Najnowsze artykuły
- ArtykułyPrzygotuj się na nadchodzącą jesień. Najlepsze książkowe promocje wrześniaLubimyCzytać1
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Akrobatki” Agi AntczakLubimyCzytać1
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i otrzymaj książkę „Wszyscy zakochani nocą” Mieko KawakamiLubimyCzytać1
- Artykuły„Miasteczko Salem” i „Pingwin” robią wrażenie. Adaptacja Stephena Kinga z szansami na OscaraKonrad Wrzesiński5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andrzej Dębkowski
Źródło: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Andrzej_Debkowski.JPG&filetimestamp=20081208181617
2
3,0/10
Urodzony: 29.01.1961
Poet, krytyk literacki, publicysta, eseista, dziennikarz i wydawca. Autor szkiców i esejów krytycznoliterackich. Urodził się w 1961 roku w Zelowie, gdzie mieszka do dzisiaj. Studiował w Wyższej Szkole Oficerskiej im. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu. Jest absolwentem Państwowego Studium Oświaty i Kultury Dorosłych w Warszawie. Założyciel i redaktor naczelny "Gazety Kulturalnej".
Debiutował w 1988 roku w miesięczniku "Do Przodu".
(...)
Jest laureatem Wielkiego Lauru XII Międzynarodowej Jesieni Literackiej Pogórza w dziedzinie publicystyki. Współpracuje, jako publicysta i eseista, z prasą kulturalną w kraju. Należy do Związku Literatów Polskich.
Debiutował w 1988 roku w miesięczniku "Do Przodu".
(...)
Jest laureatem Wielkiego Lauru XII Międzynarodowej Jesieni Literackiej Pogórza w dziedzinie publicystyki. Współpracuje, jako publicysta i eseista, z prasą kulturalną w kraju. Należy do Związku Literatów Polskich.
3,0/10średnia ocena książek autora
2 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Gazeta Kulturalna nr 6(334)/2024
Andrzej Dębkowski, Grzegorz Bazylak
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2024
Kiedy umiera poeta, umiera świat. Rozmowy z pisarzami
Andrzej Dębkowski
3,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
2004
Najnowsze opinie o książkach autora
Kiedy umiera poeta, umiera świat. Rozmowy z pisarzami Andrzej Dębkowski
3,0
Książka Andrzeja Dębkowskiego jest zbiorem wywiadów robionych przez autora z literatami polskimi na przełomie kilkunastu lat.
Sięgnęłam po ten zbiór, ponieważ zainteresował mnie tytuł oraz to, co literaci mają do powiedzenia.
Przebrnięcie przez tę książkę było jednak męką... I nie mam tu na myśli trudnego języka, gdyż ten jest całkiem przystępny.
Męczy po prostu czytanie wypowiedzi ludzi, którzy sadzą, że skoro piszą wiersze i należą do Związku Literatów Polskich, czy innego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, to są królami świata i pozjadali wszystkie rozumy...
Są na szczęście wyjątki. Niestety nieliczne... Za najlepsze wywiady uważam te z Tadeuszem Chróścielewskim, Adamem Ziemianinem, Andrzejem Braunem, Wilhelmem Przeczkiem, Marią Szyszkowską, Cezarym Leżeńskim i Andrzejem K. Waśkiewiczem. Kilka akapitów dalej przytoczę cytaty z niektórych wywiadów.
Reszty albo nie zapamiętałam, albo były przepełnione samouwielbieniem, albo po prostu nudne.
Nie licząc Adama Ziemianina i Józefa Barana, nie miałam nigdy wcześniej styczności z twórczością pozostałych rozmówców pana Dębkowskiego. Może to mój błąd. Może to książka przeznaczona dla oczytanych. Jest to jednak jak najbardziej subiektywna opinia kogoś, kto dużo czyta, więc nie zawaham się jej wyrazić.
Niestety, ta lektura nie zachęca do czytania twórczości większości autorów udzielających wywiadów Andrzejowi Dębkowskiemu. Wydaje mi się, że ten zbiór może spodobać się jedynie członkom ZLP, SPP lub wielbiącym siebie i swą twórczość "poetom".
Warto również wspomnieć o okropnej okładce. Nie wiem, co ona przedstawia - jest to jakaś budowla. Na myśl przychodzą mi tylko słowa Horacego: "Exegi monumentum aere perennius...". Projekt okładki został wykonany przez samego autora, który zapewne chciał nią zobrazować siłę poezji i jej ponadczasowość. Poniżej widnieje oświetlone przejście, z którego "wypływa" tytuł książki. Może ma to być obraz świata po śmierci poety (świata z kamienia, bez duszy)? NIE MAM POJĘCIA. Ale wiem, co widzę i to, co widzę, nie podoba mi się.
