cytaty z książek autora "David Graeber"
Ronald Reagan (...) twierdził, że dziewięć najstraszniejszych słów w języku angielskim to: „Jestem urzędnikiem państwowym i przyjechałem tu, by wam pomóc”.
Co mają na myśli ci, którzy mówią o „deregulacji”? Zazwyczaj słowo to oznacza po prostu „zmianę prawa, która jest mi na rękę”.
W Nowym Jorku, gdzie się wychowałem, mnożą się oddziały banków. Kiedy byłem dzieckiem, bank był zazwyczaj dużym, wolnostojącym budynkiem, z wyglądu przypominającym grecką czy rzymską świątynię. Tymczasem w ciągu ostatnich trzydziestu lat rozpleniły się niezliczone witryny oddziałów tych samych trzech czy czterech megabanków – w zamożniejszych kwartałach Manhattanu trafia się na nie dosłownie co trzy przecznice. W całym Nowym Jorku są dziś tych oddziałów tysiące, a każdy z nich zajął miejsce po jakimś sklepie lub punkcie usługowym. W pewnym sensie te bankowe witryny są doskonałym symbolem naszych czasów: to sklepy sprzedające czystą abstrakcję.
O ile europejscy duchowni palili kadzidło w celu utworzenia więzi z niewidzialnym (odległe echo biblijnych ofiar zwierzęcych), ludzie z Hopewell palili tytoń w swoich fajkach, posyłając dym do niebios. (...) Wśród Czirokezów znajdujemy dowody na istnienie kapłanów, twierdzących , że zostali zesłani z niebios, żeby przekazać specjalną wiedzę (...) Jak świadome ideały egalitaryzmu mogłyby się zrodzić i zostać przyjęte, jeśli nie poprzez jakąś kosmologiczną ekspresję ?
Cywilizacje przedstawia się niczym kwiaty - rosną, rozkwitają, a potem więdną - albo niczym wielkie budowle, mozolnie wznoszone, ale skazane na nagły upadek (...) Pewne okresy uznawane są za preludia, inne za postludia. Jeszcze inne natomiast za okresy przejściowe.
Najważniejsze, że festiwale podsycały ogień politycznej samoświadomości. Pozwalały ludziom wyobrazić sobie, że możliwe są inne układy, nawet w odniesieniu do całego społeczeństwa, gdyż zawsze można było fantazjować, że w trakcie karnawału tworzy się nowa rzeczywistość.
Zainteresowanie biurokracją – umiarkowane do okresu powojennego – wyraźnie wzbiera w latach 50., w 1973 roku osiąga punkt kulminacyjny, by następnie zacząć opadać. Dlaczego? Najprostsza odpowiedź jest taka, że przyzwyczailiśmy się do biurokracji, stała się ona naszym środowiskiem naturalnym.
a forma mocy oraz instrument pozwalający osiągnąć to, co się chciało bez pracy. »Magia zabija przemysł«<, marzekał Francis Bacon, przyznając, że nic nie jest dla niego bardziej odpychające niż bienie, że ktoś mógłby osiągnąć dany rezultat za pomocą paru eksperymentów, a nie wpocie czoła" (Federici 1998: 142).
W historii człowieka często strefa obrzędowych zabaw okazywała się jednocześnie polem eksperymentów społecznych, a niekiedy wręcz encyklopedią społecznych możliwości.(...) Nawet małe dzieci mają większą wyobraźnię i, jak dobrze wiemy, dużo czasu spędzają na tworzeniu alternatywnych ról i symbolicznych światów.
Dziś większości z nas trudno sobie wyobrazić inny porządek ekonomiczny lub społeczny. Natomiast nasi odlegli przodkowie najwyraźniej regularnie przemieszczali się między nimi. (...)Tradycyjne społeczeństwa żyły w 'cyklicznym czasie' nieznającym historii. Eliade uważał, że 'linearne' poczucie czasu było stosunkowo młodym wynalazkiem, niosącym katastrofalne konsekwencje społeczne i psychologiczne (...) uczyniło nas mniej zdolnymi do przetrwania zmiennych kolei losu wojny, niesprawiedliwości i nieszczęścia, pogrążając nas w epoce bezprecedensowego niepokoju, a ostatecznie w nihilizmie.