Po raz pierwszy ową tęsknotę za śmiercią, instynkt śmierci, opisał Freud nazywając go "Tanatos" - popęd śmierci. Nie twierdzę, że Freud opis...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dawid Hybsz
1
6,8/10
Pisze książki: filozofia, etyka
Dawid Hybsz z wykształcenia jest etnologiem i antropologiem kultury. Od dłuższego czasu zajmuje się medytacją, pracą nad sobą i rebirthingiem. Interesuje się psychoterapią i psychologią (ze szczególnym uwzględnieniem psychoterapii Gestalt i Psychologii Zorientowanej na Proces) oraz religiami Wschodu.
6,8/10średnia ocena książek autora
9 przeczytało książki autora
15 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
o "demonicznych skłonnościach", destruktywnej psychice, negatywnej osobowości. Najprościej zatrzymać się na tym, bez wnikania w przyczyny, w...
o "demonicznych skłonnościach", destruktywnej psychice, negatywnej osobowości. Najprościej zatrzymać się na tym, bez wnikania w przyczyny, w powody, dla których ci drudzy stali się "demoniczni", destrukcyjni, wybrali zło. Podobnie łatwo jest powiedzieć, że pewne osoby są owładnięte przez ignorancję. Ale dlaczego są w ignorancji, i co jest tym czynnikiem, powodującym, że chcą w niej tkwić, nie chcą się od niej uwalniać?
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Anatomia zła. Rzecz o mentalności śmierci. Dawid Hybsz
6,8
Jak trafiłem na tą książkę, spodziewałem się czegoś zupełnie innego (tak, przyznaję, czegoś w stylu "Efektu Lucyfera" Zimbardo ;) ),dlatego mnie w ogóle zainteresowała. Jak do końca przeczytałem opis (bo początek też mógł sugerować coś w stylu ww.),to już było wprawdzie dla mnie jasne, że to raczej będzie coś innego, jednak i tak postanowiłem przeczytać... A jak już czytałem... cóż, moim zdaniem to nie jest książka o złu, to jest książka o tym "pociągu do śmierci", przy czym, według tego co pisze autor, niemal każdy ma jakiś pociag do śmierci, ponieważ robi rzeczy, które zawsze jakoś można pociągnąć pod destrukcyjność ;) Co jest oczywiście grubymi nićmi szyte - moim zdaniem. Nie ze wszystkim się zgadzam i sporo treści to jest dla mnie... no jakaś taka filozofia przesadzona. Natomiast trzeba przyznać, że autor nie jest bardzo kaznodziejski i sam chyba nawet gdzieś tam zachęca żeby wziąć to, co nam pasuje. A i owszem, coś można z niej wyciągnąć, jak z niemal każdej książki. Np ciekawe i moim zdaniem trafne spostrzeżenia:
"W niektórych środowiskach religijnych nie zezwala się na to, by mieszkańcy Trzeciego Świata używali prezerwatyw i antykoncepcji. Zakazują im tego tylko z powodów religijnych, z powodu ideologii! A przecież w rozmnażaniu się, jako ludzkość, jesteśmy nieracjonalni. Nas ludzi jest obecnie zdecydowanie za dużo.A już na pewno nie potrzeba jakoś szczególnie zwiększać tej ilości! I jeszcze zakazywać tym ludziom prezerwatyw? Wciągu 2008 roku przybyło na Ziemi ponad 80 mln ludzi! Większość, bo Ok. 90% z nich urodziła się w krajach biednych, gdzie będą Żyć w totalnym ubóstwie, męczarniach i codziennym towarzystwie śmierci. Zakazywać w tych krajach prezerwatyw to daleko posunięta autodestrukcja. A może zakazać im seksu? Zamiast cieszyć się, że świat, w którym najlepsze co można teraz zrobić to nie rozmnażać się za bardzo, daje nam dzisiaj homoseksualistów i feministki - osoby które przecież z reguły nie będą się rozmnażać- i zamiast się z tego cieszyć, że jest jakieś rozwiązanie, jakaś pomoc, że będzie ktoś kto nie będzie mieć dzieci, atakuje się ich."
"Osho zwraca nam także uwagę, że często bywa tak, iż Biblia, Koran, Gita stają się ważniejsze od człowieka. A przecież już nawet Jezus zauważył, że to człowiek powinien być ważniejszy od prawa, pisma. Niedobrze jeśli religia staje się ważniejsza niż człowiek."
"Paradoks współczesnego Kościoła: zabrania aborcji, tym samym przyczyniając się do zwiększania ilości narodzin. Zabrania in vitro, tym samym przyczyniając się do zmniejszania ilości narodzin. W Obu przypadkach zwiększa cierpienia rodzin.
Jeden i ten sam ksiądz potrafi najpierw zakazać jednej rodzinie aborcji, zwiększając jej cierpienia, chwile później zakazać drugiej rodzinie in vitro, zwiększając jej cierpienia, by potem pójść poprowadzić Wspólnotę Rodzin i uczyć,że rodzina jest radością."
A na koniec jeszcze jeden cytat:
"Mistrz Zen Daini Katagiri uczył:
Kiedy jest czas, żeby wstawać - to wstań. Nawet jeśli nie chcesz - po prostu wstań. To, że wstaniesz uwolni cię od faktu, że musisz wstać. Nawet jeśli nie lubisz swojego życia - po prostu żyj. Nawet jeśli myślisz, że prędzej czy później i tak przyjdzie śmierć - po prostu żyj. Prawdą życia jest po prostu żyć. To jest nie przywiązanie. Praktyka Zen, to bycie w pełni żywym w każdej chwili. Tylko żyjąc w ten sposób możesz zaopiekować się swoim codziennym życiem."
