I ja modliłem się, i kochałem, i śpiewałem, biedny i cierpiący poeta! I oto na próżno serce moje przelewa się od wiary, miłości i natchnieni...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyLicho nadal nie śpi, czyli książki z motywami słowiańskimiSonia Miniewicz40
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj egzemplarz książki „Dziewczyna o mocnym głosie“LubimyCzytać1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 6 września 2024LubimyCzytać336
- Artykuły„U schyłku czasów“ . Weź udział w konkursie, aby wygrać książki!LubimyCzytać9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aloysius Bertrand
Znany jako: Jacques Louis-Napoléon Bertrand
13
6,0/10
Urodzony: 20.04.1807Zmarły: 29.04.1841
Francuski poeta, dramaturg i dziennikarz pochodzenia włoskiego. Przedstawiciel romantyzmu. Jako pierwszy pisał poematy prozą.
6,0/10średnia ocena książek autora
37 przeczytało książki autora
76 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Nocny Kasper. Fantazje sposobem Rembrandta i Callota
Aloysius Bertrand
7,2 z 5 ocen
25 czytelników 1 opinia
1984
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
(...) człowiek, krucha zabaweczka, skoczek, drygający na sznurkach namiętności: jestże pajacem, którego zużywa życie i wpół łamie śmierć?
(...) człowiek, krucha zabaweczka, skoczek, drygający na sznurkach namiętności: jestże pajacem, którego zużywa życie i wpół łamie śmierć?
osób to lubiJedna wiosna jeszcze – jedna kropla, która kołysać się będzie przez chwilę w mym gorzkim kielichu, i która wypłynie zeń jak łza! O, młodości...
Jedna wiosna jeszcze – jedna kropla, która kołysać się będzie przez chwilę w mym gorzkim kielichu, i która wypłynie zeń jak łza! O, młodości moja, uciechy twoje zamroził pocałunek czasów, lecz boleści przetrwały czas, który zdusiły na swym łonie.
osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Antologia współczesnej poezji francuskiej André Gide
7,7
Niemożliwością jest pojąć chłodnym spojrzeniem, przestrzeni otaczającej Paula Éluarda. Wiele wysiłku należy włożyć w zrozumienie świata, który nuży Paula Verlaine'a. Natomiast samo przyjrzenie się potwornościom, jakie przynosi Maldoror, nie musi pozytywnie nastrajać do twórczości Comte de Lautréamonta. Jednak czy francuska poezja musi być przyswajalna z lekkością przypisywaną pierwszym lepszym wierszokletom? Aby chociaż zbliżyć się do prób jej zrozumienia, należy dusić się z nadmiaru wzlotów i upadków. Trzeba rozkołysać widziany naszymi oczami świat, w rytm wersów wyznaczanych przez Charlesa Baudelaire'a lub Blaise Cendrarsa. Warto unurzać swoje zmysły w drogocennej piękności, jaką roztaczają wizje symbolistów. Bo osaczenie rozkoszą to chyba jedyna droga do tego, aby nie myśleć, tylko chłonąć to, co niepojęte. Francuscy poeci są mistrzami w sztuce sączenia jadu i pieszczotach duszy czytelnika. Adam Ważyk, pod którego redakcją powstała opisywana przeze mnie antologia, dobrze sobie poradził z doborem odpowiednich autorów. Wyśmienicie połączył ogień w wodą.
"Antologię współczesnej poezji francuskiej" nazwałbym lamusem osobliwości w którym niepospolici wariaci prześcigają się w mówieniu aluzjami. Oczywiście mam na myśli wariactwo w pozytywnym tego słowa znaczeniu, które charakteryzuje się wyrażaniem tajemniczego sensu ludzkiego bytu. W taki sposób o zadaniach poezji napisał Stéphane Mallarmé. Nakładając czytelnikom opaski na oczy, poeci zmuszają nasze umysły do pracy. Wprowadzenie symboli wewnętrznych przeżyć, umożliwia nam tym samym lepsze doznawanie tego co czytamy, bez zbytniego zagłębiania się w rozumowe postrzeganie treści. Bo przecież liryka to namiętność płynąca z serca, niepotrzebne jest włączanie do niej pracy umysłu.
Zawarte w antologii obrazy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Surrealistyczne widoki szybujące w abstrakcji. Potępieńcze tony Gérarda de Nervala z palącym się u jego stóp gruntem czy też połączenie miłości z barbarzyństwem u Charlesa Baudelaire'a. Nad tym wszystkim przetacza się z łoskotem potężna poetycka samotność, której nie uleczą szeptane pocałunki samotnych dusz. Może ktoś powie, że to pisana wierszem starzyzna sprzed lat. Jednak mając do czynienia z tak potężną alchemią słowa, aż się lgnie do francuskiej cyganerii, sprzedającej być może tylko złudzenia. Twórcy pokroju Saint-Pol-Rouxa dotykają realności przez sen. Dokonują odkryć o jakich współczesnym nam poetom się nie śniło. Ich metaforyczne przerosty odciągają nas od ziemskich spraw, odwracają uwagę od tego, czego lepiej sobie oszczędzić podczas krótkiego życia.
