cytaty z książek autora "Mirosław Prandota"
Polacy, którzy spędzili w tym kraju choćby kilka miesięcy, mają wątpliwości, czy Szwedzi są normalni, bo, na przykład, jadąc samochodem, ograniczają prędkość do nakazów
znaków drogowych. I nie ma znaczenia fakt, że kiedy u nas w latach 90. ginęło w wypadkach 7 tysięcy osób rocznie, to w Szwecji tylko trzysta. Nienormalni i koniec!
Jeżeli o całej Szwecji mówi się nieraz złośliwie, że to wymarzona oaza dla emerytów różnych nacji, szwedzka wieś zasługuje już tylko na miano muzeum etnografii.
W procesie samopoznania najlepsza jest medytacja, bo prowadzi do rozluźnienia psychiki. Pacjenci zaczynają uświadamiać sobie, że ich dotychczasowe życie było bezmyślne i chaotyczne. Że to nie oni kierowali życiem, ale życie kierowało nimi. Byli więc niewolnikami czegoś, a nie panami, jak to się im dotychczas wydawało.
Może słowa miłości wypowiedziane w języku niemieckim zabrzmiałyby dla niej jako profanacja? Może mówiła mi to po polsku licząc, że zrozumiem? Rozumiałem tylko jej gesty, słów nie mogłem zrozumieć. A gesty, mimo wszystko, były dla mnie ważne.
- Panie profesorze, czy Żydzi nadal zagrażają?
Myślałem, że go zaskoczę, okazało się, że sam wpadłem w pułapkę. Twarz profesora zalśniła pewnością siebie, a zarazem pobłażliwością dla mojej niewiedzy.
- Herr Aleksander!- zawołał z mocą.- To przecież jasne!Oni mają broń nuklearną, a my, niestety, nie!
No, i wyszło na to, że jestem matołek. Gdyby to profesor Hoehn miał bombę atomową, nie byłoby zagrożenia. Ot, wyposażenie dodatkowe, coś w rodzaju trójkąta ostrzegawczego, jaki każdy kierowca powinien obowiązkowo trzymać w samochodzie na wszelki wypadek. A bomba w rękach Żydów to dopiero nieszczęście! Wszak któregoś pięknego poranka mogą ją zrzucić profesorowi na głowę.
W tamtej chwili nie miałbym nic przeciw temu, aby polscy przodownicy pracy, którzy jakoś przeżyli wojnę i zdobyli ordery zasłużonych budowniczych, skonstruowali kilka obozów koncentracyjnych nur fuer Deutsche, z porządna, nowoczesną komorą gazową oznaczoną napisem "Witajcie w łazience!". Wprowadziłoby się tam profesora Hoehna przy dźwiękach polskiego przedwojennego przeboju ,,Tango Milonga", który tak uwielbiali SS-mani w kacetach. Wprowadziłoby się tam wszystkich eleganckich profesorów Hoehnów, jacy wykładają na niemieckich uniwersytetach. Dostaliby świeże ręczniczki i mydełka. Rany boskie, ileż to radości można przeżyć w takim luksusie!
Wystarczyło wtedy wyjawić przewodniczącemu, że sąsiad kwestował pod kościołem, jeszcze za okupacji, na broń dla armii niemieckiej, dzięki czemu w ogóle ta armia miała z czego strzelać, bo jakby sąsiad nie kwestował, to by nie strzelali. Po dwóch tygodniach takiego kolędowania przewodniczący miał czarne na białym. Mianowicie każdy, bez wyjątku, mieszkaniec Czarnego Lasu to agent, pół Amerykanin, co trzeci to nawet Murzyn, wróg postępu, szpieg australijski, zakała ludzkości, podżegacz wojenny, zapluty karzeł reakcji, rozsiewacz pasiastej stonki, sabotażysta, klerykał, dwulicowiec albo i trójlicowiec, wyrzutek społeczny, liberał, kosmopolita i jołop.
