cytaty z książek autora "Guillaume Apollinaire"
I pijesz ten alkohol palący jak życie/Życie które pijesz jak wódkę obficie
-Wspaniałe, wyśmienite, zachwycające! Mony, jesteś arcyboskim poetą, chodź ze mną do slipingu, mam dziś jebliwą duszę.
I pijesz ten alkohol palący jak życie
Życie które pijesz jak wódkę obficie.
Celem rozproszenia demonstrantów przybyło wojsko. Konnica przeprowadziła szarżę. Poeci dobyli broni i stawili opór, ale na ten widok do akcji włączył się tłum. Zduszono poetów i wszystkich, którzy mienili się ich obrońcami.
Była sztywna, a wywrócone oczy miała pełne gówna.
Rżnij wreszcie! – wrzasnął Mony. Wkrótce pojawił się mały kawałek kału, szpiczasty i banalny, który wystawił łeb i zaraz schował się z powrotem w swej pieczarze. Po chwili ukazał się ponownie, a za nim powoli i majestatycznie cała reszta kiełbasy, jeden z najpiękniejszych balasów, jakie kiszka stolcowa kiedykolwiek wyprodukowała. Ekskrementy wychodziły z namaszczeniem i nieprzerwanie, skręcając się łagodnie jak lina okrętowa. Z wdziękiem zwisały pomiędzy ślicznymi pośladkami, które rozchylały się coraz bardziej. Odbytnica rozszerzyła się jeszcze mocniej, po czym zadrżała, a łajno, dymiące i ciepłe, opadło prosto w dłonie Mony’ego, który aż się wychylił, żeby je pochwycić. Wówczas krzyknął: – Nie ruszaj się! – i wylizał jej tyłek, kręcąc batona w dłoniach. Następnie rozgniótł go w ekstazie i wymazał nim całe ciało. Dupulina się rozbierała, by zrobić tak jak Aleksyna, która stała naga i wypinała na Mony’ego swój biały, przezroczysty zadek. – Rżnij na mnie! – krzyknął Mony, kładąc się na ziemi. Przykucnęła nad nim, lecz nie całkiem. Mógł nacieszyć się widokiem oferowanym przez jej otwór. Rezultatem pierwszych wysiłków była odrobina spermy, którą Mony tam zostawił, następnie pojawiła się kupa, żółta i rzadka, spadająca w kilku partiach. Ponieważ dziewczyna śmiała się i kręciła, odchody bryzgały na ciało Mony’ego, który wkrótce miał cały brzuch przyozdobiony mnóstwem tych wonnych ślimaków.
- Czujesz
mój pal
ostry?
- Jak stal!
Dzielące nas noce próżne
Rzekliśmy żegnaj i później
Z tej próżni Nadzieja wstała
[La Tzigane].
Wieczorem gdy zamglił się Londyn
Obwieś mi jakiś zaszedł drogę
Do mej jedynej był podobny
Spojrzenia jego znieść nie mogłem
Oczy ze wstydu wbiłem w chodnik
[Piosenka niekochanego].
Ważna dla mnie twa rozkosz, nie miłości ułudy!
. . . włamywacz wyszedł tak jak wszedł, pozostawiając cztery ciała rozciągnięte na podłodze pokoju pełnego krwi, ekskrementów, spermy i niewypowiedzianego bałaganu.
A ja obnoszę swoją skargę
Ciężką jak baba damasceńska
Dałem ci serce nazbyt nagie
Tym więcej boli teraz klęska
[Piosenka niekochanego].