Polski poeta, krytyk literacki, teoretyk poezji, eseista, założyciel i redaktor czasopisma "Zwrotnica", autor powieści, dzienników, poematu (Na przykład z roku 1931),dramatu (Skoro go nie ma) i programu poetyckiego Awangardy krakowskiej. Pochodził z żydowskiej rodziny, ale dość wcześnie przeszedł na katolicyzm[1].
Wydał trzy tomiki poetyckie: 1924 – A 1924 – Żywe linie 1929 – Raz
W 1921 r. w Krakowie założył czasopismo "Zwrotnica", które ukazywało się w latach 1922–1923]] oraz 1926–1927 i skupiało poetów Awangardy Krakowskiej (Julian Przyboś, Jan Brzękowski, Jalu Kurek). Program poetycki Peiper zawarł w szkicach: 1925 – Nowe usta, 1930 – Tędy. Wysiłek poety Peiper porównywał do trudu rzemieślnika, dlatego też wszystko w poezji powinno być zaplanowane, podobnie jak w produkcji. Określił symbole nowoczesności jako: miasto, masa, maszyna, a ich skrót "3×M" stał się hasłem Awangardy. Jego teoria poezji odrzucała melodyjność wiersza, sylabizm, dopuszczała wiersz wolny i tylko takie metafory, które mogą być jednoznacznie interpretowane. Peiper, podobnie jak futuryści, odchodził od tradycji poetyckiej, gdyż jego zdaniem sprostanie nowej rzeczywistości nie mogło nastąpić przy użyciu starych schematów. Bronił trudnego języka poezji, ponieważ poeta nie mógł nazywać stanów i emocji wprost, jak to czyni proza; popierał skrót myślowy i teksty bez "waty słów" z racji faktu, że poezja współczesna powinna odejść od swojego pierwowzoru, jakim była pieśń. W koncepcji poetyckiej Peipera widoczne były sprzeczności, dlatego też część poetów Awangardy Krakowskiej odeszła od jego poetyki.
Przetłumaczył Psa ogrodnika Lope de Vegi.
Po wybuchu II wojny światowej ewakuował się do Lwowa. Współpracował tam z Aleksandrem Watem. W 1940 r. aresztowany przez NKWD, wywieziony w głąb ZSRR. Uwolniony w 1943 r., członek ZPP. Do kraju wrócił w 1944 r.
Zmarł 10 listopada 1969 roku został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkachhttp://
Wiersze rewolucyjne niestety nie przetrwały próby czasu. Zioną ideologią nie tyle nawet marksistowską, co komunizmem, socjalizmem. Proleltkult zaciekawi już tylko historyków literatury.
Zdarzają się perełki - kawałki Jasieńskiego, Peipera, Sterna czy Młodożeńca, ale i tak wprzężone w machinę rewolucji, tracą sporo uniwersalności (tak! futuryści bywali uniwersalni!). Pozostaje jeszcze Broniewski, ale w natłoku wielostronicowych poematów o robotników, co tu dużo mówić, podrzędnych poetów, widać za dużo błota, aby perły mogły zalśnić.
Nie oszukujmy się - nikt tego tomiszcza do poduszki czytać nie będzie.
Tylko ciekawostka. Dla fanatyków i pasjonatów raczej. Podnoszę ocenę za naprawdę cenny i dobrze napisany wstęp.
Fakt, tytuł nie do poduszki, nie dla każdego (poza wierszami dla dzieci). Przede wszystkim dla wrażliwych na słowo pisane, z podstawową znajomością realiów, w których powstały poszczególne dzieła.
Moim skromnym zdaniem, podstawa do nauki przed maturą i w czasie studiów humanistycznych.
Tuwim Dzieciom to część, której jeśli ktoś nie zna, to musi być..no.. wybitnie durny.