...ludzie łapali się za głowy, bo nie mogli pojąć, że można być aż tak głupim, aby zabijać Jaśka, kiedy winnym był Stasiek. I czy to napewno brało się z głupoty, czy jeszcze z czegoś innego, ale z czego? Niektórym było wstyd, za to, co się teraz działo, bo jeszcze do niedawna, kiedy Schwarzwald nazywał się normalnie, czyli Czarny Las, było nie do pomyślenia, żeby głupi rządził mądrym. A teraz świat wywrócił się do góry nogami. Wystarczyło, żeby głupi założył mundur, tym mundurem przykrył własną głupotę i już brał się do rządzenia.
Nie od razu psychika przestawia się na tyle, żeby bez oporów walić w mordę człowieka, który jeszcze pięć minut temu temu budził tylko zachwyt. Poza tym nie byłem pewny, czy na przykład dobrze się tego dnia czuje, czy nie zasnąłem na wykładzie i czy nie obudziłem się nagle w innym świecie.
Niesprawiedliwy jest taki świat, w którym jedni ludzie mają bezkarnie robić krzywdę drugim ludziom.
Dobry Niemiec to taki ktoś, kto bez dyskusji słucha i wypełnia rozkazy, a przy okazji skwapliwie zapomina, że na starej recepcie było jeszcze obowiązkowe strzelanie do ludzi. A ja wychowałem się w środowisku, gdzie rozkazy są kontestowane. Mój ojciec krzywi się na takie zwyczaje, mówi prosto z mostu, że taki styl życia prowadzi do anarchii. Zgoda! Historia mojego narodu pokazuję, że to prawda. Ale jednak w kraju, w którym spędziłem młodość, Adolf Hitler doszedłby co najwyżej do stanowiska hycla dla rasowych psów. Tam akurat ludzie nie padają na kolana przed fałszywymi prorokami. Trzymają za to w rezerwie dużo eksponowanych miejsc dla trybunów ludu. W szpitalu dla psychicznie chorych.
Ojcze, czy stryj też zginął śmiercią bohaterską? Jeżeli tak, to dlaczego na obcym terytorium? Kto go tam zaprosił? Pojechał w goście? Bronił tam naszych granic? Jak to jest, ojcze, naprawdę? Gdy ktoś napadnie nas w naszym domu i dostanie kulę w łeb, to co? Postawimy mu pomnik? Napiszemy, że bohater?
Oficjalnie to Szwedzi wyrażają głośne oburzenie z racji przymusowego obowiązku sterylizacyjnego, któremu przed laty były poddane osoby chore psychicznie i niedorozwinięte umysłowo. Prywatnie natomiast sprawa nie jest aż tak jednoznaczna.
Może to jest kontrowersyjna cecha charakteru, może nie, ale dzięki takiej postawie mieszkańców Szwecja zasłużyła sobie na opinię najbezpieczniejszego kraju na świecie. Przynajmniej do roku 2000, bo potem zaczęło być różnie.
Podobno diabła każdy ma za skórą, ale nie jest to powód, aby z tym diabłem żyć w Szwecji na co dzień, a do tego publicznie. Wizyta u dermatologa też nie daje gwarancji wyleczenia takich akurat dolegliwości skórnych. Diabła trzeba nastraszyć. Aaa!
W dziejach każdego kraju istnieją okresy, które chętnie zostałyby przez jego mieszkańców wymazane z kalendarza na zawsze. Niestety, mimo pobożnych chęci, historii nie da się ani ulepszyć, ani też poprawić – trzeba się do niej przyzwyczaić.
Nazwisko hrabiego Potockiego kojarzy się ludziom, nawet niezbyt wykształconym, z historią Polski. Wszak był to ród magnacki, który niejednokrotnie współdecydował o losach naszego kraju. Minęło kilka wieków – wszystko się zmieniło. Od wielu już lat potomek dawnych możnowładców jest najpopularniejszą osobą w jednym ze szwedzkich kurortów na wschodnim wybrzeżu.