Adam Ważyk połączył miłość z bólem umierania. Zawarł w swym dziele tak wiele kontrastów i rozbieżnych artystycznych orientacji, że aż można wyrazić podziw nad bardzo dobrą jakością jego pracy. Przedstawił nieporządek umysłu ludzi, których emocje wstrząsnęły światem i uformowały nurty do dziś nas obejmujące. Złączył satanistyczny grymas Baudelaire'a z cuchnącym i przyrównanym do ropiejącej krosty Paryżem Rimbauda. Przeciwstawił idyllicznym rozmowom Merkurego z Wenus, śmierć radości wyrażoną w pochwale cmentarnej obecności. Antologia, którą przeczytałem, pozwoliła mi dostrzec różnice, niewidoczne podczas studiowania wydań wierszy pojedynczych poetów. Czytając ich wybrane dzieła, mogłem się przyjrzeć całościowo sylwetkom twórców, którymi w przyszłości się zainteresuję. To kompendium wiedzy o wrażliwości francuskiej liryki, w bardzo dużym stopniu pomogło mi usystematyzować wiadomości przeze mnie już posiadane.
Nocny Kasper. Fantazje sposobem Rembrandta i Callota Aloysius Bertrand
7,2
Niech te zawierające ideał piękna spróchniałe ramy w które włożono namiętności średniowiecza zaświadczą o tym, że nie wszystko co stare, to niewarte jest uhonorowania w postaci jednego z lepszych miejsc domowej biblioteki. Napisany w epoce romantycznej "Nocny Kasper" jako wspaniały przykład wskrzeszenia zakurzonych historii wieków średnich, okazuje się nicią łączącą motywy fantastyczne dwóch epok. Jeśli w jednej z nich wiodącym ornamentem stają się gotyckie dzwonnice i śpiew minstreli, to ta druga niczym zapatrzona w nią młodsza siostra próbuje wykorzystać motywy ciemności i zjawy na chwałę ich obydwóch. Ten podążający w rytmie rozkołysanych miejskich dzwonów groteskowy orszak ciężko uznać za zbiorowość żywych. Liryczne poruszenia ich serc aż nadto już ciążą ku śmierci, żeby wziąć je za czynnik tworzący życie. Jednak gdzieś na dnie tli się płomyczek miłości, pomimo upływu tak wielu wieków pieczołowicie pielęgnowany przez Aloysiusa Bertranda, miłośnika starych epok.
Zapowiedź nadejścia dziwnych rzeczy na ziemi jest tu wkomponowana w ciągle poszukującą swojego kamienia filozoficznego sztukę. Jeśli spojrzymy w złotem płonący witraż, to ta bliżej nieokreślona przepowiednia staje się bardziej realna, niż majestatyczne cielska przyklejonych do murów cytadel. Napełniony niby oddechem snu poemat prozą Bertranda zaczyna przypominać księgę magiczną wilgotnych po deszczu lasów i obrośniętych mchem drzew. Jego żałobny szloch rozbrzmiewa przez całą długość misterium życia, biadając nad metafizyką istnienia polifonicznie kreśli barwny obraz średniowiecznego świata. O krok od mistyki. Przebiegający poemat rój zbiegłych ze starych sztychów marzeń, sportretowanych postaci, wyjętych żywcem spod pędzli Rembrandta i Callota.
Podnieśli go z zapomnienia Stéphane Mallarmé wespół z Charlesem Baudelaire'em i umieścili w przestrzeni wyobraźni XIX-wiecznych czytelników, pragnących powrotu do romantycznej symboliki. Aloysius Bertrand wtedy odżył, nieco ironiczny, trzymający zardzewiały klucz do tajemnic filozofii. Zdobiona gotyckimi iluminacjami Biblia zajaśniała na nowo pod wpływem wyczarowanego w alchemicznej retorcie nastroju spod granic jawy i snu. Wydające się wymarłymi zamki i klasztory ponownie zaludniły się wyłowionymi z szarych głębin historii postaciami rycerzy i mnichów. I tak jak z grobu zapomnienia wydobyto Bertranda, tak jego dzieło zaczęło mozolną wędrówkę na szczyty literackich pomników. Nie zapomniano mu prób stworzenia nowego rodzaju prozy. Podniesiono jego romantyczny fresk na wyżyny sztuki.
Chciałbym aby mój odbiór "Nocnego Kaspra" nie został przytłoczony jedynie przez ciężar warownych budowli i piękno linii gotyckich łuków. Zależy mi na tym, żeby ukazany przez Bertranda egzotyzm wieków średnich bardziej celował w namiętności niż w majestatyczność rzeczy materialnych. Francuski poeta zbliżył się do granic tego, co czyni jego dzieło bardziej nieuchwytnym niż namacalnym. Cieszę się z tego mocno ponieważ przywrócony przez niego świat bardziej mi się podoba jako rozgorączkowany uczuciami i rozświetlony światłem kapryśnego księżyca glob, niż pełen stereotypów i chłodny wizerunek średniowiecza. Powrotny krok ku wiekom średnim okazał się dla Bertranda przełomowy, jego samego otarł o mistykę tej odległej epoki a mi wskazał kierunek w którym należy poszukiwać ukojenia i zastanowienia nad życiem.