Aleksandra Tarkowska

Wielka szkoda, że ta książka okazała się literackim rozczarowaniem... Pięknie wydana, o dziwo nie przeszkadzała mi w tym wydawnictwie twarda okładka, których nie lubię. Zapowiadało się nieźle - sekrety mojego miasta, może dowiem się czegoś nowego? Liczyłem na opis ciekawych miejsc z propozycją ich samodzielnej eksploracji. Niestety... Trochę historii Gdyni, przedstawionej bardziej na zasadzie legendy, trochę faktów zaczerpniętych z innych książek (m.in. od Kitowskiego),trochę historii znanych z Muzeum Miasta, i trochę biografii ludzi niekoniecznie z Gdynią związanych (Kiepura tu koncertował, Gombrowicz stąd odpływał z Polski; wystarczy wskazać ten fakt, po co opisywać całą ich biografię?). Większość tego, co jest w książce, można przeczytać samemu na byle wikipedii czy stronach www o Gdyni. Za mało unikatów, tematów oryginalnych. Co z historią Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej? Mało kto o nim pamięta, a stał na Skwerze Kościuszki. Tego i wielu innych rozdziałów w książce zabrakło, za to autorka zapchała strony historiami na siłę przyklejonymi do Gdyni, które ledwie musnęły to miasto. A zrobienia z Konrada Swinarskiego - "Świnarskiego", i z Zygmunta Hübnera - "Hubnera", nie wybaczę Tarkowskiej nigdy.