Podsumowanie wydawniczej jesieni. Ślepym trafem do numeru trafiła spora porcja książek na które miałam już chrapkę. Z jednej strony więc było przyjemnie zobaczyć znajome okładki, a z drugiej to trochę jak przekonywanie przekonanego.
Ulubione artykuły:
„Piękne dzieła brzydkich ludzi” Magdalena Środa – o tym czy da się oddzielić twórczość od życia autora
„Fajrant, capstrzyk i pobudka” Wojciech Orliński – o historii czasu
„Gdy strach i wstyd cię kneblują” Emila Dłużewska – o tym, że doceniamy obcokrajowca dukającego po naszemu, ale słaba angielszczyzna rodaka to powód do drwin, w tle „Luka. Jak wstyd i lęk dziurawią nam język” Jagody Ratajczak
„Kobieta szpieg” Karolina Sulej – o Vivian Maier
„Piórem i nogą, czyli jak nauczycielka z kickbokserem monumentalne spłodzili dzieło” Jacek Podsiadło – dowcip z kącika lektur, tym razem o „Królewskim darze”
Mam taki podział poezji: hermetyczna i uniwersalna. Hermetyczna to taka, w której zakodowane są odniesienia, pewnie jeszcze i odniesienia do odniesień oraz odniesienia do odniesień do odniesień. Nie dla przeciętnego czytelnika. Literacka incepcja! Uniwersalna - bez zawiłości, bez aluzji ukrytych na pięciu metapoziomach.
Dla mnie "Pulsary" to poezja hermetyczna. Do konkretnego odbiorcy skierowana, raczej do profesora literatury niż zwykłego "zjadacza" poezji. I choć zdarzają sie w tym tomiku piękne frazy, są piękne wiersze prozą pisane, to jednak ja się w tym świecie nie odnalazłam. Nie mam żadnego wspólnego mianownika z "Pulsarami". Nie poruszyło mnie nic, a tego w poezji szukam właśnie.