Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bret Witter
3
6,7/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
849 przeczytało książki autora
861 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dewey. Wielki kot w małym mieście
Vicki Myron, Bret Witter
6,7 z 481 ocen
950 czytelników 86 opinii
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Dewey. Wielki kot w małym mieście Vicki Myron
6,7
Ta książka mogłaby być objawieniem każdego miłośnika książek i kotów - opowiada przecież o kocie z biblioteki. Mogłaby, gdyby została napisana przez kogoś innego, bardziej obeznanego z warsztatem literackim. Moim zdaniem nie broni się zupełnie, a to za sprawą sentymentalizmu i ckliwego, dość topornego języka. A wychwalanie jednego kota pod niebiosa i zawdzięczanie mu wszelkiego dobra jakie dotyka całe miasteczko może w końcu zacząć męczyć. Osobiście nie wątpię, że Dewey był uroczy, ale przypisywanie mu zasług za wzrost gospodarczy czy ogólne poprawienie się warunków życia w Spencer to chyba jednak troszkę za dużo.
Książkę kupiłam ze względu na jej okładkę i opis. Chciałam czytać o kocie, a im dalej tym mniej opisów samego Deweya, a co raz więcej o tym jakim wspaniałym miejscem jest Spencer w Iowa...
Zmęczyła mnie ta książka.
Dewey. Wielki kot w małym mieście Vicki Myron
6,7
Pozycja ta łączy moje dwie ukochane rzeczy: książki i koty. Dodatkowo niewątpliwym jej atutem była niesamowita wyjątkowość wspominanego w tytule kota. Trudno uwierzyć, że książka opowiada prawdziwą historię.
Dewey był kotem odważnym, przyjacielskim i niezwykłym. Właściwie tak można opisać każdego kota w końcu każdy jest inny. Ale Dewey był właściwym futrzakiem na właściwym miejscu. Wszechświat musiał się bardzo postarać aby poukładać wszystko w tak zmyślny sposób.
Jednak nie jest to tylko książka o rudym kotku. Autorka wykorzystała historię swojego czworonożnego przyjaciela do opowiedzenia swojego życia. A to wcale nie było kolorowe i wspaniałe. Nie odmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w momencie znalezienia kotka, ale na pewno trochę się poprawiło. Opieka nad zwierzęciem trochę jej pomogła i niewątpliwie była największą przyjaciółką Deweya.
W obie historie wpleciono również dużo opisów stanu Iowa i miasta Spencer. Z opisów tych można wywnioskować jak bardzo przywiązania do swojego miasta jest autorka. Jak bardzo ceni historię miasta i jak zależy jej na jego mieszkańcach.
Książka była wspaniałą rozrywką. Momentami śmiałam się głośno, a w czasami ze wzruszenia łza spłynęła mi po policzku. Jednak zakończenie wycisnęło ze mnie mnóstwo łez. Mówiąc kolokwialnie, ryczałam jak bóbr. Nie chodzi tylko o śmierć zwierzęcia, ale też o jego pożegnanie.
Wnioski z lektury są takie, że nawet takie maleńkie istnienie może mieć ogromny wpływ na otaczający świat.