Jak to się czasem mówi: „Nie ma lekko”. Jeżeli już mieszkasz w Szwecji, miej świadomość, że ściany są ze szkła, przez które wszystko widać. Możesz sobie chodzić na golasa, ale nikogo to nie zainteresuje, bo nagość jest tam rozumiana jako składnik natury. Jeżeli natomiast zechcesz wybić się na indywidualność, przećwicz to raczej w gęstym lesie. Tam akurat nie podpadniesz nikomu.
W Polsce był dobry, miał nawet szansę dosłużyć się miana najlepszego, ale sławę światową zdobył dopiero wtedy, gdy zamieszkał w Szwecji. Jednak też nie tak szybko, jak należałoby oczekiwać.
Zagadka dla dyplomowanych dietetyków: jak odzwyczaić groźnego przestępcę od kanibalizmu? Podobno sprawa jest prosta – trzeba mu zaproponować dietę wegetariańską. Tak przynajmniej zrobił bohater mojej opowieści.
Feldmarszałek Lorentz von Linde wysadzał w powietrze polskie zamki. Leksykograf Samuel Linde opracował epokowe dzieło pod tytułem Słownik języka polskiego. Ogólnie rzecz biorąc, to jednak Szwedzi okropnie nam namieszali, natomiast Henryk Sienkiewicz w Potopie potraktował ich mimo wszystko zbyt łagodnie.
Potomkowie Karola X Gustawa, podpalacza Rzeczypospolitej, już nie są tak ekspansywni jak ich niesławnej pamięci przodek, ale po wypiciu butelki wódki, a jakże, budzą się w nich wojownicze skłonności. Na szczęście piją tylko raz w tygodniu.
Siedem wydań miało na szwedzkim rynku Quo vadis. Zrobiłem więc okolicznościową sondę wśród wiejskich szperaczy przebierających w stosach książek na pchlim targu: Kim był Sienkiewicz? Wyszło na to, że mógł być Niemcem, Rosjaninem czy Anglikiem, ale raczej nie był tym, kim był.
Szwedzcy przestępcy, tak samo jak polscy, nie lubią siedzieć w więzieniu, ale tam łaskawość sięga czasami szczytów fantazji. Przynajmniej w naszym odbiorze.
Humanizm mierzy się czasami sposobem tym, jak traktuje się człowieka w czasie, gdy niektórym może się wydawać, że człowiek ten już i tak nikomu nie jest potrzebny...
Małżeństwo Polki ze Szwedem to mezalians od samego początku aż do końca, ale dziewczyny wychodzą za mąż chociażby dlatego, aby pognębić swoje krajowe koleżanki opowieściami o wspaniałym świecie, do jakiego trafiły po ślubie.
Szwecja uchodziła kiedyś za enklawę erotyki dla niedopieszczonych turystów z całej Europy. Dziś pozostał już tylko rozpaczliwy antyseks na łamach kapiących ginekologią tygodników ilustrowanych, a przedstawicielki najstarszego zawodu świata zwijają interes.
Sztokholm jest monumentalny, czyściutki, estetyczny i historyczny. Niektórzy ludzie wyglądają podobnie, czyli również monumentalnie i tak dalej. Ale sztokholmczyków w nim tylu, ilu jest warszawiaków w Warszawie. Co ciekawe, a może „co gorsza” – 30 procent spośród mieszkańców stolicy Szwecji to imigranci, a z planów urbanistycznych na rok 2045 wynika, że połowę mieszkańców Sztokholmu będą stanowić muzułmanie.
Od Ystad aż po Kirunę żyje się w myśl zasady nad zasadami: „Bądź praktyczny!”. I chyba wierność tej zasadzie sprawiła, że po II wojnie światowej Szwecja konsekwentnie budowała raj. Bez patosu, bez powoływania się na mocarstwową XVII-wieczną historię, bez sojuszów wojskowych i gospodarczych, bez wzniosłych tyrad o przyjaźni między narodami i bez niepraktycznych filozoficznych dyskusji na temat aborcji.
Szwedzki uczeń nie musi wiedzieć. On musi umieć!