Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant4
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński34
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać409
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Hubert Francuz
1
6,6/10
Pisze książki: popularnonaukowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
211 przeczytało książki autora
501 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Hawaikum. W poszukiwaniu istoty piękna Józef Tischner
6,6
Przepiękne wydanie. Ciekawe obrazki. Świetna kampania promocyjna na facebooku. To elementy zawyżające ocenę książki (+2). One też sprawiły, że doczytałam do końca.
Teksty? Wyjątki, które czytało z przyjemnością i poczuciem, że ta lektura wzbogaca są tu niestety bardzo nieliczne... ze dwa może (+1). Przeważnie są przeintelektualizowane. Do granic absurdu. Albo ja mam jakieś braki, choć w szkole nieźle mi szło, a w testach inteligencji uzyskiwałam wysokie wyniki... W każdym razie ja jakiejś połowy nie zrozumiałam zupełnie. Większość pozostałych to biadolenie nad najgorzej kojarzoną polskością. Jak? Jako synonimem bezguścia, zacofania, małomiasteczkowości, bezmyślnej pogoni za zachodnimi, zwykle stosowanymi nieadekwatnie do miejscowej rzeczywistości, wzorcami. Ewentualnie biadolenie, że nad tymi sprawami biadolimy. Pewnym pocieszeniem było podsumowanie, gdzie zacytowano wypowiedź Władysława Hasiora, który w słowie "kicz" widzi wyraz arogancji i zadufania salonów. Odniosłam podobne wrażenie.
P.S. W jednym z tekstów wyśmiewano min. łabędzie z opon. Nie wiedziałam o co chodzi. Dowiedziałam się obejrzawszy obrazki nieco wnikliwiej. Dla mnie czad! I przy okazji świetna metoda dawania zużytym przedmiotom drugiego życia. Jeśli kiedyś będą miała ogródek, to na pewno sobie takiego zrobię! Dziękuję za inspirację! Za to też +1 gwiazdka w ocenie :-)
Hawaikum. W poszukiwaniu istoty piękna Józef Tischner
6,6
kotnakrecacz.pl
"Nieprzyjmowanie do wiadomości realiów można uznać za naszą cechę narodową. Ciągle, jak dzieci, niezadowoleni z rzeczywistości, uciekający od domniemanych porażek, chętnie wkładamy czyjeś kostiumy oraz fantazjujemy o piękniejszych i lepszych światach."
Podobno żyjemy w kraju „błotnistym, żytnio-polnym, dąbrownym, kniejowym, rozjeżdżonym, ciemnym, śniegochlupnym”. Podobno „polskie demony, to demony mgieł, nocy, błotnej chlupoty”. A jednak marzą nam się tropiki, popękane greckie kolumny, tygrysy, papugi i palmy. Miewamy fazy na Tercety Egzotyczne, hawajskie chochoły, zamorskie kolonie i kuchnie świata. O wszystkich naszych polskich cudacznościach i pięknie w wersji „made in Poland” (czytaj tak, jak piszesz) przeczytamy w „Hawaikum. W poszukiwaniu istoty piękna”, zbiorze pięknie wydanych i opatrzonych rewelacyjnie dobranymi fotografiami polskiej przestrzeni publicznej i prywatnej.
Niemal do łez rozbawiła mnie „Krytyka wydziaranego rozumu” Smerdy (doprawdy, Krystyna Czubówna literatury faktu),zastanowił esej Tischnera o sarmackiej melancholii i chochołach, które nie istnieją (sic!) tylko częściowo, uzupełnił luki tekst Szczerka o polskim kolonializmie (którego nie było). Poruszają zdjęcia, które są świadectwem polskiej „tęsknoty za pięknem, za piękniejszym życiem, chociaż rezultatem jest dzieło przypadkowe i absurdalne”.
„Hawaikum” to niepełne, ale dotykające wielu aktualnych problemów związanych z przestrzenią publiczną i prywatną w naszym kraju kompendium wiedzy o tym, co nas otacza. A otacza nas, według większości autorów, pseudoartystyczny miszmasz i kolorowo-egzotyczna plastikowa papka (bo czemu nie?). Otacza nas również brak wiedzy, wyczucia, smaku, artystycznej tożsamości, poczucia odrębności i własnej wartości, a przede wszystkim umiaru. Tkwimy w pasie ziemi niczyjej pomiędzy Wschodem a Zachodem i nie do końca potrafimy uczynić ją swoją.
I choć rozumiem koncepcję autorów, redaktorów i pomysłodawców, to jednak kiełkują we mnie pewne wątpliwości. Rozumiem, że tracimy nasz „narodowy design” (określenie, które lata temu usłyszałam w pewnym wywiadzie z oburzoną specjalistką w Trójce) i że powinniśmy dbać o to, co nas właściwie określa, zamiast wiecznie gonić za egzotyką, za innością, za „hawaikum”. Rozumiem też, że „chciałem, żeby było ładnie” (czytaj: nie bez powodu pomalowałem dom na różowo-zielono, a w ogrodzie, pomiędzy fikuśnie przystrzyżonymi tujami, ustawiłem greckie rzeźby, krasnale i dzikie zwierzęta) nie wystarczy, bo wiadomo co brukuje się dobrymi chęciami.
Ale z drugiej strony niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie jadł ryżu tam, gdzie miało być po staropolsku. I może jeszcze ten, który nie ma w domu kwiatów z różnych długości lub szerokości geograficznych? Ja nie rzucę, bo ryż jadam przy każdej możliwej okazji, a kwiatów nie mam żadnych. Cenię minimalizm, cenię kolorystyczne dopasowanie, surowość i pustą przestrzeń, miejsce na życie. Ale staram się dawać żyć innym. Im również udostępniać tę przestrzeń, której sama potrzebuję. Także przestrzeń dla wyobraźni.
SKRÓT DLA OPORNYCH
Dla kogo na pewno tak: dla czytelników, którym przestrzeń i jej wypełnienie nie jest kategorią obcą, a więc tych, którzy poświęcają jej oczy i myśli.
Kto powinien omijać: ci, którzy oczekują reportażu, a nie eseju oraz ci, którzy stołują się kotletem z ryżem w Chłopskiej Chacie oraz mają w swych ogrodach połamane kolumny i kolorowe krasnale.