Elementy logiki matematycznej Jan Łukasiewicz 5,0
ocenił(a) na 55 lata temu Będąc po lekturze książki R. Piotrowskiego „Logika elementarna”, która jest pozycją bardziej dla humanistów, choć z inklinacjami logicznymi, niż dla matematyków, postanowiłem pogłębić moją znajomość logiki w jej matematycznej odmianie, korzystając z książki „Elementy logiki matematycznej” autorstwa polskiego mistrza logiki Jana Łukasiewicza (reprint z 1929 r.),dodatkowo zachęcony pozytywnymi recenzjami popełnionymi przez J. Woleńskiego oraz Z. Wolaka. Niestety, mój entuzjazm został szybko ostudzony.
Po pierwsze – język, mimo iż, jest to reprint książki z 1929 r., to wydał mi się on nazbyt archaiczny, momentami wręcz infantylny. Jako przykład przytoczę kilka „określeń”: „autorowie”, „matematyka jest ważna dla techniki i wynalazków”, „skombinować”, „najpoważniejszy z historyków”, „słówko „jeśli... to... „”, „któryby się nie opierał”, „dziś z logiki matematycznej wiemy”, „uprzytomnieniem sobie praw”, „krok dowodu ma legitymację”, „z jednego rzutu oka zorjentować się”, „symbolów”, „kłaść wyrażenie”, „dużo rozpraw z logiki matematycznej”. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że zastosowany dyskurs i anachroniczne słownictwo nie musi przekreślać walorów dydaktycznych, to jednak w mojej opinii utrudnia samo czytanie, czasami nawet zrozumienie treści. Ponadto autor bywa niekonsekwentny w stosowaniu nomenklatury logicznej, np. raz stosuje określenie „reguła wnioskowania”, następnej stronie „schemat wnioskowania”; „reguła odrywania”, dalej „dyrektywa odrywania” 𝑒𝑡𝑐. Stosowanie równoważnej terminologii logicznej bez informowania o tym fakcie czytelnika może wprowadzać go w konfuzję i obniżać walor dydaktyczny, szczególnie jeśli jest on „logicznym” laikiem.
Po drugie – notacja beznawiasowa (będąca autorskim pomysłem Łukasiewicza) – jest najpoważniejszym zarzutem wobec tej książki, w mojej opinii całkowicie dyskredytującym ją jako książkę do nauki logiki matematycznej. Absolutnie nie zgodzę się z J. Woleńskim, że notacja ta jest bardziej „intuitywna”, uważam, że jest wręcz przeciwnie, obecnie egzystuje ona jako prawie w ogóle niestosowany relikt. To właśnie ta, największa, jej wada zaważyła na tym, że nie dokończyłem studiowania tej pozycji (poprzestając na ok. 70 stronach) z powodu notorycznie nieudanego tłumaczenia zastosowanej notacji na nawiasową, a tym samym obawiając się, że spowoduje to, że nauczę się błędnych informacji. Na tym więc poprzestanę niniejszą recenzję i nie odniosę się do książki holistycznie. Czas, który poświęciłbym na poprawną transkrypcję zastosowanej notacji na tradycyjną (nawiasową) poświęcę po prostu na zgłębianie bardziej aktualnych i przystępnych pozycji w tej tematyce (por. L. Borkowski, J. Słupecki, A. Grzegorczyk, R. Murawski, A. Rutkowski).
Oczywiście nie chciałbym, aby moja subiektywna recenzja niniejszej książki zniechęcała kogokolwiek do sięgnięcia po nią, ponieważ zdaję sobie sprawę, że może być to wartościowa pozycja, nie tylko ze względu na walory historyczne. Możliwe, że inni czytelnicy nie zniechęcą się zastosowaniem beznawiasowej notacji i docenią tę książkę, chociażby pod względem zastosowanej w niej ścisłości w wyprowadzaniu twierdzeń, która jest niewątpliwym jej atutem, i w zasadzie jedynie za to mogę podwyższyć jej ocenę do 5/10.