- czasami się zastanawiam jak by to było, albo jak to będzie... kiedy mi najbliższe osoby zaczną odchodzić... ale prawda jest taka, że będę po prostu żyć, nic innego i tak nie mogę zrobić ;) a umrzeć zawsze zdążę ;)
(przeczytana/przesłuchana: 14.03.2024, Legimi)
4-/5 [7/10]
Anatomia zła. Rzecz o mentalności śmierci. Dawid Hybsz
6,8
ANATOMIA ZŁA
Książka wymagająca, książka zmuszająca do skupienia, kierująca nasze myśli głęboko w nasze wnętrza.
Dobro i zło. Co jest w nas silniejsze, doskonalenie siebie i podnoszenie naszej jakości życia, czy autodestrukcja.
Autor na podstawie własnej analizy, oraz podpierając swoje wywody naukowymi odkryciami innych badaczy tematu stara się nas wprowadzić w taki swoisty ( nazwę to całkowicie po swojemu) autotrans. Poprzez wskazywanie nam źródeł pochodzenia lęku, bólu, niechęci, docieramy do sedna naszego zniechęcenia życiem.
Samo narodzenie się jest już silnie traumatycznym, przeżyciem, które zabunkrowane głęboko w naszej podświadomości wywiera wpływ na nasze życie, a my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Terminologię zła kojarzy się najczęściej z religią i to wytłumaczenie najzupełniej wystarcza. Mało kto wysila się bardziej ponad tradycyjne pojmowanie tematu i dąży do wyodrębnienia źródła zła, czyli naszego życiowego dyskomfortu, aby go w miarę możliwości wyeliminować i wieść satysfakcjonujące życie...bo skoro narzuca nam się teorię, że zło mamy zakodowane w genach, albo że prześladuje nas życiowy pech, to wszelkie próby przeciwstawienia się są po prostu bezcelowe.
Śmierć jest nieodłączną częścią życia. Skutki jej oddziaływania dotykają psychikę bliskich, którzy tracąc kogoś ze swojego środowiska popadają w rozpacz, co za tym niesie konsekwencje nerwic, spadku odporności i choroby.
Przypadki straty najbliższych potrafią zadziałać jak "przycisk", który automatycznie włącza w nas proces autodestrukcji.
Przestaje nam się chcieć żyć, działać, robić cokolwiek, aby wyjść z przygnębienia. Zaczynamy swoisty taniec ze śmiercią.
Autor odsyła czytelnika do medytacji, oczyszczania się. zgłębiania wiedzy o własnym wnętrzu, wyniesionych tradycjach i namawia do przypomnienia sobie momentów z dzieciństwa, które mogło wywrzeć silny wpływ na nasze późniejsze działania.
Czytając książkę, takie właśnie odniosłam wrażenia. Książka nie należy do łatwych, jest ambitna i wymaga od czytelnika poważnego podejścia do lektury. Samo przeczytanie, by zaliczyć, zwyczajnie mija się z celem.
Czytając, pojawiały się w mojej świadomości obrazy z dzieciństwa. Powracał szczególnie jeden, kiedy już to sobie uświadomiłam, postanowiłam się mu przyjrzeć.
Pozwolę sobie nakreślić schemat przeżycia, jako dowód, że lektura książki jest cennym źródłem z którego czerpanie może przynieść rezultaty.
...Mam ok 4 lata. Byłam z mamą i rok starszym bratem na wsi u cioci. Pewnego ranka moja mama musiała jechać do domu, a nas zostawiła na dwa dni z rodziną. Pamiętam jak odprowadziłam mamę do drogi, dla mnie to był bardzo długi odcinek ścieżki między polami, ale na tyle prosty, że widocznie dla mamy nie był on niebezpieczny. Kiedy po rozstaniu z mamą wracałam sama na podwórko,całą drogę układałam piosenki o tym jak mama mnie zostawiła...Pamiętam noc, ciocia po swojemu przytuliła mnie, ucałowała, najprawdopodobniej zapewniła,że mamusia przyjedzie, ale ja nie spałam bardzo długo. Wpatrywałam się w świecącą figurkę Matki Boskiej i rozmyślałam o swoim nieszczęściu.
Dlaczego o tym piszę...niby banalna historia...zostawiamy dzieci u rodziny, aby wykonać ważne dla nas czynności. Jest to normalne i naturalne.Po to ma się przecież rodzinę. Jednak ta scenka, te dwie doby bez mamy powracały do mnie przez życie w chwilach, kiedy czułam lęk, samotność...głęboko w świadomości, czy podświadomości powstał zarodek nieokreślonej tęsknoty, którą trudno do czegokolwiek przyrównać. Pozostało coś jeszcze...
Anatomia zła...Zło jest dla każdego czymś innym. Szatan dla jednych jest pierwiastkiem zła wszczepionym nam do serc...przez kogo? Dla innych jest realną postacią z równoległego świata, który tylko czeka na przekroczenie progu życie - śmierć.
Ilu myślicieli, tyle wniosków, a tzw. zwyczajny zjadacz chleba z tym tematem borykał się, boryka i nadal będzie. Bo to jest przynajmniej dla mnie temat rzeka.