cytaty z książek autora "Damian Dibben"
Dzień po dniu mozolnego wkuwania. Daty, wzory, równania... Tylko w jakim celu? Żeby zdać jakieś bezsensowne egzaminy? Żeby pójść do kolejnej, tak zwanej wyższej szkoły? Żeby zasłużyć na nagrodę w postaci równie nużącej bezbarwnej pracy i tak doczekać banalnej, nic nieznaczącej śmierci? Jeśli zależy ci na edukacji, świat jest tym miejscem, w którym należy jej szukać.
Historia zmienia się nieustannie. Nie jest jak prosta linia. To raczej skomplikowana, wciąż ewoluująca struktura.
Humor jest tym, co odróżnia nas od zwierząt. -- Nathan Wyder
-Ciekawe co koleś jadł na swój ostatni posiłek - dumała jedna z owych postaci. Nathan Wylder i Paolo Cozzo siedzieli oparci plecami o wilgotną ścianę celi oświetlonej jedynie cienkim promykiem księżyca, przeświecającym przez wąski zakratowany otwór w skale. [...] -Cokolwiek to było, ja na pewno tego nie zamówię - oznajmił kategorycznie Nathan. Obiektem jego rozważań był ludzki szkielet oparty o przeciwległą ścianę celi. Paolo przewrócił oczami. [...]-Skąd w ogóle wiesz, że to facet - wymamrotał posępnie. - Co ja słyszę?! Pytanie? - zachłysnął się Nathan. - Ależ to ekscytujące, prowadzimy konwersację! A mówiłeś, że z tym koniec. Cóż... masz rację, to może być młoda dama, a to zmienia postać rzeczy. Poprawił brudne, skołtunione włosy, wygładził podarty kaftan i mrugnął uwodzicielsko w stronę szkieletu. - Wychodzisz gdzieś wieczorem? Paolo westchnął boleśnie.[...] - Wiem! - Co? - spytał z nadzieją Paolo, siadając gwałtownie. - Może zatańczymy? Paolo zgrzytnął zębami. - Jesteś wprost histerycznie zabawny, wiesz? - wymamrotał opadając z powrotem na ścianę. - Wybacz, ale nie mówiłem do ciebie. Mówiłem do mojej nowej przyjaciółki, Esmeraldy. - Dwornym gestem wyciągnął rękę do szkieletu. - Esmeraldo, czy chcesz zatańczyć ze mną walca? Poleczkę może? Albo jak chcesz, to możemy pojechać bardziej w barok. Obiecuję nie pokopać cię w kostki... -Och zamknij się już, Nathan! [...]- A co do strojenia sobie żartów, to co nam jeszcze pozostało, Paolo? Humor jest tym, co nas odróżnia od zwierząt.
Nie ma sensu spalać się z powodu przeszłości.
Nie warto bać się kłopotów, które mogą nadejść.
Nie ma powodu, by bać się ich dzisiaj.
-Jake, czy masz jeszcze tę zapalniczkę, którą ci dałem? - spytał Nathan. [...] Nathan zbliżył się do Paola i jednym silnym szarpnięciem oderwał mu rękaw kaftana. - Hej, co robisz?! Mama zrobiła to specjalnie dla mnie! - Przepraszam, ale tani materiał lepiej się pali.
- To nasza bibliotekarka, Lydia Wunderbar - wyjaśnił Nathan najciszej jak potrafił. - Bywa zasadnicza i na pierwszy rzut oka wygląda na sztywniaczkę, ale zabierz ją na parkiet, a wstąpi w nią szatan. Szatan, powiadam!
(...) Pytałeś, dlaczego nazwałem go Jutro - mówi mój pan. - Jutro to nadzieja, prawda? Z takim imieniem na pewno przetrwa.
Do czego dojdziemy w życiu, jeśli będziemy chować się po kątach? Tylko w świecie na zewnątrz znajdziemy odpowiedzi...
Widzisz, jak można zmieniać historię? –
powiedział do mnie. – Nigdy nie jest za późno. Nigdy nie jest za
późno, by kształtować świat wedle swoich marzeń”.
- Każda wojna to wojna domowa. Czy fakt, że armie pochodzą z różnych krajów, sprawia, że walka jest czymś bardziej naturalnym? Wszyscy żyjemy w tej samej krainie, mój panie: nazywamy ją ludzkością.
