cytaty z książek autora "Colin Wilson"
Oto jeden z najcięższych dylematów outsidera: outsider zdaje sobie sprawę, że całą swą istotą pragnie za wszelką cenę zaspokojenia emocjonalnego, jakiejś konkretnej rzeczywistości, a jednocześnie czuje, że jego zdolność rozumowania drwi na uboczu z możliwości zaspokojenia owych pragnień, gasi cały jego zapał. Co winien uczynić outsider? Czy ma rozmyślnie stłumić w sobie wszelką zdolność rozumowania, przyjąć wiarę i oczekiwać, że jego intelekt kiedyś z tym się pogodzi? Nie, outsider nie może przystać na taką myśl. Istotnie, w toku naszych rozważań przekonaliśmy się, jak rozwiązuje on ów problem. Człowiek nie składa się wyłącznie z intelektu i uczuć; jest również ciałem. To sprawa, o której łatwo zapomnieć. Życie outsidera kręci się wokół intelektu i uczuć, i niejednokrotnie szuka on odosobnienia w swym wyłożonym korkiem pokoju jak Proust; zapomina, że ma ciało.
Nie, dla outsidera życie nie jest łatwą sprawą; w najlepszym wypadku jest ono ciężką wędrówką, w najgorszym (bu użyć określenia Eliota) - „nieznośną ognistą koszulą”.
Po co człowiek żyje? Żeby umrzeć? Zabić się od razu? Nie, nie mam odwagi. Czekać aż śmierć sama nadejdzie? Tego jeszcze bardziej się boję. A zatem muszę żyć. Ale w jakim celu? Po to, żeby umrzeć? Nie mogłem wyrwać się z tego kręgu. Sięgnąłem po książkę, czytałem i na chwilę zapomniałem o wszystkim, ale potem znów – to samo pytanie i ten sam okropny strach. Położyłem się i zamknąłem oczy. Było jeszcze gorzej.
Mój pięćdziesiąty rok życia nadszedł i przeminął, / Siedziałem – samotny człowiek / W zatłoczonym londyńskim sklepie, / Otwarta książka i pusty kubek / Na marmurowym blacie stołu. / Kiedy tak patrzyłem na sklep i ulicę, / Poczułem w swym ciele nagłą jasność / I w ciągu jakichś dwudziestu minut / Czułem tak wielkie szczęście, że zda się / Byłem błogosławiony i sam mogłem błogosławić. Yeats.
Podsuńcie mu najwznioślejsze, najbardziej pasjonujące idee o miejscu człowieka we wszechświecie, o sensie historii — wszystkie w jednej chwili rozwieją się jak dym, jeśli będzie chciał zjeść obiad lub jeśli rozdrażni go dziecko wrzeszczące w autobusie. Jest spętany małostkowością.
Pragnął zetknięcia się w rzeczywistym świecie z tą bezcielesną istotą, której obraz tak wiernie nosił w duszy" — pisał Joyce o Dedalu. To samo przezywają wszyscy outsiderzy.
Dostarczcie im chleba i rozrywek; dajcie im małe, płyciutkie wierzenia, by o nie walczyli, i małe naiwne przesądy religijne, by śpiewali na ich cześć hymny — ale nie żądajcie od nich mądrości.
...najbardziej denerwujący ze wszystkich insektów-ludzi jest humanista w nadętej pysze chełpiący się rozumem, a nie mający pojęcia o własnej głupocie.
Jedna z moich przyjaciółek powieściopisarka Laura del Rivo - która wzięła meskalinę - powiedziała,że stosy brudnych naczyń w kuchni wyglądały tak pięknie,że mycie naczyń wydawało się niestosowne.
Najwidoczniej wolność nie polega na prostej możności czynienia tego, na co się ma ochotę; wolność — to zdolność napięcia woli, a występuje ona we wszelkich warunkach, które ograniczają człowieka i pobudzają jego wolę do intensywniejszego działania.
Od razu rzuca nam się w oczy, że mamy przed sobą dziwną grupę ludzi — Blake, Kierkegaard, Nietzsche, Dostojewski — spośród których dwaj byli straszliwie nieprawowiernymi chrześcijanami, trzeci — pogańskim „filozofem z młotem", czwarty — udręczonym pół- ateistą - pół chrześcijaninem, lecz wszyscy zaczęli od te- go samego impulsu, wszyscy ulegli sile tego samego gwałtownego porywu.
Wygląd świata – to kłamstwo, maska osłaniająca / groby i ziejące ogniem otchłanie; prawdą jest tylko to, / co straszne. Gdyby człowiek mógł widzieć / wszystkie niebezpieczeństwa i dolegliwości, przez jakie przedziera się / codziennie w swej wędrówce, które chwytają go, / odpadają i znów czyhają na niego przejściu, / wiedziałby, że życie to samotny pielgrzym, / bezbronny w walce z tysiącem żołnierzy.
...powiedział nam coś o nas samych, z czego przedtem nie zdawaliśmy sobie nigdy sprawy, gdyby powiedział nam, że jesteśmy zdolni do dokonania czynów, o których nam się nawet nie śniło; gdyby wykazał, że wszystkie nasze pojęcia o nas samych i o innych ludziach opierały się na błędnych założeniach, i że wystarczy odrzucić te koncepcje, by zacząć życie zupełnie na nowo.
...w czym tkwi przyczyna, że człowiek jest „nieodkupiony"? No cóż, jest leniwy, nie posiada żadnych wzniosłych ideałów, nie umie sięgnąć wzrokiem poza dzień jutrzejszy. Ale wobec tego — co ma czynić, by osiągnąć zbawienie? Nie obawiać się dążenia wzwyż, nie obawiać się uczucia, że płaszcz wszystkich poetów i proroków, jacy kiedykolwiek żyli na świecie, znalazł się na jego ramionach, jego samego; że od niego zależy przyszła sytuacja całego rodzaju ludzkiego.
