Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Adam Mitchell
1
6,8/10
Pisze książki: muzyka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
108 przeczytało książki autora
87 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Jimi Hendrix. Oczami brata Leon Hendrix
6,8
HE WAS EXPERIENCED
„Kiedy patrzę w przeszłość, aż dech zapiera ze zdumienia, gdy widzę ile mój brat osiągnął w swoim krótkim życiu. Dla milionów fanów był (…) leworęcznym gitarowym czarodziejem, który po rozpaleniu ognia na Monterey Pop Festival w 1967 roku z hukiem zawładnął sceną, a potem wystrzelił w firmament supergwiazd. Był niespotykaną ikoną rocka, która w trzy krótkie lata przedefiniowała wszystko, co tylko się wiązało z gitarą elektryczną, oraz zmieniła na zawsze świat muzyki. Jego albumy studyjne stały się klasyką w historii fonografii, nawet dziś jego mit oraz dziedzictwo rosną z każdym pokoleniem fanów” (Leon Hendrix, s. 307).
Oszałamiająca kariera ikony rocka, Jimiego Hendrixa, przypada na lata 1966-70. W tym krótkim okresie został ogłoszony pionierem, geniuszem i gitarzystą wszech czasów. Czarował i szokował fanów hipnotyzującymi występami, nowatorskimi utworami, ale także ubiorem i sposobem życia. Zmarł w 1970 roku, w niecały rok po legendarnym występie w Woodstock. Jego utwory stały się już klasyką, a pod względem wirtuozerii gry na gitarze do dziś pozostaje niedoścignionym wzorem.
Niemal pół wieku po śmierci Jimiego, jego brat, Leon Hendrix, wydał książkę, która opisuje życie i sylwetkę artysty. Nie jest typową biografią, raczej historią przedstawiającą burzliwe życie rodziny Hendrixów. Powstała dosyć późno ze względu na osobiste problemy Leona, jego mozolną walkę z nałogami. Z drugiej strony autor miał sporo czasu, by ochłonąć, przemyśleć wydarzenia i nabrać do nich dystansu. Dzisiaj otrzymujemy relację narwanego chłopaka, którym był w latach 50. i 60., ale napisaną przez dojrzałego człowieka, który odpokutował już za swoje błędy i potrafi obiektywnie je ocenić. Autobiografia robi wrażenie szczerej do bólu, Leon nie ukrywa żadnych swoich „występków”. Życie rodziny Hendrixów opisane jest bez upiększeń i koloryzowania, z pewnością także bez znieczulenia. Leon przedstawia dzieciństwo w rozbitej rodzinie, opiekę ojca, który cały czas walczył z własnymi demonami (alkoholizm, hazard i gwałtowne usposobienie); opisuje głód, jaki im towarzyszył, wieczne unikanie spotkań z pracownikami społecznymi, oznaczające godziny spędzone w szafie bądź w ciemnym mieszkaniu; bezustanną tułaczkę między opiekunami, sąsiadkami i domami zastępczymi, rozstania i powroty... Zdarzają się także jaśniejsze momenty, kiedy rodzic zaczyna panować nad swoim życiem i wydaje się, że rodzina wychodzi na prostą… Mimo poważnych problemów, jakie miał z sobą Hendrix senior i koszmarnego dzieciństwa, jakie zgotował dzieciom, książka nie jest napisana w tonie oskarżeń przeciw niemu. Leon nie obciąża ojca za wszelkie niepowodzenia życiowe. Przeciwnie, książka jest udaną próbą ukazania pogmatwanych i trudnych relacji rodzinnych.
Dla wielbicieli Jimiego Hendrixa to lektura obowiązkowa. Nie analizuje co prawda każdego kroku artysty, przedstawia tylko te wydarzenia, w których uczestniczył Leon; a bywały lata, gdy kontakt braci był jednak bardziej sporadyczny. Mimo to książka posiada wiele walorów dla osób, które chcą poznać osobowość Jimiego, przedstawia czynniki, które ukształtowały jego osobowość i wrażliwość muzyczną. Czytelnik śledzi motywy, które pojawiały się w dziecięcych rysunkach, a które później znalazły odbicie w tekstach największych hitów artysty. Leon potrafi dzielić się swoimi wrażeniami i wspomnieniami, przedstawić mechanizm fascynacji muzyką brata. Jimi nie słyszał dźwięków tak jak zwykli ludzie. Widział dźwięk w kolorze, kojarzył jego energię, wibracje i emocje. Wizualizował muzykę, a wymienione czynniki w jego utworach musiały harmonijnie współgrać. Dzięki książce możemy w pewnym stopniu ogarnąć i zrozumieć, jakiej miary artystą był Jimi. Możemy pojąć jego fenomen, prześledzić drogę kariery, kulisy koncertów oraz poznać nastroje, jakie mu towarzyszyły – od dziecięcej pasji odkrywczej i eksperymentowania, przez młodzieńczy entuzjazm, aż do poczucia wypalenia i rozczarowania ludźmi zajmującymi się branżą muzyczną.