Jedyne, co możesz teraz zrobić, to stawiać nogę przed nogą i iść dalej. Jedyne, co możesz teraz zrobić, to budzić się rano i zaczynać od nowa. Początkowo to będzie prawdziwa tortura, ale dasz sobie radę".
Daleko na horyzoncie pojedyncza błyskawica rozświetlała krąg morza i chmur. Jake przypomniał sobie, jak się zaczęła jego wielka przygoda: burza zwiastowała jego wejście w ten dziwny, przerażający świat. Od tamtej pory niemal każde żywione przezeń wyobrażenie o świecie uległo nieodwracalnej przemianie. Chwała, obowiązek, miłość i strach były teraz pojęciami, które rządziły jego życiem.
(...) Patrząc na szeregi wojsk Ligi, rozciągnięte od jednego końca równiny do drugiego, niczym olbrzymi warkocz złota i czerwieni, uświadomiłem sobie, jak piękne mogą być armie - dopóki nie zaczną walczyć.
Dlatego jakkolwiek brzmi twoje imię, które ani pamiętam, ani mnie ono obchodzi, bądź przeklęty i cierp... Czuj się jak zdrajca, bo nim właśnie jesteś!
Ludzie darzą nasz gatunek życzliwością,
jaką nie zawsze potrafią okazywać sobie nawzajem.
- Czy w całym królestwie zwierząt to właśnie ludzie nie są
najokrutniejsi?
Nie ma mężczyzn ani kobiet tak wielkich, że nie
lubią, by czasem im o tym mówiono.
Nie ma sensu spalać się z powodu przeszłości. Nie warto bać się kłopotów , które mają nadejść. Nie ma powodu, by bać się ich dzisiaj".
Historia, jak by ci to… Historia łączy wszystko w całość, kapujesz? Jest jak klej, który trzyma wszystko w kupie. Wszystko! Dzięki niej wszystko tkwi na właściwym miejscu i cywilizacja pozostaje cywilizowana.
Człowiek, który trzyma przy sobie psy, traci ich wiele w ciągu życia. Ja byłam psem, który tracił ludzi. Czas odbierał mi wszystko i wszystkich, których obdarzyłem miłością.
Nie ma
chyba gorszego miejsca na umieranie, z dala od domowego
ogniska, w błocie, krwi i bitewnym zgiełku”.
Człowiek, który trzyma przy sobie psy, traci ich wiele w ciągu życia. Ja byłem psem, który tracił ludzi. Czas odbierał mi wszystko i wszystkich, których obdarzyłem miłością.
- Naukowcy? - Vilder się roześmiał. - Jesteśmy najbardziej
pomylonymi stworzeniami pośród wszystkich stworzeń.
Królami głupców. - Wskazał głową na miksturę, którą
przyrządzał mój pan. - Może dodasz jeszcze trochę cykuty?
- Dzięki zarazie ludzie stali się nie tylko bogaci, ale
i mądrzejsi. Jeśli ja, zwyczajny człowiek, mam umierać
w cierpieniach, pożarty żywcem przez wrzody pod pachami
i w kroczu, podczas gdy moja skóra zrobi się czarna jak smoła,
skoro moje życie ma się skończyć w taki sposób, to z pewnością
najpierw chciałbym coś z niego mieć. A jeśli nie ma żadnego
raju? Jeśli to kruche ciało jest wszystkim, co posiadam? Czy
Michał Anioł sięgnąłby inaczej po dłuto? Czy Eurypides albo
Platon zapisaliby swoje myśli? Albo czy Spenser lub Donne
nakreśliliby choć słowo? Wszyscy starali się oszukać śmierć.
Słyszę radosne szczekanie i znajomy tupot łap. Przesuwam
jedzenie, chowając je w legowisku. Sporco, „bałaganiarz”, jak go
nazywam, to bezpański pies, który często kręci się w pobliżu
izby celnej, szukając resztek. Należy do stworzeń, których
raczej unikałbym w moim wspaniałym poprzednim życiu, gdy
byłem psem dworskim - wtedy pewnie uznałbym go za zbyt
prymitywne zwierzę, niewolnika najprostszych popędów,
myślącego tylko o jedzeniu. Ale teraz jestem taki sam jak psy
jego pokroju, oczywiście z wyjątkiem jednej kwestii. Tak czy
inaczej, życie Sporca zaczęło się w okropny sposób, czego sam
byłem świadkiem.