Hiszpański duchowny katolicki, dominikanin, prawnik, kronikarz i obrońca Indian. Jest autorem dzieł z historii i etnografii Ameryki Południowej i Środkowej.
To jedna z tych książek, które niezwykle trudno ocenić. Treść wstrząsająca, ważna, poruszająca. Forma - toporna, ciężka, archaiczna. Czyta się ją niebywale trudno, bowiem napisana była w pierwszej połowie XVI wieku i z każdego zdania czuć przepaść dzielącą autora i współczesnego czytelnika.
Po ogromnym wstępie wyjaśniającym okoliczności ,,Krótkiej relacji o wyniszczeniu Indian", czytelnik zderza się z niekończącymi się opisami dantejskich scen sadyzmu ponad wszelką miarę. Opisy mąk, zbrodni, gwałtów, morderstw itd. zadawanych Indianom są bardzo obrazowe i ponad wszelką miarę liczne. Dominikanin często się powtarza i stosuje wyolbrzymienia (co zauważa nawet tłumacz). Jeżeli po ok. 20 pierwszych strona ,,relacji", czytelnik jest dogłębnie wstrząśnięty kaźnią zgotowaną przez Europejczyków, tak każda kolejna strona, ukazująca w zasadzie to samo ludobójstwo, tylko w różnych obszarach Ameryk, staje się również męczarnią, tylko literacką.
Książka niosąca bardzo istotne przesłanie, ale nada się tylko dla pasjonatów Mezoameryki lub bardzo zawziętych bibliofilów.
Mrożąca krew w żyłach książka w której to bezpośredni świadek wielu wydarzeń, duchowny de Las Casas, opisuje poczynania konkwistadorów w Nowym Świecie.
Książka jest pełna brutalności i okrucieństwa od początku do końca a treści są tak drastyczne, że aż ciężko uwierzyć w możliwość tak powszechnego i systematycznego okrucieństwa. Według tej relacji (kierowanej do księcia Filipa II); Hiszpanie w Nowym Świecie traktowali indian gorzej jak bydło - karmili nimi psy, dekapitowali dla czystej zabawy czy też systematycznie wykorzystywali naiwność tubylców, wykorzystując ich gościnę i dobre usposobienie by zebrać siły a następnie ich wymordować oraz zniewolić. Okrucieństwo konkwisty powinno stać obok największych zbrodni jakich dopuściła się ludzkość - obok takich paskudnych wydarzeń jak holokaust.
Jak chodzi o samą książkę - bardzo ucząca, dodająca wymiaru znanej już historii o podboju Ameryki. Szczególnie kluczowe jest to, że przełamuje popularny mit (a raczej "czarną legendę"),która twierdzi jakoby kościół (oraz Hiszpania) byli odpowiedzialni za brutalność wobec Indian, jednak takie działania jak de Las Casasa czy faktografia (mam tu na myśli "Nowe Prawa z 1542, które znosiły niewolnictwo Indian) dowodziły, że sam stary świat chciał zachować humanitaryzm a brutalność podbojów była wynikiem zaślepienia i degeneracji samej wyłącznie konkwisty. Jest to z pewnością kwestia w którą chciałbym się kiedyś bardziej zagłębić.
Ludzie jak Bartolome de Las Casas to te wyjątkowe postacie, które stały na przekór modzie czy własnym interesom, żyły wyższymi wartościami i bezinteresownie ruszały świat w lepszym kierunku - jego imię i nazwisko powinno być popularniejsze niż okrutników jak Pizarro, Cortez czy Kolumb.