Ukraińska pisarka fantastyki, tworząca wraz z mężem Sergiejem Diaczenko duet pisarski który zadebiutował w 1994 roku powieścią Priwratnik. Laureaci wielu nagród literackich, w tym nagrody Euroconu dla najlepszych europejskich pisarzy fantastyki roku 2005.
3 lata bycia wieszakiem.
Taka kara została zesłana na maga Raula, który w tym doświadczeniu utracił całą godność i magiczną moc.
Pomysł niczym z kart Pratchetta. Do tego część fabuły opowiadana jest z perspektywy niezdarnego i lękliwego służącego. Więc jeżeli lubicie Pratchetta... To możecie się zawieść. A jak nie lubicie to też.
Opisy mało obrazowe. Bohaterowie stylizowani na skomplikowanych, a tak naprawdę płytcy. Więcej jest tu prób pokazania czegoś, niż rzeczywistej akcji. Opisy lakoniczne. Widać tu kształtowanie się pewnego stylu (który np. w "Vita nostra" całkiem mi się podobał i pasował do psychodelicznej fabuły),ale na razie wypada on marnie.
Męczyłam się potwornie i nie polecam.
„Na początku było Słowo...”
Mroczna, abstarkcyjna fantasy, zupełnie niepodobna do innych. Niezwykła powieść.
Podczas słuchania miałam skojarzenia z filmem „Lucy” Luca Bessona z 2014.
Sowiecka rzeczywistość kontra dziwny Instytut, zasadniczo dziwne w powieści jest wszystko. Akcja wciągająca, przykuwająca uwagę, zastanawiająca. Duszny klimat, bohaterowie, których, w ich dziwności, polubiłam. No i niezwykłe zakończenie. Poczułam się, jakbym uczestniczyła w procesie stworzenia, klasycznym Genesis.
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. ...”