się na malarstwie i mogę pisać o swoich odczuciach i daleki jestem od zdania, że ten, kto lubi mroczne krajobrazy i tworzy okropieństwa ściąga na siebie nieszczęście. Myśląc w ten sposób pracownicy zakładów pogrzebowych, a także psycholodzy zajmujący się profilowaniem przestępców nie powinni w większości wypadków dożywać emerytury. Pechem Beksińskiego było to, że uchodził za majętnego. Jest coś nieprawdopodobnie, dogłębnie smutnego w tej zbrodni Coś tak beznadziejnie, dogłębnie beznadziejnego, iż woła o terapię - nie dla sprawcy, ale chyba społeczeństwa. Dlaczego? Istnieje olbrzymi rozdźwięk pomiędzy tym jak siebie postrzegamy i jak postrzegają nas inni. I nadal aktualne jest to, o czym pisała Maria Janion: źle znosimy obraz naszego społecznego cienia, odwracamy się od niego w narcystycznym zachwycie, a on - jak mawiał Jung - staje się coraz czarniejszy i straszny.

Nigdy nie byłem szczególnym wielbicielem malarstwa Beksińskiego, chociaż jego obrazy - nieprawdopodobnie mroczne - przywołujące na myśl ciężką depresję - charakteryzują się świetnym warsztatem. Nie znam motywacji autorki książki, wierzę, że była szlachetna. Jednak są to listy. Jestem jednak zdania, iż jeśli już staliśmy się twórcami spuścizna nie tylko należy do nas. W tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
548
397

Na półkach: ,

Okazja by poznać Beksińskiego - człowieka. Jednak, nie jest to biografia, a raczej luźno i bez widocznego zamysłu uporządkowana korespondencja autorki z artystą. Na różne tematy, czasem nawet bez tematu. Im dłużej się czyta tym częściej ma się wrażenie, że to takie "pitu-pierdu", a autorka lepiej nadaje się do gadki z celebrytami z "M jak miłość" niż z artystą skomplikowanym.

Okazja by poznać Beksińskiego - człowieka. Jednak, nie jest to biografia, a raczej luźno i bez widocznego zamysłu uporządkowana korespondencja autorki z artystą. Na różne tematy, czasem nawet bez tematu. Im dłużej się czyta tym częściej ma się wrażenie, że to takie "pitu-pierdu", a autorka lepiej nadaje się do gadki z celebrytami z "M jak miłość" niż z artystą skomplikowanym.

