Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wojciech Kempa
2
7,4/10
Pisze książki: historia, militaria, wojskowość
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,4/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
28 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Co przed Mieszkiem? Wojciech Kempa
5,8
Mam po przeczytaniu mieszane uczucia. Myślałem, nastawiałem się, na książkę popularnonaukową, która zgodnie z zamysłem autowa wyrażonym we wstępie, wyjdzie niejako na przeciw pseudonaukowym teoriom o imperium lechitów, co to pół świata podbiło siejąc postrach pośród imperiów Egiptu, czy Persji, tylko jakoś tak dziwnie żadne źródła się nie zachowały. Stąd taka książka to genialny pomysł, aby w skrócie przedstawić to co działo się tutaj przez Piastami. Ale co mamy. Albo przynajmniej co odebrałem. Nudna historiografia w której występują dziesiątki nazw różnym kultów materialnych stwierdzonych archeologii (ale poza tym o archeologii nic nie ma). Do tego owszem ciekawe starożytne źródła pisane,i dalej różne kultury, grypy, podziały.... Od tego boli głowa, a sam tekst przypomina nudny studencki skrypt. Brak polotu językowego, takiego jak np. u Jasienicy. Książka męczy, i w zasadzie przez to niewiele wyjaśnia, choć zapewne autor dokładnie trzyma się wiedzy i żródeł. Problemem pozostaje język komunikacji. Nieco na plus, na sam koniec, mamy słowa autora o tym że tutaj, u nas nad Wisłą, przed Mieszkiem była rozwinięta kultura tworząca zwarte systemy społeczne i materialne, a nie jakaś tam barbaria, ale na Boga, w książce mamy tylko skandynawskie sagi, wszystkie możliwe grypy, podgrupy i haglogrupy kulturowe, a o kulturze materialnej, osadnictwie, populacji nie mamy praktycznie nic. Ech nie będę więcej krytykował - najwyraźniej autor chciał napisać co innego, a ja chciałem przeczytać co innego, i stąd taka niezgodność.
Na przedpolu Warszawy Wojciech Kempa
9,0
Książka ta ma dla mnie szczególną wartość, bo zawiera wspomnienia o moim Dziadku Wacławie Kowalczyku ps. "Trapez".
***
"Jako pierwsze do akcji wkroczyły rejony i placówki ze wschodniej części Inspektoratu Lubelskiego. Od wieczora 21 lipca grupy żołnierzy AK rejonu II Obwodu Lublin – powiat ściągały do Józefowa, małej wioski położonej pod lasem, gdzie komendant tego rejonu, ppor. Wacław Kowalczyk ps. „Trapez”, wyznaczył im miejsce zbiórki w związku z zamiarem podjęcia działań związanych z realizacją akcji „Burza”". (s. 131)
"W nocy ppor. „Trapez” wysłał pluton pchor. Zygmunta Klimkiewicza – „Szczerby” w sile 20 ludzi na rozpoznanie lotniska w Świdniku. Na lotnisku był w tym czasie tylko jeden samolot transportowy. Samo lotnisko orał traktor, tak by uniemożliwić Rosjanom korzystanie z niego. Z kolei na znajdujących się nieopodal torach stały zablokowane pociągi, które nie mogły odjechać z uwagi na zniszczenie torowiska przez rosyjskie samoloty. Ppor. Wacław Kowalczyk - „Trapez” wspomina:
„O godzinie 24 zarządziłem odprawę dowódców plutonów. Na odprawie ustaliliśmy plan działania w czasie akcji zwiadowczej mającej na celu zbadanie sił nieprzyjaciela na przyfrontowym lotnisku Świdnik k/Lublina. Do wykonania zadania zgłosili się pchor. Klimkiewicz Zygmunt ps. „Szczerba” i plut. Marciniak oraz 20 żołnierzy. Wymarsz nastąpił o godzinie 2.00. Powrót wyznaczony był na wczesny ranek. Pozostałe plutony odpoczywały pod osłoną w stodołach na sianie. Pobudka odbyła się o godz. 5-tej. Z wysłanych żołnierzy nikt do godz. 7-ej nie powrócił. Zaistniała obawa, że zostali zabrani do niewoli lub w czasie walki zginęli.
W ślad za nimi wysłałem druga grupę żołnierzy składającą się z dwudziestu ludzi dobrze uzbrojonych i wyszkolonych z zadaniem odszukania swoich kolegów i natychmiastowego powrotu. W batalionie zarządziłem ostre pogotowie, obawiając się ataku nieprzyjaciela. Minuty stawały się godzinami. Nikt nie wracał z wysłanych żołnierzy, ani też nikt nas nie atakował. W południe ubezpieczenie zameldowało, że od strony Świdnika jadą wozy z radosnym śpiewem ludzi na nich jadących. Wkrótce okazało się, że to nasi jadą z pełnymi wozami amunicji i broni zdobytej w Świdniku. Dowódca zwiadu pchor. Klimkiewicz meldował:
»Siły nieprzyjaciela były słabe, zdecydowałem zniszczyć im lotnisko. Na wystawione posterunki otworzyłem ogień, nieprzyjaciel odpowiedział ogniem, ale zaczął się wycofywać. Wpadliśmy do baraków, rozbroiliśmy Niemców, następnie zamknęliśmy ich w barakach, a sami zaczęliśmy opróżniać magazyny. Kilku kolegów wysłałem po furmanki do najbliższej wioski, a oto nasza zdobycz: 6 fur amunicji, 3 sprężone karabiny maszynowe, 8 granatników z dużym zapasem amunicji, 6 karabinów maszynowych, 2 działka artyleryjskie. Strat własnych nie było. Niemców poległo pięciu (posterunkowych),a trzydziestu dostało się do niewoli (zamknięto w barakach).«”" (s. 131-132)
"Dzięki kilku udanym akcjom oddział ppor. „Trapeza” dysponował niezłym uzbrojeniem. Składały sie nań miedzy innymi: 3 ckm, 31 rkm, 8 lkm, 17 pm, przeszło 200 kb oraz 4 wozy amunicji. Do tego dochodziły wspomniane działa i granatniki. Całe zgrupowanie, stanowiące zalążek II batalionu 8 pułku piechoty legionów AK, liczyło ok. 240 ludzi. 4 kompania II/8 pp, dowodzona przez ppor. Witolda Wysckiego - „Borynę” liczyła 115 żołnierzy, zaś 5 kompania II/8 pp, dowodzona przez ppor. Henryka” (NN) – 110. Zgrupowaniu towarzyszył spory tabor złożony z 20 wozów.
Ppor. „Trapez”, w myśl wcześniej otrzymanych wytycznych, poprowadził swój oddział w kierunku północno – zachodnim. Pod Kijanami partyzanci starli się z oddziałem niemieckim, który rozbili, biorąc do niewoli pewna liczbę Niemców". (s. 132)
W tym czasie cały teren powiatu lubartowskiego był już w rękach AK. Trwało wyłapywanie pojedynczych, zapóźnionych w marszu żołnierzy niemieckich. W lasach kozłowieckich przemykających się rozbitków wyłapywał oddział ppor. „Trapeza” z II rejonu Obwodu Lublin – powiat. Z kolei pluton ppor. „Powoja” z Rejonu V (Kamionka, Samoklęski) opanował tartak Nasutów, gdzie miał zdobyć 40 kb i 8-cylindrowy samochód. (s. 163)