Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Urszula Ewertowska
4
8,7/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa, literatura dziecięca
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.mojawyspabali.pl/Milicz
8,7/10średnia ocena książek autora
41 przeczytało książki autora
23 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Moja wyspa Sagesse Urszula Ewertowska
8,6
Lazur morza, błękit nieba, złociste promienie słońca, powietrze przesycone zapachem cytrusów i wszechobecne ciepło...
Zuzia kąpie się w morzu i spaceruje wzdłuż plaży, patrząc na połyskujące szmaragdowe morze. Zachwyca się pięknem wyspy i ludźmi, którzy ją zamieszkują.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że akcja książki rozgrywa się w Polsce, jest środek zimy, a za oknem pada śnieg i wieje mroźny wiatr...
Urszula Ewertowska po raz kolejny udowadnia, że ma duszę dziecka. “Moja wyspa Sagesse" to trzecia po "Mojej wyspie Bali" oraz "DoliBarze i Ziemi Milickiej" ciekawa, zabawna i pouczająca propozycja dla młodego czytelnika.
Moja wyspa Bali Urszula Ewertowska
9,1
Nie ukrywam, że literatura dziecięca i młodzieżowa zalicza się do moich ulubionych gatunków literackich. Po części z powodu zawodu jaki wykonuję, a po części z niedosytu czytania w dzieciństwie. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po "Moją wyspę Bali" i muszę przyznać, że było warto. Z kilku powodów.
"Moja wyspa Bali" opisuje wakacyjne przygody grupy przyjaciół w wieku 11 - 15 lat, spotykających się na wspólnym miejskim podwórzu. Goga, Zuzia, Basia, Bibla (Łukasz),Szafciu, Ewa, Anka, Jola i Andrzej od kilku lat wspólnie spędzają cały lipiec, planując go od pierwszego do ostatniego dnia. W planach tych znajdują się różne zabawy, konkursy, dyskoteki, wypady na miasto i inne nieoczekiwane sytuacje. Miejscem spotkania jest pusta salka w piwnicy, miejscem zabaw zazwyczaj podwórze, a wiadomości o zmianie planów lub niespodziewanych atrakcjach przesyłają sobie w odpowiednio ustalonej kolejności pocztą pantoflową. Czy nie przypomina wam to troszeczkę pewnej znanej i bardzo przez wszystkich lubianej szwedzkiej książki dla dzieci? Ja miałam właśnie takie skojarzenia. Przynajmniej początkowo.
Nie mam zamiaru opisywać tu wszystkich przygód podwórkowej paczki, ponieważ było ich mnóstwo, wciąż coś się działo! Niektóre pomysły zaskoczyły mnie (pozytywnie oczywiście),inne przypomniały mi o moich wakacjach. Oczywiście pojawiały się też wątki sensacyjne, takie jak bójka dwójki przyjaciół, zdarzały się wątki miłosne (chyba można to tak nazwać...),a także sceny zazdrości i wielkie tajemnice... Słowem, na czytelniczą nudę nie można było narzekać.
Akcja książki toczy się w 2010 roku, a więc w czasach współczesnych, ja natomiast często miałam wrażenie, że przeniosłam się do lat 70tych - 80tych. Niepijący, niepalący i nieprzeklinający bohaterowie współczesnej powieści, mówiący często niepasującym do nich językiem grzecznościowym i we wszystkim słuchający się rodziców skojarzyły mi się z ocenzurowanymi książkami czasów PRLu. Prawdopodobnie jest to celowy zabieg autorki, gdyż pisze o tym na okładce książki. Rzeczywiście - ma się wrażenie, jakby na tym podwórku czas zatrzymał się w miejscu i tylko telefony komórkowe, gry komputerowe i cyfrowe aparaty fotograficzne zdawały się przywracać we mnie poczucie teraźniejszości. Czy to dobrze, czy źle? Początkowo miałam spore wątpliwości. Teraz jednak rozumiem autorkę. Stworzyła bowiem historię nietuzinkową, inną, od początku do końca utrzymaną we właściwym sobie klimacie, która być może pokaże współczesnemu młodemu pokoleniu, że można w bardzo ciekawy sposób spędzać wakacje na własnym podwórku, bez gapienia się w telewizor, grania w gry komputerowe czy śledzenia najnowszych trendów mody w Internecie.
W trakcie lektury pojęłam, co przekazane zostało mi między słowami. Dajmy dzieciom możliwość bycia dziećmi. Współczesne pokolenie chłopców i dziewczynek w wieku bohaterów wyśmiałoby zapewne pomysł zabawy w kiczkę czy wyścigu pokoju, w którym ścigają się kapsle. Przecież to nie jest trendy, to uwłacza współczesnym wartościom młodego człowieka... Dzisiejsza młodzież stara się być bardziej dojrzała niż my, dorośli. Odnoszę wrażenie, że okres zabaw dziecięcych kończy się wraz z trzecią klasą szkoły podstawowej. Po niej od razu przychodzi dorosłość. A to nieprawda i w bardzo ciekawy sposób przedstawia to U. Ewertowska. Pokazuje, że można się dobrze bawić w gry i zabawy podwórkowe będąc już w gimnazjum. To żaden wstyd, lecz dobrze spędzony czas wśród przyjaciół. To kupa śmiechu i mnóstwo wspomnień na następne lata. To przede wszystkim dobrze wykorzystany czas młodości.
"Moja wyspa Bali" wzbudziła we mnie dawno uśpione wspomnienia moich wakacji. Choć wychowywałam się na wsi, gdzie wszyscy spotykali się na głównej drodze i grali w dwa ognie lub badmintona, w klasy, chłopa lub węża, gdzie wieczorami organizowaliśmy dyskoteki przy ognisku, a rankiem wyruszaliśmy nad jezioro, to jednak wiele łączyło moją paczkę z bohaterami powieści U. Ewertowskiej. Nie jestem pewna, czy będzie to lektura pożądana wśród dzieci i młodzieży XXI wieku, choć bardzo bym sobie tego życzyła. Mnie książka ta zaciekawiła i wzbudziła mnóstwo przyjemnych wspomnień. Jeśli ktoś z was chciałby powrócić wspomnieniami do lat dzieciństwa, zapraszam do lektury!