cytaty z książek autora "Jacek Hołub"
Ludzie mnie widzą, jak chodzę z Justynką tam i z powrotem, z jednego krańca wsi na drugi. Niektórzy szczerze współczują, chociaż tego nie lubię. Mówią: "Jezu, jak ja ci współczuję", albo: "Jaka ty jesteś biedna". Odpowiadam, że to nie ja jestem biedna, tylko Justysia. I modlą się za mnie. Wolałabym, żeby ktoś mi powiedział: "Wrzucę ci węgiel do piwnicy", "Przyjdę i umyję ci okna", albo "Wezmę Jusię na spacer". Ale nie, tylko mi szczerze współczują i się za mnie modlą.

O wszystko muszę walczyć, a i tak nie wiadomo, czy cokolwiek załatwię. Najpierw prosisz, potem się wykłócasz, a na końcu uważają cię za wariatkę i wytykają palcami.

Pojechaliśmy w wakacje. Mariusz czekał na nas przed gabinetem w samochodzie. Ale Kacper boi się igieł. Stwierdził, że nie usiądzie w fotelu, dopóki nie zobaczy, jak pan zakłada kolczyk komuś innemu. I oczywiście wypchnął mnie.
-Zrób sobie, mama, chcę zobaczyć, czy to boli.
-No dobra.
Usiadłam w fotelu, pan przekłuł mi wargę i założył kolczyk. Kacper zobaczył i się rozmyślił.

Trzeba mieć szacunek do drugiego człowieka, chociażby ze względu na to, że jest. Nawet jeżeli próbuje udawać kogoś innego, to nadal jest sobą, bo robi to ze swojej woli, nikt go do tego nie zmusza. Ja szanuję rodziców, znajomych, wszystkich. Niektórych bardziej, to prawda, ale wszystkich.

Kiedyś dziewczynka zapytała, dlaczego Aleś tak źle mówi. Syn miał wtedy cztery lata. Widziałam, że jej mamie zrobiło się głupio. Wstydziła się, że jej córka pyta o takie rzeczy. Przecież nie ma w tym nic złego! Dla mnie to było normalne. Dlaczego miałabym się obrażać na ciekawe dziecko, albo udawać, że nic nie widzę i nie słyszę. Może lepiej mu powiedzieć, że niektóre dzieci mają problemy z mówieniem i emocjami, wytłumaczyć, niż udawać, że nic się nie stało.
