Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jerome Bixby
Źródło: http://baza.fantasta.pl/autor.php?id=740
Znany jako: Drexel Jerome Lewis BixbyZnany jako: Drexel Jerome Lewis Bixby
11
7,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzony: 11.01.1923Zmarły: 28.04.1998
Amerykański prozaik, redaktor i scenarzysta.
7,1/10średnia ocena książek autora
153 przeczytało książki autora
97 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Złoty Wiek SF 6 Fritz Leiber
5,5
Mocno zaostrzyłem sobie apetyt, widząc ile nazwisk znakomitych twórców - chyba najwięcej rozpoznawalnych a w każdym razie dobrze mi znanych, jakie dotąd pojawiały się w ramach tej serii - i, cóż, niestety trochę się zawiodłem.
W tomie 6. "Złotego wieku SF" otrzymujemy raczej poślednie opowiadania niepoślednich twórców, z których zdecydowanie nie zawodzi jedynie twórca znakomitej historii "It's a Good Life" zekranizowanej również w ramach serialu "Strefa Mroku", ale też scenariusza wybitnego i, niestety, szerzej nieznanego filmu sciecne-fiction "The Man from Earth". Z jego dwóch miniatur "marsjańskich", przypadło mi do gustu opowiadanie "Plllnk Bogożerca", ukazujące lądowanie Czwarterj Ekspedycji Marsjańskiej z perspektywy nietypowych mieszkańców planety, borykających się z plagą szczególnie uciążliwych "szkodników".
Na wyróżnienie zasługuje też świetnie napisane i oryginalne "Znajda Riyi" Algisa Budrysa, znów z perspektywy nietypowego narratora, dziecka-potomka (?) ocalałych z bliżej nieokreślonej globalnej katastrofy, obdarzonego wyjątkowymi zdolnościami umysłowymi, żyjącego w świecie zmutowanych istot, z jedną z których nawiązuje szczególną więź.
Dorzuciłbym jeszcze "Pocisk z jego nazwiskiem" Fritza Leibera, znanego przede wszystkim z cyklu fantasy o przygodach Fafryda i Szarego Kocura. To opowiadanie pisane z dwóch perspektyw. Z jednej strony człowieka święcie przekonanego, że jest obiektem zainteresowania przedstawicieli jakiejś zaawansowanej cywilizacji i obdarzany technicznymi dobrodziejstwami takiego kontaktu. Z drugiej osób z jego otoczenia, którzy wątpią w jego zdrowie psychiczne. Finał daje dość jednoznaczną odpowiedź, ale do tego momentu historia trzyma czytelnika w niepewności, co do stanu faktycznego bohatera.
Większość pozostałych opowiadań napisana jest względnie dobrze, choć fabułę podporządkowuje się w nich mniej lub bardziej przewrotnej / zaskakującej puencie. Nie grzeszą oryginalnością i czasem bawią - choć bywa, że dość niewyszukanym żartem. Takie są "Kłopoty z przyszłością" Macka Reynoldsa, o człowieku wielokrotnie podróżującym w czasie na pewien szczególny Oktoberfest a jego efekty działania są nieustannie korygowane... z wyjątkiem multiplikującego się w jego głowie kaca.
Podobnie "Nie ma jak w wojsku" Henry'ego Kuttnera, które może się spodobać wszystkim fanom opowieści o Jakubie Wędrowyczu Andrzeja Pilipiuka, które opowiada przygody chłopka-roztropka z amerykańskiego Południa, który z intencją obrony swojej fabryczki bimbru nieświadomie zapobiega przejęciu planów zaawansowanego technicznie samolotu przez szpiegów "piątej kolumny".
Reasumując - opowiadania pisarzy znakomitych, choć z puli tych, które pozostają daleko w tyle za ich najwybitniejszymi dokonaniami.
P.S. Żałuję, że redaktorzy serii odeszli od tradycji umieszczania kilku słów wstępu, notek o twórcach i krótkiego wprowadzenia do każdej historii.
Złoty wiek SF 7 Michael Reynolds
6,0
Kolejny zbiór opowiadań z serii "Złoty wiek SF" nie przynosi żadnych tekstów, które uznać można z milowe kroki w obszarze gatunku, ale ponownie są to historie, które czyta się zaskakująco przyjemnie, mimo tego, że pokryły się już z lekka patyną i może po trosze grzeszą naiwnością założeń.