Badanie własnego ja jest zazwyczaj jednocześnie badaniem szerokiego świata, innych pisarzy, procesem porównywania samego siebie z innymi ludźmi, odkrywaniem pewnych powinowactw psychicznych, stopniowym wydobywaniem na światło dzienne własnych ukrytych możliwości.
Na twarzach napiętych, skażonych przez nas / od rozrywki do rozrywki w roztargnieniu / zajętych kaprysami i wyzbytych sensu. / Obrzękła apatia bez chwili uwagi, / ludzie i skrawki papieru gnane przez zimny wiatr, / który dmie przed czasem i po czasie... T. S. Eliot.
Życie samo przez się jest wygnaniem.Droga powrotna nie jest drogą wstecz.
Ludzie dopuszczeni są do nieba nie dlatego, że poskromili i okiełznali swe namiętności, albo,że w ogóle ich nie posiadają, lecz dlatego,że pielęgnowali w sobie zdolność rozumienia. Skarby nieba nie są negacją namiętności, lecz realnymi elementami intelektu, z którego emanują wszelkie namiętności, nieokiełznane w całej swej wiekuistej glorii. Głupiec nie wejdzie do nieba, choćby był jak najbardziej święty.
William Blake.
Wejdźcie do którejkolwiek londyńskiej biblioteki i poszperajcie w dziale filozofii, aż znajdziecie jakąś książkę pod tytułem w rodzaju „Czym jest człowiek?" albo „Czy warto żyć?" Przebiegnijcie wzrokiem pół stronicy, a zorientujecie się, co mam na myśli, mówiąc o „ustatycznianiu Woli". Odnosimy wrażenie jak gdyby autor danej książki mówił: „Oto jestem tu, siedzę w swoim fotelu i obserwuję przez okno Panoramę Życia. O cóz tam chodzi?" Autor patrzy przez okno i akceptuje to, co widzi; nie pyta, jakie elementy w nim samym sprawiają, ze widzi świat właśnie w ten sposób.
Myśl nadaje światu pozory ładu tylko w oczach człowieka na tyle słabego, że daje się tym pozorom zwieść.
W Margate na plaży / nic niczym uwieńczę, / z niczym połączę / nic. / Połamane paznokcie, brudne ręce..
T. S. Eliot.
Po co tu przyjechałem? Skąd się tu wziąłem?...Uciekam przed czymś okropnym i nie mogę uciec. Jestem zawsze sam ze sobą, katem swoim jestem właśnie ja sam...samym sobą jestem zmęczony, samego siebie mam dosyć, siebie uważam za nieznośnego, samym sobą się dręczę. Chciałbym zasnąć i zapomnieć o samym sobie – i nie mogę. Nie mogę oderwać się od samego siebie.
Gdybyśmy mogli nauczyć się sztuczki odpowiedniego “włączania" i “wyłączania"
świadomości, poznalibyśmy tajemnicę boskości. Ale jest to najtrudniejsza ze sztuczek. Rządzą
nami nawyki. Nasze ciała są jak uparte roboty powtarzające nieustannie to wszystko, co robiły
przez ostatni milion lat. A więc jedzą, piją, wydalają, uprawiają seks i służą teraźniejszości.
Najwspanialszy akt, do jakiego człowiek jest zdolny, to „chwalić pomimo", uświadamiać sobie najbardziej krańcowe postacie Wiekuistego Nie i podjąć gigantyczny wysiłek głębokiego przetrawienia ich, i pomimo wszystko stwierdzić, że życie jest czymś pozytywnym.
Niżyński był le dieu de la danse, lecz najsurowsi krytycy nazywali go choreografem -partaczem, którego kompozycje baletowe albo nie liczyły się z możliwościami wykonania, albo wręcz tumaniły publiczność. W swoim le Sacre du Printemps wprowadził tak skomplikowane figury taneczne, ze ówcześni artyści uważali je za niewykonalne, podobnie jak skrzypkowie z czasów Beethovena uważali za niewykonalne pasaże z ostatnich jego kwartetów.
W końcu przyszedł incydent „zaślubin z Bogiem". Proszono go o taniec; Niżyński stanął wobec zatłoczonej widowni i zastygł w bezruchu wpatrzony w przestrzeń na pół godziny. „Widownia zachowywała się jak zahipnotyzowana" — wspomina żona. W końcu oświadczył: „Odtańczę wam wojnę, z całym jej cierpieniem i śmiercią... wojnę... wcale nie usiłowaliście jej zapobiec, a więc jesteście za nią również odpowiedzialni". „Ruchy jego były wręcz monumentalne. Publiczność... zda się, skamieniała." Taniec jego był jak gdyby choreograficznym odpowiednikiem „Guerniki" Picassa.
Outsider stawia sprawę bardziej bezwzględnie i powiada bez wahania: zdrowe myślenie jest płytkie, głupie i krótkowzroczne.
Chrystus spytał: „Kto z was może pić z kie- licha, z którego Ja piję?", lecz postąpił tak, jak gdyby każdy potrafił pójść w Jego ślady. Oświadczył: ,,Moje jarzmo jest słodkie, a Moje brzemię lekkie", ale to kłamstwo, gdyż wolność jest najcięższym ze wszystkich brzemion.
...największą trudnością w poznaniu samego siebie jest powszechne uznanie danego człowieka za przywódcę duchowego.
Dogmat o Grzechu Pierworodnym podkreśla fakt, że człowiek utracił zdolności wizjonerskie dlatego, iż zużywa zbyt wiele energii na myślenie o sprawach praktycznych.