Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Carlos Rasch
2
4,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,1/10średnia ocena książek autora
58 przeczytało książki autora
41 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Taniec potworów Carlos Rasch
4,4
Nużący przykład technologiczno-socjalistycznej fantastyki, czyli zerowe pomysły (przeważnie awaria i próba poradzenia sobie z nią) w miałkiej, wkurzająco grzecznej otoczce, z obowiązkowym podkreślaniem zalet pracy zespołowej, międzynarodowego wspomagania inicjatyw i wrednych militarystycznych zapędów tych z przeciwnego bloku. W efekcie z sześciu opowiadań tylko jedno potrafi bardziej zainteresować nietypowym pomysłem.
"Na zewnątrz świata" nieciekawie opowiada o szukaniu rozbitego statku gdzieś na obrzeżach Jowisza, "Powrót" jest jałowym przekonywaniem pragnącego urlopu na Ziemi pilota do podjęcia się dostawczego lotu na Marsa, "Ślady na lodzie" toną w miałkich, zbędnych dywagacjach na temat awarii podmorskiego szybu wiertniczego (co zostało urozmaicone koszmarnie nieporadnymi sugestiami sabotażu),"Bariera księżycowego pyłu" - choć posiadająca żwawsze koncepcje (załoga wraca z kosmicznego rekonesansu na statku obcych z jakimiś rozpełzłymi po pokładzie skorpionami) - bezsensownie koncentruje się na próbach odzyskania ładunku z rozbitej na Księżycu dostawczej rakiety, zaś "Teleportanci" mocno irytują tak pozbawionym związku z zawartością tytułem, jak i tym, że zostali umieszczeni na końcu książki, choć fabularnie stoją przed "Barierą..." (ziemska ekspedycja trafia na obcych, którzy obiecują dać im statek).
Z tego wszystkiego nieco lepiej wypada tytułowy "Taniec potworów", koncentrujący się na eksperymentach nad "modulacją" - czyli elektroniczną tresurą - różnych gatunków ośmiornic, co oczywiście kończy się źle, bo jakiś amerykański oficer zamiast tresować je w celach pokojowych, zaczął uczyć je topienia statków.
Książeczka jest ociupinę lepsza niż fatalni "Łowcy asteroidów", ale jej lektura nadal budzi zaciekawienie - po cóż, do diaska, w ogóle zabierano się za wydawanie u nas Rascha? Były przecież dziesiątki autorów (socjalistycznych, żeby nie było) bardziej godnych dostąpienia tego zaszczytu...