A. Dębkowski (członek ZLP) postanowił zrobić wywiady głównie ze swoimi kolegami ze Związku oraz z literatami z SPP.
Jak mówi Tadeusz Chróścielewski:
"Stowarzyszenie Pisarzy Polskich jest skłócone ze Związkiem Literatów Polskich, a prowadzi to wszystko do degradacji obu związków".
Mam więc wrażenie, że "bycie poetą" w mniemaniu ludzi, z którymi wywiady czytałam, jak i samego autora to po prostu należenie do tego czy owego związku. Nie rozumiem funkcjonowania tych stowarzyszeń. Zdaje mi się, że niewiele trzeba, by się w nich znaleźć, że należeć do nich, to przejść test pisania tak jak reszta członków ZLP lub SPP.
Nie chcę nikogo obrażać, bo nie taki jest mój cel, ale ja po prostu nie widzę sensu w istnieniu takich związków. No chyba, że człowiek to osoba stworzona do życia w społeczeństwie, i pragnąc obracać się w swoich kręgach stwarza stowarzyszenia "miłośników guzików", "ludzi leworęcznych" , czy właśnie „Pisarzy Polskich”..
Skoro tak, to proszę się dalej jednoczyć...
A jaka jest różnica między ZLP a SPP? To już dla mnie prawdziwa tajemnica...
Natomiast prezes ZLP, Marek Wawrzkiewicz, tak mówi o swoim związku:
"Nie jest tajemnicą, że nasza organizacja przez całe lata była dyskryminowana - i medialnie i politycznie. Chciałbym, aby nasza działalność pokazała, że skupiamy w szeregach ZLP twórców wybitnych i że zasługują oni na równoprawne traktowanie".
Brzmi, jak zarzut stawiany przez mniejszości seksualne, narodowe lub subkultury...
W książce tej jest dużo wyrzutów i rozpaczy nad losem poety w dzisiejszym świecie. Ulubionym zdaniem autora jest: "dziś bycie poetą traktowane jest na równi z byciem wariatem". Hmm... pierwsze słyszę...
Literaci rozpaczają również nad tym, że młodzi ludzie nie czytają (przytaczając przy tym statystyki),że poeta nic nie znaczy ("nie to, co kiedyś"),że zalewa nas fala amerykańskiej pop-kultury, a ludzie zamiast chodzić na spotkania z autorami, do filharmonii, czy teatru, oglądają w domu telewizję.
Średnia wieku rozmówców Dębkowskiego przekracza 60 lat. Są to więc ludzie, którzy w swoim dorobku literackim mają wiele utworów, i którzy nie zgadzają się na zastaną sytuację. Chcą wraz ze swoimi stowarzyszeniami zmieniać polską kulturę. Są plany magazynów kulturowo-literackich. Są pytania dlaczego Polacy tak mało czytają.
Ja, osobiście, szukałam w wielu miejscach magazynu "Twórczość", do tej pory się nie natknęłam. "Zeszyty Literackie" kosztują ponad 15 zł, więc nic dziwnego, że ludzie nie kupują. Problemem, wg mnie, jest nie samo to, że ludzie nie czytają, tylko to, że nawet nie wiedzą o istnieniu wielu czasopism, a jeśli wiedzą, to te są trudno dostępne lub drogie, w małych miastach niemal nieosiągalne. Myślę też, że w czasach, kiedy reklama jest wszędzie, i to bardzo często głupia (ogłupiająca) reklama, można by wydać ciekawe literacko-kulturalne czasopismo i stworzyć dla niego inteligentną, niebanalną i błyskotliwą reklamę. Myślę, że członkowie ZLP i SPP nie mieliby z tym większego problemu.
Z wywiadów wywnioskowałam, że chęci są, brakuje chyba jedynie pomysłów.
Obawiam się, że rozpaczanie nic nie da, więc zamiast zamartwiać się rolą poety w zepsutym, popkulturowym świecie należałoby się niejako przystosować, pogodzić ze współczesnym światem. Nie mówię tu o rozpoczęciu wydawania kulturowo-literackiej wersji "Bravo", tylko o pójściu na mały kompromis, choćby zaczynając od przeproszenia się ze znienawidzoną reklamą.
Jedną z najbardziej trzeźwych wypowiedzi była ta udzielona przez Andrzeja K. Waśkiewicza:
A. Dębkowski: "Degradacja naszej kultury potęguje się z każdym dniem. Pism kulturalno-literackich jest coraz mniej, a te, które pozostały docierają do coraz węższego grona odbiorców. Co musi się stać, aby odmienić tę tendencję?"