Tak jest w przypadku opowiadania, które przewrotnie podobało mi się najbardziej w tym zbiorku, czyli "Misja cywilizacyjna" Mike'a Reynoldsa. Pomysł ciekawy, ale mało wiarygodny i wręcz nonsensowny - grupy kolonizatorów kosmosu ruszyły w jego odległe rubieże, gdzie przepadły na milenia. Kiedy na Ziemi postęp cywilizacyjny... cóż, postępował na przód, większość zaludnionych światów czekał regres, bowiem po setkach, czy nawet tysiącach lat wiedza technologiczna i geneza samych kolonistów uległy zapomnieniu... Cóż, najwyraźniej wysyłano samych użytkowników i "zjadaczy chleba" bez naukowców i techników...
Mniejsza już o to, niektóre światy osiągnęły stopnie rozwoju, które miały odpowiedniki w naszej historii i dwa z nich postanowili odwiedzić zaawansowani technologicznie mieszkańcy macierzystej planety, by dokonać błyskawicznej ewaluacji (o Pierwszej Dyrektywie Federacji Planetarnej chyba nie słyszeli, daleko im też do zdystansowanego podejścia badaczy, którzy wyekspediowali Dona Rumatę). W każdym razie, dwie grupy mało subtelnie "cywilizują" dwa światy potomków kolonistów - jeden będący na poziomie europejskiego feudalizmu (Genua),drugi porównywalny z kulturą Azteków w czasie konkwisty (Texcoco). Dlaczego akurat takie cywilizacje się wykształciły i czemu są tak ściśle związane z tym, co wiemy o nich z historii? Nie zostaje to wyjaśnione - grunt, że służy to autorowi do opowiedzenia historii z takim oto morałem - przyśpieszone wdrażanie nowoczesnych ustrojów społecznych i technologii militarnych nie może skończyć się dobrze...
Drugi, zasługujący na wyróżnienie tekst, to "Lew na wolności" Jamesa H. Schmitza. Bardzo fajne opowiadanie, w którym na przestrzeni kosmicznego hotelu „Siódma Gwiazda”, gdzie splata się sieć interesów notablów, polityków, wywiadów wojskowych a także najemników i typowych gangsterów, dochodzi do incydentu, który może doprowadzić do zniszczenia tego ważnego dla przedstawicieli wyżej wymienionych środowisk, obiektu. Pojawiają się w nim bowiem wartościowi - z różnych powodów - przedstawiciele cywilizacji hlata. Enigmatyczni i niebezpieczni z powodu swych nadnaturalnych zdolności. Głównym bohaterem jest typ spod ciemnej gwiazdy, najemnik, awanturnik i po trosze prywatny detektyw, Quillan "Złe Wieści", który wplątuje się w tę intrygę i, narażając się wszystkim frakcjom, stara się powstrzymać nadchodzącą katastrofę. A przy okazji "ugrać coś" dla siebie...
Bardzo fajne opowiadanie, z dynamiczną akcją i charyzmatycznym bohaterem. Utrzymane w nieco awanturniczym tonie, z lekką nutą literatury detektywistycznej i twistami rodem z "Fundacji" Isaaca Asimova.
Ponadto zapadające w pamięć i wzruszające, choć na nieco ogranej nucie, są opowiadania ""Podkomitet" Zenny Henderson (o wyniku zmierzającej w złym kierunku pertraktacji pomiędzy dwoma wojującymi cywilizacjami decyduje przyjaźń pomiędzy dwójką dzieci z każdej z nich),oraz "Nieprzekraczalna bariera" Raymonda Z. Galluna, w której po setkach lat zostaje przywrócony do życia XX-wieczny mężczyzna, w świecie w którym wyewoluowały i miejsce ludzi (którzy udali się na inne planety) zajęły ultra-inteligentne stworzenia przypominające... pieski preriowe.
To kolejny zbiorek, który bardzo polecam z zastrzeżeniem, że stanowi on raczej lekką rozrywkę dla fanów fantastyki lżejszego kalibru.