Grób Batmana Warren Ellis 6,8
Raz w tygodniu Alfred Pennyworth odwiedza groby rodziny Wayne’ów - Thomasa, Marthy i… Bruce’a. Ten ostatni jak dotąd pozostaje pusty, ale śmierć nie jest obcym tematem w życiu obu mężczyzn. Gacek staje przed kolejną kryminalną zagadką, którą rozwiązuje, by pokonać przestępcę, który za cel obrał sobie GCPD.
Najmocniejszym punktem całej historii był.. Alfred i jego humor. Żarciki rzucane przez lokaja wielkokrotnie dodały charakteru scenom, a jego postać skradła moje zainteresowanie. Nierzadko byłem bardziej ciekawy jego kolejnej opowieści niż tego w jaki sposób potoczy się dalej wątek główny.
Przeciwników Batmana takich jak Scorn było już co najmniej kilku. A że ten niczym specjalnym się nie wyróżnia, obawiam się, że ta historia niebawem po prostu wyleci mi z pamięci. Podczas lektury bawiłem się dobrze, jednak na dłuższą metę ta historia niczym się nie wyróżnia.
Aby dotrzeć do sedna zagadki i poznać tożsamość głównego złoczyńcy, Bruce musi stawić czoło wielu mniej wyrafinowanym przeciwnikom. I choć nie wychodzi z tych starć bez szwanku, a wręcz przeciwnie, to te epizody nie pełną żadnej innej roli niż wydłużenie całej treści. Na plus z pewnością zaliczyć można pogarszający się stan Batmana, który widać gołym okiem.
Podobał mi się też sposób w jaki Bruce z Alfredem rozwiązują całą sprawę. Wirtualne odtworzenie miejsca zbrodni, by móc wczuć się w rolę ofiary naprawdę robi wrażenie. Zdolność do analizy poszkodowanego nieco przypominało mi jedną z postaci z Hannibala, która robiła to w mistrzowski sposób.
Grób Batmana czytałem z przyjemnością. Szczegółowe kadry to taka wisienka na torcie, jednak sama historia i sposób jej poprowadzenia nie były na tyle oryginalne, by zapamiętać je na dłużej. Wciąż jednak bardzo dobrze się bawiłem, a cała opowieść zdecydowanie ma swoje dobre strony. Zachęcam, by dać temu komiksowi szansę, tym bardziej, że to historia jednotomowa, która ma niski próg wejścia.