A. K. Waśkiewicz: "Nic, bo jej się nie da odmienić. To raczej poprzedni stan był nienaturalny. Aby bowiem taki tygodnik jak "Kultura" miał 100 tys. nakładu, musiałoby nie być tego, co jest czytane dziś. Owego mrowia kolorowych pism plotkarskich, sensacyjnych, hobbystycznych, erotyczno-pornograficznych, gazet w formacie tabloidów..."
Prawdziwą męczarnią było czytanie wywiadu z Dariuszem Tomaszem Lebiodą (jak już wspominałam, nie miałam wcześniej styczności ani z osobą, ani z jej twórczością, oceniam jedynie to, co w jest w książce).
Przyznam, że tego wywiadu nie doczytałam do końca...
Pan Lebioda baaardzo kocha swoją twórczość. Nie wiem, jaki był zamysł autora, ale nie sądzę, by chciał robić wywiady biograficzne, bo notki biograficzne są zamieszczone przed każdym z nich.
A więc... pan Lebioda baaardzo kocha swoją twórczość. Kilka razy przytacza swoje wiersze w całości, niejako odpowiadając nimi na pytania Dębkowskiego.
Swoją drogą, nie byłby to zły pomysł, gdyby autor poświęcił kilka stron na zamieszczenie wierszy rozmówców, ale rozumiem, że to miało być zadanie dla chętnych, którzy zafascynują się jego rozmówcami (w zamierzeniu).
Największą hipokryzją ze strony pana Lebiody było, wg mnie, powiedzenie: "Poecie jednak nie wypada rozwodzić się na temat własnej twórczości, przywołam zatem opinie krytyków, które są dla mnie ważne..."
I w tym miejscu pan poeta przytacza trzy wychwalające jego i jego twórczość recenzje. Ma rację, nie wypada się chwalić samemu, pochwalmy się więc jeszcze bardziej cudzymi, pełnymi zachwytu słowami na nasz temat...
Ale może nie takie było jego zamierzenie, może uważał, że pan Dębkowski zbiera informacje do książki biograficznej, kto tam wie, co siedzi w głowie p o e t y...
Może się wydawać, że moja niezbyt pochlebna opinia na temat tej książki jest dowodem na to, że nie obchodzi mnie poezja. Wręcz przeciwnie. Sama trochę piszę, dlatego tak bardzo denerwują mnie opinie ludzi, którzy poetami się zwą - opinie samochwalcze.
Adam Ziemianin powiedział w wywiadzie:
"Pisarz, poeta, nie ma prawa pouczać, on musi sugestywnie podpowiadać - wyznaczać pewne ścieżki sobie - i dzielić się tymi przemyśleniami z innymi."
Bo kto zechce słuchać kogoś, kto mówi tylko: "ja, mnie, mną, moje wiersze, ja poeta, ja mam rację, ty mnie słuchać"??
Pisać, wg mnie, powinno się przede wszystkim najpierw dla siebie, nie dla ZLP, nie dla czytelników (nie żeby zostać przyjętym do ZLP, nie żeby zyskać czytelników). Po przeczytaniu tych wywiadów mogę stwierdzić, ze wielu literatów tworzy produkt na sprzedaż, niestety...
Wielu z nich chciałoby być bohaterami narodowymi, wieszczami, wejść do kanonu lektur, postawić sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu...
Stefan Jurkowski otwarcie mówi:
"Każdy twórca wie, że artyści na ogół, są ludźmi próżnymi, megalomanami wręcz, i ciągle poszukują potwierdzenia własnej wartości. Ja to mówię głównie we własnym imieniu, ale czy znajdzie się ktoś, kto rzuci we mnie kamieniem?"
Przemilczę.
Wracając do tematu czytania (czy może raczej nieczytania):
Bijąc na alarm, Marek Wawrzkiewicz mówi:
"Zła literatura stanie się dobrą - bo tak nam wmówią. Dobra literatura zostanie zapomniana - bo się o niej dzisiaj nie mówi."
Myślę, że jest trochę prawdy w tym, co pan Wawrzkiewicz mówi, jednak jestem pewna, że to niemałe uogólnienie, bo przecież ten, kto chce czytać dobrą literaturę, zawsze rozpozna i odrzuci tę złą.
Andrzej Dębkowski tytuł swego zbioru zaczerpnął z powiedzenia francuskiego, przytoczonego przez Wilhelma Przeczka: "Jeśli odchodzi zwykły człowiek, to jest to tragedia, a jeśli umiera poeta, to kończy się ten świat."
Problem właśnie w tym, że znaczna część rozmówców Dębkowskiego ma się za nadludzi, a jestem pewna, że świat wraz z ich śmiercią nie skończy się. Może nawet nie zapłacze. Może nawet nie zauważy...