Pokaż mimo to

avatar
1484
53

Na półkach: , ,

Liliana Śnieg-Czaplewska całe życie przeprowadzała wywiady z celebrytami i lwami salonowymi. Udało jej się niekiedy otrzeć o literaturę lub malarstwo poprzez wywiady z takimi personami jak Beksiński czy Głowacki. Pracowała dla „Vivy!” i „Twojego stylu” aż naszła ją chętka na napisanie opus magnum. Ponieważ po wywiadzie z Beksińskim uznała, że pierwsze lody zostały przełamane, postanowiła pójść o krok dalej i poczęła namawiać malarza na wywiad-rzekę. Beksiński odmówił, ale przez długi czas korespondował z „dziennikarką” mniemając, że maile pozostaną między nimi. Śnieg-Czaplewska natomiast, mimo iż wielokrotnie wyrzucała Bexie, że jest „jeleniem” (słowo autorki) i daje się wszystkim naciągaczom świata (vide rodzina państwa Kupców),postąpiła tak samo jak rzeczeni naciągacze. Po skądinąd tragicznej i przedwczesnej śmierci Beksińskiego, rachu-ciachu, zakręciła się wokół ich wspólnej pisaniny i postanowiła ją wydać. Próbowała przy tym być sprytna i wycięła z tejże korespondencji większość swoich maili, ale niestety bardzo łatwo można domyślić się a czasami i wyczytać spomiędzy wierszy cóż ta kobieta bełkotała do malarza.
Mam bardzo ambiwalentny stosunek do tej książki. Z jednej strony miło jest popodglądać Beksińskiego prywatnie, z drugiej – postać Śnieg wciąż i wciąż wypływa, jest irytująca, niesamowicie infantylna, wręcz śmieszna. Nieustannie krytykowała i wyśmiewała otoczenie Beksińskiego, otoczenie oszustów, miglanców, kobiet, często młódek, pragnących oddać się 76-letniemu malarzowi dla pozyskania jakiegoś obrazu lub lokum do zamieszkania, a sama, w nielicznych opublikowanych listach, kokietowała go na całego. Robiła to przy tym tak nieudolnie, że nierzadko oczyma wyobraźni widziałam przebiegły uśmiech Beksińskiego, który, jak wskazują jego odpowiedzi, przejrzał jej zamiary i wykpiewał panią Śnieg bezlitośnie.
Zatem z jednej strony mamy marną dziennikarzynę, która chce się dorobić na śmierci kontrowersyjnego artysty, zaś z drugiej twórcę, który był aż do bólu egocentryczny i bez skrępowania przyznawał, że reszta świata go nie interesuje. Za to z lubością dokonywał wiwisekscji na własnej osobie. Czasami przez te maile przebijał się tak charakterystyczny dla jego twórczości wątek wanitatywny, czasami sięgał do głęboko ukrytych pokładów przekonania o bezsensie istnienia, ale przeważnie wolał pisać o tym, co jadł, co go bolało, kto i po co go odwiedził i jak bardzo tego nie lubi.
Dodatkowo mam ogromny żal do pani Śnieg, że nie opublikowała wszystkich zdjęć podsyłanych jej regularnie przez Bexę: a to jak leży na tapczanie, a to jak gotuje... równie często fotografował swoje dopiero co ukończone obrazy. W pogoni za niską ceną druku zginął gdzieś sens takiej publikacji, a ja, mogąc na palcach jednej ręki zliczyć przeczytane przeze mnie pamiętniki czy autobiografie, czułam się cokolwiek zażenowana swoim brutalnym wtargnięciem w intymny skrawek świata człowieka, który nie wyraził zgody na takie podglądactwo.

Liliana Śnieg-Czaplewska całe życie przeprowadzała wywiady z celebrytami i lwami salonowymi. Udało jej się niekiedy otrzeć o literaturę lub malarstwo poprzez wywiady z takimi personami jak Beksiński czy Głowacki. Pracowała dla „Vivy!” i „Twojego stylu” aż naszła ją chętka na napisanie opus magnum. Ponieważ po wywiadzie z Beksińskim uznała, że pierwsze lody zostały...

więcej Pokaż mimo to

avatar
102
48

Na półkach: , ,

warto.

warto.

Pokaż mimo to

avatar
2051
280

Na półkach: , ,

Dawno żadna książka tak mnie nie rozczarowała. Autorka, dziennikarka współpracująca z pismami kolorowymi i specjalizująca się w wywiadach z celebrytami, wkrótce po śmierci Beksińskiego postanowiła upublicznić swoją z nim korespondencję (dodajmy tu, że wywiadu dla pisma Beksiński stanowczo i wielokrotnie odmówił). Początkowo czyta się to nieźle, ale im dalej w las, tym bardziej książka wydaje się pusta i jakaś bez konkluzji. Nie chodzi tu oczywiście o pointę sensu stricto (nie jest ona raczej możliwa w wypadku listów),a raczej o coś, co się z tych tekstów wyłania. Jakiś obraz człowieka, jego przemian, a przede wszystkim tego, co stanowi jądro jego myślenia, oś systemu wartości i porządkuje jego życie. Tutaj nie widzę niczego takiego – i w moim odczuciu niczego, co by uzasadniało publikację. Chyba że jej racją jest lans pani Śnieg-Czaplewskiej.
Będąc miłośniczką listów, od lat czytam wydawane tomy korespondencji artystów, pisarzy czy polityków. I widzę, jak ogromne znaczenie ma to, z kim i dlaczego korespondencja się toczy - a "Bex@" tylko to moje spostrzeżenie potwierdza. To smutne świadectwo osamotnienia, a nie żadna twórcza i inspirująca wymiana myśli. I wbrew temu, co L.Ś-Cz. pisze we wstępie, nie ma w tym nic, co pozwoliłoby lepiej zrozumieć artystę. Większość opublikowanych w książce maili nie powinna była opuścić laptopa adresatki. W upublicznieniu tych, dość jednak osobistych listów widzę przede wszystkim logikę i mentalność osoby pracującej dla "Vivy", dla której uwagi rozmówcy na temat trawienia czy upodobań seksualnych są już materiałem do rzucenia publice. Jest jednak jedno "ale": celebryci, z jakimi Liliana Śnieg-Czaplewska pracuje na codzień, autoryzują rozmowy przed drukiem - podczas gdy Zdzisław Beksiński nie miał już tej możliwości...

