Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Steve Jackson
5
7,5/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, horror
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,5/10średnia ocena książek autora
78 przeczytało książki autora
176 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Czarnoksiężnik z Ognistej Góry
Steve Jackson, Ian Livingstone
Cykl: Fighting Fantasy (tom 1)
7,0 z 47 ocen
149 czytelników 22 opinie
2020
Dom pełen zła
Steve Jackson
Cykl: Fighting Fantasy (tom 2)
7,3 z 34 ocen
116 czytelników 18 opinii
2020
The Citadel of Chaos
Steve Jackson
Cykl: Fighting Fantasy (tom 2)
10,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
1983
Starship Traveller
Steve Jackson
Cykl: Fighting Fantasy (tom 4)
7,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
1983
Najnowsze opinie o książkach autora
Czarnoksiężnik z Ognistej Góry Steve Jackson
7,0
Ciekawiły mnie gry paragrafowe, więc postanowiłem spróbować z tą książką. Spędziłem nad nią kilka godzin w przeciągu kilku tygodni. Właściwie tylko chodziłem, skręcałem, otwierałem drzwi, krążyłem w kółko i czasami coś mnie gryzło i traciłem punkty. Naprawdę niewiele więcej się działo i po jakimś czasie dałem sobie spokój. Przypominało mi to trochę bardzo starą grę "Zork". Może niektórzy lubują sięw tego typu rozrywce, ale to zdecydowanie nie dla mnie.
Dom pełen zła Steve Jackson
7,3
Książki paragrafowe, a do takich zalicza się właśnie "Dom pełen zła" Steve'a Jacksona, to dość specyficzne publikacje. Nie jest to zwykła książka, która czytamy strona po stronie, poznając fabułę i wraz z bohaterami przeżywając przygody. W książce paragrafowej to my jesteśmy głównym bohaterem, to my dzierżymy stery naszych losów i od podejmowanych decyzji będzie zależeć powodzenie misji.
Tyle tytułem wstępu ;)
Od dzieciństwa miałam w pamięci książki tego typu. Majaczyły mgliście, bo jednak odkąd byłam dzieckiem minęło sporo czasu. "Dom pełen zła" to drugi tom z cyklu Fighting Fantasy, całkowicie niezależny od pierwszego tytułu. Swoją drogą, oba miały premierę tego samego dnia i z tego co się zorientowałam jest łatwiejsza do przejścia ;). Skusiłam się na ów horror, zamówiłam sobie pod choinkę, ale dopiero po świętach znalazłam czas, żeby na spokojnie ogarnąć temat.
***
Rany, jakąż ja czułam ekscytację czytając Jak zacząć przygodę? Potem mina mi rzedła, bo okazało się, że potrzebuję kostki do gry, kartkę i coś do pisania. Że co? Zaś kiedy dokształcałam się w sposobach walki nie byłam taka do końca pewna, czy ta rozgrywka będzie taką frajdą. Okazało się, że kostka w sumie nie będzie konieczna, bowiem na dole stron znajdują się rysunki kostek, które umożliwią rozgrywkę czytelnikowi, który kostek nie posiada.
Nie poddałam się, pokulałam sobie kostkami ustalając zręczność, szczęście, wytrzymałość i maksymalny poziom strachu jaki będę w stanie przeżyć i, mimo wszystko, pełna ekscytacji rozpoczęłam rozgrywkę. Po pięciu minutach zatrzasnęłam książkę, bo moja przygoda się skończyła. Bynajmniej nie dlatego, że wygrałam. O nie, nie! To nie jest takie proste. Tym bardziej, że dróg na zatracenie jest wiele, a ta która wiedzie nas ku szczęśliwemu końcowi tylko jedna. I to jest dla mnie poważny mankament numer jeden.
Dodatkowym urozmaiceniem są czarnobiałe ilustracje. Moim zdaniem szału ni ma, ale co kto lubi.
***
Droga, którą pokierował nas dziwaczny starzec chyba nie jest tą właściwą, w dodatku potężna ulewa i burza skutecznie utrudniają podróż. Kiedy pojazd zatrzymuje się i nie chce ruszyć czujesz ukłucie paniki. Nie masz jednak wyjścia i musisz opuścić bezpieczną strefę i wyruszyć na poszukiwanie domu, z którego mógłbyś zatelefonować po pomoc drogową. Szczęście ci sprzyja, w oddali widzisz majaczące światełko...
Tak mniej więcej rozpoczyna się przygoda. Całkiem sztampowo trzeba przyznać. Klimat grozy budowany jest już od początku i żeby nie poddać się tak całkiem pewnemu rozczarowaniu (chociaż to słowo lekko na wyrost) przestawiłam nieco tryby wyobraźni i zamiast skupiać się na tym, że czytam książkę, postanowiłam "udawać", że to taka specyficzna gra survivalowa XD. I to był strzał w dziesiątkę! Co prawda wynik walki z napotkanymi istotami (mniej lub bardziej groźnymi) nie jest uzależniony od naszych zdolności manualnych, tylko od szczęścia w rzutach. Mówiąc szczerze te walki doprowadzały mnie do białej gorączki. I tu pojawił się dla mnie minus numer dwa.
Niezwykle istotne jest nie tylko szkicowanie mapy domu, ale też zaznaczanie co gdzie znaleźliśmy, czy gdzie jakiego potwora spotkaliśmy. Z pewnością przyda się to potem do kolejnej próby pomyślnego ukończenia rozgrywki. Nawet gdy olałam rozgrywanie walk z przeciwnikami ani razu nie udało mi się skończyć. Ale wiecie co? Nie zamierzam się poddawać :)
Styl nie powala. Właściwie największą rolę odgrywa tutaj nasza wyobraźnia. Poza tym ten gatunek książki prowadzi się w narracji drugoosobowej. Jest idealny i wymusza na czytelniku postawienie się na miejscu bohatera. Wszakże, to ty musisz otworzyć księgę i dać się wciągnąć w tę niebezpieczną przygodę :). Jednakże, doczepię się do trochę mało emocjonującego przekazu. Ponieważ to także kwestia gustu i pewnie niejednej osobie to nie przeszkadzało (mnie w sumie też jakoś szczególnie nie, ale zwróciłam na to uwagę) nie będę traktować tego jako wyraźnego mankamentu.
***
Podsumowując "Dom pełen zła" Steve'a Jacksona to wciągająca (choć momentami frustrująca) rozrywka na dość długi okres czasu. W moim przypadku, był to w pewnym stopniu powrót do czasu dzieciństwa, gdy zaczytywałam się w innych paragrafówkach i później wielokrotnie poszukiwałam ich na półkach bibliotecznych.
Nie jest łatwo wyjść z domu, do którego trafiamy. Do czasu, gdy usiadłam do pisania recenzji, nadal mi się nie udało. Sięgając po tę pozycję musicie więc uzbroić się w cierpliwość, myślę jednak, że warto dać szansę wspomnianej publikacji.
Czy polecam? Naturalnie. Paragrafówki to ciekawa alternatywa. Warto sprawdzić, czy akurat jest dla Ciebie ;)