cytaty z książek autora "John Boyne"
Na czym właściwie polega różnica - zastanawiał się [Bruno]. I kto decyduje, którzy ludzie mają nosić pasiaste piżamy, a którzy mundury?
Miarą dzieciństwa są dźwięki, zapachy i widoki, dopóki nie nadejdzie mroczna epoka rozsądku.
Oddycham, ale na tym wszystko się kończy. Istnieje ogromna różnica między oddychaniem a życiem.
Dom to nie budynek, ulica czy miasto. Byle cegły i zaprawa to tylko pozór domu, bo przecież naprawdę dom jest tam, gdzie mieszka rodzina, chyba się ze mną zgodzisz?
W tym momencie Will, odważny do końca, zrywa opaskę, pragnąc stawić czoła swoim zabójcom. Na jego twarzy maluje się strach, ale również siła i wytrzymałość. A potem zauważa mnie stojącego w szeregu i twarz mu się zmienia. Jest wstrząśnięty. Rozszerza oczy. Nie wierzy.
- Tristan - wypowiada swoje ostatnie słowo.
W nieprzeniknionym mroku i zgiełku Bruno nadal ściskał dłoń Szmula i pomyślał, że choćby nie wiem co , nie puści jej przenigdy.
Recz jasna, zdarzyło się to wszystko dawno temu i nie powtórzy sie już nigdy. Na pewno nie w naszych czasach.
Pana rodzice mają syna, który żyje, ale którego nie chcą widzieć na oczy. Ja mam syna, którego bardzo pragnę zobaczyć, ale który nie żyje. Co to w ogóle za ludzie?
Nikt nie staje się astronomem od samego patrzenia w niebo.
Dwa razy kochałem - pomyślałem, zamykając oczy i kładąc głowę na cienkiej poduszce wznoszącej się na cztery, pięć centymetrów nad materacem. Dwa razy kochałem i dwa razy miłość mnie zniszczyła.
(...) w ułamku sekundy pada sześć strzałów, z mojego karabinu równie szybko jak z pięciu pozostałych, i mój przyjaciel leży na ziemi bez ruchu, jego walka się skończyła.
Moja dopiero się rozpoczęła.
Słowa wymknęły się jakby same i w żaden sposób nie potrafił ich zatrzymać.
Tylko nigdy nie wmawiaj sobie, że nie wiedziałeś.
Bo to by była najgorsza zbrodnia.
Chcę tylko, żebyś zdała sobie sprawę, jak niebezpieczne mogą być słowa.
Bo w odkrywaniu powinno się wiedzieć, czy to, co się znajduje, jest w ogóle warte szukania. Pewne rzeczy po prostu są i jakby nigdy nic czekają, aż się je odkryje. Na przykład Ameryka. A inne lepiej zostawić w spokoju. Na przykład: zdechłą mysz na dnie kredensu.
Oboje pogrążyliśmy się w myślach i wspomnieniach, doskonale wiedząc, że długi szczęśliwy związek nie potrzebuje ciągłego gadania.
Wpatrzony w chłopca, zastanawiał się, czy by go nie zapytać, dlaczego jest taki smutny, ale się powstrzymał, uznawszy, że to chyba niezbyt grzeczne. Smutni ludzie nie zawsze są zadowoleni, kiedy się ich o to pyta, choć niektórzy mówią o tym z własnej woli i zdarza się nieraz, że potem tak o swym nieszczęściu opowiadają miesiącami, w kółko, lecz Bruno doszedł do wniosku, że w tej sytuacji lepiej będzie zachować cierpliwość i o nic nie dopytywać.
- A ty? - spytała cicho. - Kim ty jesteś?
Zastanowiłem się przez moment; nigdy nie zadałem sobie tego pytania, a teraz, stojąc z tą dziewczyną w bezpiecznym cieniu kolumnady, zrozumiałem nagle, że odpowiedź może być tylko jedna.
- Ja należę do ciebie - powiedziałem.
Oczy miał tak potwornie załazawione, że pewno gdyby raz mrugnął , buchnęłaby z nich wielka struga.
I po raz pierwszy od tamtego strasznego popołudnia, gdy ojciec stłukł mnie na kwaśne jabłko, czuję, że dotarłem do domu.
Zdumiewa mnie, gdy słyszę, jak ludzie rozmawiają o niebie i piekle i zastanawiają się, gdzie na koniec trafią. Nikt nie ośmiela się twierdzić, że wie, dlaczego w ogóle żyjemy, ponieważ ocierałoby się to o herezję, ale za to prawie wszyscy są absolutnie pewni tego, co ich czeka po śmierci. To jakiś absurd.
(...) może traktować innych ludzi tak, jak nigdy by nie mógł, nosząc normalne ubranie. Mundury pozwalają nam praktykować okrucieństwo bez poczucia winy...
Po co tu przyjechałem? Zacząłem się zastanawiać. Na co liczyłem? Jeśli szukałem odkupienia, nie mogłem go znaleźć. Jeśli potrzebowałem zrozumienia, nikt nie mógł mi go ofiarować. Jeśli przebaczenia nie zasługiwałem na to.
- Widzisz, na czym polega ironia, Tristianie?
Wpatruję się w niego i kręcę głową. Wydaje się, że postanowił nie mówić nic więcej, dopóki ja nie odezwę się pierwszy.
- Na czym? - wyrzucam z siebie krótkim, niecierpliwym szczeknięciem.
- Że ja zostanę rozstrzelany jako tchórz, a ty będziesz żył jako tchórz.
- Nie czekała więc na ciebie narzeczona?
Pokręciłem głową.
- Tym lepiej dla ciebie - powiedziała szybko. - Wiem z doświadczenia, że ukochane osoby sprawiają więcej kłopotów, niż są warte. Moim zdaniem miłość to gra, w której nie możne wygrać.
- Ale tylko ona się liczy - stwierdziłem niespodziewanie, zaskoczony własnymi słowami. - Kim byśmy byli bez miłości?
- Zatem jesteś romantykiem?
- Nie jestem nawet pewien, czy rozumiem, co to znaczy - powiedziałem. - Romantyk? Wiem, że mam uczucia. Wiem, że odczuwam pewne rzeczy intensywniej - czasami zbyt intensywnie. Czy przez to jestem romantykiem? Nie wiem. Być może.
- ...miłość to gra, w której nie można wygrać.
– Ale tylko ona się liczy.”...
Nikt nie staje się astronomem od samego patrzenia nocą w niebo.
Chcę, żeby, kurwa, umarł. Kocham go, ale chcę, żeby, kurwa, umarł. Nie mogę żyć na świecie, na którym on żyje.
Czy normalne jest to, że ktoś chce być przez całe życie taki normalny?
Co to za ludzie, ci za domem? – spytał w końcu [Bruno].
Ojciec przechylił głowę, widać odrobinę zakłopotany.
Żołnierze, Bruno - odpowiedział. I sekretarze, i sekretarki. Pracownicy biura. Przecież
już ich znasz.
Nie wszystkich - odparł Bruno. - Chodzi mi o tych, których widzę z okna. – Tych w
domkach, tam w oddali. Wszyscy są ubrani identycznie.
A, oni. - Ojciec z lekkim uśmiechem kiwnął głową. – To nie ludzie, Bruno.