Dawno żadna książka tak mnie nie rozczarowała. Autorka, dziennikarka współpracująca z pismami kolorowymi i specjalizująca się w wywiadach z celebrytami, wkrótce po śmierci Beksińskiego postanowiła upublicznić swoją z nim korespondencję (dodajmy tu, że wywiadu dla pisma Beksiński stanowczo i wielokrotnie odmówił). Początkowo czyta się to nieźle, ale im dalej w las, tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
485
35

Na półkach: , ,

Kupiłam tę książkę, gdyż Zdzisław Beksiński jest jednym z moich ulubionych malarzy. Jego nagła śmierć poruszyła mnie, a że o artyście dowiadywałam się sporadycznie z netu, przypisów do jego albumów czy z prasy, to pomyślałam, że ta książka pozwoli mi nieco bliżej poznać twórcę.
Nie pomyliłam się. Korespondencja przedstawiona w tej książce rzuca światło na postać, którą można ocenić bardzo mylnie sądząc po obrazach, które większość odbiorców odczytuje jako dołujące, demoniczne i budzące grozę.
Warto do niej zajrzeć, by spotkać się z człowiekiem wbrew pozorom takim jak wielu z nas - borykającym się z samotnością, niezrozumieniem, samemu nierozumiejącym, wciąż szukającym i odkrywającym, a jednocześnie ukształtowanym, kierującym się własną hierarchią wartości.

Kupiłam tę książkę, gdyż Zdzisław Beksiński jest jednym z moich ulubionych malarzy. Jego nagła śmierć poruszyła mnie, a że o artyście dowiadywałam się sporadycznie z netu, przypisów do jego albumów czy z prasy, to pomyślałam, że ta książka pozwoli mi nieco bliżej poznać twórcę.
Nie pomyliłam się. Korespondencja przedstawiona w tej książce rzuca światło na postać, którą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1931
389

Na półkach: ,

Korespondencja, której się nie zapomina. Dialogi nieraz ocierające się o kicz, ale tak ludzkie, swojskie, bliskie.
Instrukcja gotowania jajek. Plany. Obawy. Milczenie. Budowanie relacji.
Wiem, podglądanie nie jest eleganckie, lecz akurat to spojrzenie na nie byle jakiego artystę daje sporo: obraz człowieka z krwi i kości, nie artysty bujającego w chmurach.
Obrazy pod powiekami i ich konfrontacja z końcem:
bezsensownym
okrutnym
dzikim.

Warto sięgnąć, naprawdę.

Korespondencja, której się nie zapomina. Dialogi nieraz ocierające się o kicz, ale tak ludzkie, swojskie, bliskie.
Instrukcja gotowania jajek. Plany. Obawy. Milczenie. Budowanie relacji.
Wiem, podglądanie nie jest eleganckie, lecz akurat to spojrzenie na nie byle jakiego artystę daje sporo: obraz człowieka z krwi i kości, nie artysty bujającego w chmurach.
Obrazy pod...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    83
  • Chcę przeczytać
    62
  • Posiadam
    23
  • Ulubione
    6
  • Chcę w prezencie
    2
  • 2018
    2
  • Niedoczytane
    1
  • Niezależne książki, które mogę kupić bez konsekwencji
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Reportaż/Biografia
    1

Cytaty

Więcej
Liliana Śnieg-Czaplewska Bex@: korespondencja mailowa ze Zdzisławem Beksińskim Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także