Jimi nie poradził sobie z gigantyczną sławą, która na niego spadła. Podpisywał kontrakty, które zmuszały go do koncertowania każdej nocy. Dopóki stał na scenie i trzymał w ręku gitarę – był bożyszczem. Korzystał pełnymi garściami z przywilejów, które dawała mu sława. Natomiast kwestie praktyczne wymknęły mu się spod kontroli, a finanse znajdowały się w kompletnym nieładzie. Nie miał głowy do interesów ani instynktu, który pozwoliłby mu uniknąć pułapek prawnych i w porę wyzwolić się spod wpływu menedżerów i prawników, którzy traktowali go jak maszynkę do robienia pieniędzy. Pod wieloma względami, pomimo gigantycznej sławy, Jimi na zawsze pozostał zwykłym chłopakiem z Seattle, który zapłacił najwyższą cenę za sukces.
Książka Leona Hendrixa jest nie tylko biografią Jimiego, zawiera drugie dno i niesie wyraźne przesłanie. W pewnym sensie ze sławą brata nie poradził sobie także Leon, a książka staje się okazją do rozliczenia własnego życia. Autor nie próbuje wmawiać czytelnikowi, że wywarł jakikolwiek wpływ na karierę Jimiego. Z rozbrajającą szczerością przyznaje, że był po prostu młodym chłopakiem, który chciał grzać się w blasku sławnego brata, co dawało przywileje, o jakich mu się dotąd nie śniło. W pewnym momencie jednak stał się w równym stopniu co Jimi niewolnikiem sławy. Książka jest świadectwem długoletniej walki z uzależnieniami, historią nabywania pokory, a także hołdem złożonym samej muzyce, która wyniosła na szczyty popularności nie tylko Jimiego Hendrixa, ale w końcu odnalazła drogę także i do młodszego z braci. Przez co z pewnością uratowała mu życie…
http://ksiazkioli.blogspot.com/2014/06/jimi-hendrix-oczami-brata-leon-hendrix.html
Jimi Hendrix. Oczami brata Leon Hendrix
6,8
Choć wcale tego nie planowałem mogę śmiało powiedzieć, że poznałem Leona Hendrixa. Taką szansę będą mieli też wszyscy potencjalni czytelnicy książki zatytułowanej w polskim przekładzie „Jimi Hendrix. Oczami Brata”, która ukazała się na rynku nakładem krakowskiego wydawnictwa SQN. Muszę też powiedzieć, że wcale nie planowałem tego iż nie polubię Leona Hendrixa.
Młodszy brat ikony muzyki rockowej – legendarnego gitarzysty, wokalisty, kompozytora i autora tekstów Jimiego Hendrixa – jest postacią pokraczną, która po przekroczeniu sześćdziesiątego roku życia zdecydowała się upublicznić swoje wspomnienia na temat rodziny Hendrixów. Główne wątki książki dotyczą patologicznego dzieciństwa dwóch braci z Seattle, Jimiego i Leona, następnie zaś ich dorastania i rodzenia się błyskotliwej kariery starszego brata. To także solidny zestaw gorzkich refleksji Leona na temat funkcjonowania biznesu muzycznego, a zarazem trwającego do dziś żeru sępów nad prochami Jimiego. Daje się jednak zauważyć, że książka pt. „Jimi Hendrix. Oczami Brata” nie wpisuje się w żadnej mierze w nurt odcinania kuponów od spuścizny po legendarnym muzyku. To pozycja, która uzupełnia masowe wyobrażenie o Jimim Hendrixie. Pozwala spojrzeć na niego jako na człowieka, a nie tylko jako produkt na koszulkę.
Liczne wątki, które Leon przytoczył w tej książce na temat starszego brata zamroziły mi krew w żyłach. To wgryzające się do kości wspomnienie totalnej patologii w jakiej znajdowała się rodzina Hendrixów w latach powojennych. Jimi i Leon jawią się tu jako małe, brudne dzieci z ubogiej par excellence murzyńskiej rodziny skłonnej do pijaństwa, całonocnych imprez, opróżnionych lodówek, awantur, brudu i smrodu. W takich domach, jakie tworzyła rodzina Hendrixów, zaiste kształtowały się niesprawiedliwe stereotypy rasowe, którym w okresie dzieciństwa Jimiego ubodzy czarnoskórzy obywatele amerykańscy zupełnie się nie opierali. Przynajmniej ci z Seattle. Mierząc się z kolejnymi stronami wspomnień Leona czułem się źle czytając o codziennym żałosnym menu młodych Hendrixów, ich nurkowaniu w śmieciach czy okradaniu dużych sieci sklepowych, aby zaspokoić odgłosy wydobywające się z małych brzuszków. Te smutne opisy dały mi też fragmentami nadzieję. Rower Schwinn otrzymany przez Jimmiego od na ogół pijanego ojca wygenerował u przyszłej legendy gitary takie pokłady szczęścia, które udzieliły się także mnie. Trafią też pewnie do pozostałych czytelników ustawionych niczym wskazówki zegara we współczesnym konsumpcyjnym świecie.
Pełna recenzja na:
http://moznaprzeczytac.pl/jimi-hendrix-oczami-brata-leon-hendrix-adam-mitchell/