cytaty z książek autora "Małgorzata Rejmer"
Wolność jest jak powietrze. Kiedy ją masz, nie czujesz, że jest ci potrzebna. Ale gdy jej brakuje, zaczynasz się dławić. Myślę, że ten rodzaj reakcji obronnej zanika wśród najmłodszego pokolenia. Reakcji zadławienia.
W gruncie rzeczy ludzie różnią się od siebie mniej, niż sądzimy. W swojej esencji są tacy sami: próbują unikać zła i odpowiadają dobrem na dobro. Zawsze starałem się zbliżać do ludzi, licząc na to, że są z natury dobrzy. Jeśli system chce wydobyć z człowieka zło, bez kłopotu je znajdzie, ale jeśli człowiek chce wydobyć z człowieka dobro, to i dobra znajdzie pod dostatkiem.
Nawet kanarek, który rodzi się w klatce, marzy o wolności. Ludziom wydaje się, że ptaszek śpiewa, ale on płacze. Każde stworzenie rodzi się wolne i powinno wolne pozostać.
Czas wygładza wspomnieniom krawędzie, pod ciężarem teraźniejszości odkształca się przeszłość.
Nie mogliśmy uwierzyć, że gdzieś może być gorzej niż w Albanii. W tym kraju, który miał być rajem... Nie wiem, kto to powiedział, ale miał rację: że piekło to stać u bram raju i nie móc do niego wejść...
Komunizm nic innego nie robił, tylko się budował, rękami socjalistycznego człowieka i rękami więźniów politycznych. (...)
Partia znaczyła więcej niż Bóg. Bóg nie istniał. A nawet jeśli istniał, to był wszechmogący tylko w teorii, a partia była wszechmogąca w praktyce. Bóg nie potrafił zniszczyć partii, ale partia potrafiła zniszczyć Boga.
Do pewnego stopnia to dobrze, że nie są obciążeni bagażem przeszłości. Ale młodzi ludzie nie mają przeciwciał, przeciwciał wobec oporu wobec dyktatury. A przecież autorytaryzm ciągle wymyśla się na nowo. Zło wymyśla się na nowo.
Czym jest przeznaczenie? Ta rzeka zdarzeń, która płynie przez nasze życie? Wyobraź sobie: życie jest rzeką złożoną z dwóch strumieni, które łączą się ze sobą. Pierwszy to los, wszystko, co dzieje się za sprawą Boga lub fatum, wielkich sił potężniejszych od ciebie. Jesteśmy wobec nich bezbronni.(...) Ale jest też drugi strumień, nazwę go determinacją - wszystkie te wydarzenia, na które mamy wpływ, które kształtujemy za pośrednictwem naszej woli. To, co chcemy zrobić, kim chcemy się stać. Każdy chciałby, aby te dwa strumienie utworzyły jeden nurt, aby ślepy los odpowiadał na nasze predyspozycje i pragnienia.(...) To nasz los, nie możemy przed nim uciec, ale możemy stawić mu opór. Możemy nie dać mu nami rządzić.
Śmierć Ceausescu przypomina mi historię naukowca, który przeprowadza szalony eksperyment, a potem zostaje zamordowany przez to, co wyszło spod jego rąk - mówi Olivia Nitis, feministka, kuratorka i krytyczka sztuki. - Społeczeństwo rumuńskie jest społeczeństwem milczenia, nie ma tradycji buntowania się przeciw władzy. Nic dziwnego, że Ceausescu wprowadzał w życie wszystko, co zaplanował: nikomu przez myśl nie przeszło, że można mu stawiać opór.
Totalitaryzm wchodził ludziom do domów, zaglądał do garnków i do łóżek. Ludzkie życie było sprawą państwa.
Pamiętam, jak byłam mała, ojciec mówił mi, że istnieją tylko dwa prawa: przedłużenie gatunku i porządek dziobania.
W każdych okolicznościach powinniśmy nadawać znaczenie i sens swojemu losowi, wychodzić mu naprzeciw, konfrontować się z nim. Nie łamać się pod ciężarem życia.
Pisarz, bardziej niż ktokolwiek inny jest zakładnikiem swojej przeszłości. Chcąc znaleźć materiał literacki musi nieustannie nurkować w odmęty minionego i wygrzebywać z siebie perły, śmieci i kamienie.
Każdego roku system produkował nowych wrogów ludu, bo dyktatura potrzebowała ich tak samo jak wyznawców.
Kapitalizm przyniósł chaos, brak bezpieczeństwa i nierówności, a im trudniejsze było życie, tym bardziej wzmacniał się mit komunizmu jako czasu sprawiedliwego. Nasza transformacja przedłuża się w nieskończoność, jest okrutna i bezwzględna dla słabych, i to ona wykreowała nastalgię za komunizmem, kolejny rak, który trawi albańskie społeczeństwo.
W szczytowym okresie działalności Securitate na piętnastu Rumunów przypadał jeden agent komunistycznej policji, ale nie brakowało donosicieli amatorów, którzy kablowali z czystej potrzeby serca.
Można się zastanawiać, czy uległość Rumunów to zwykłe tchórzostwo - dodaje pani Maria. - Ale wszyscy dobrze pamiętali, co było za rządów Gheorghiu-Deja w latach pięćdziesiątych, kiedy ludzie znikali z dnia na dzień. Umierali w obozach pracy, z głodu i wycieńczenia. Czterdzieści, sześćdziesiąt, sto tysięcy, nikt ich nie zliczy. Żyło się z myślą, że w jednej chwili nie zostanie po tobie żaden ślad.
Nic niewarta wolność, jak godności nie ma.
...Nigdy nie zrozumiesz, czym był albański komunizm. Gdzieś na peryferiach Europy powstała Korea Północna, kraj bunkier, kraj twierdza. Ludzie mówią czasem, że nasz komunizm to był mały Holokaust. Tak jak nie da się opowiedzieć o Holokauście, tak nie da się opowiedzieć o życiu w kraju, który był więzieniem. Możesz przytaczać fakty i przedstawiać historie, ale nie dotkniesz naszego cierpienia.
W komunistycznej Albanii ból i trauma mieszały się z poczuciem absurdu. Los nie znaczył. Logika nic nie znaczyła. Każdego dnia rzecz, która miała ustalone znaczenie, mogła stać się czymś innym.
Szłaś ulicą i nie mogłaś być pewna, że ziemia jest ziemią. Nie mogłaś być pewna, że dojdziesz do celu. Nie mogłaś być pewna, że dojdziesz do celu. Nie mogłaś być pewna, że ludzie, do których mówisz, są ludźmi, za których się podają. Nie mogłaś być pewna, że słowa znaczą, co znaczą...
W rumuńskich pociągach scenariusz relacji z pasażerami jest zawsze taki sam: wyjęcie wałówki, poczęstowanie wszystkich w przedziale, rozsnucie opowieści o życiu od maleńkości do chwili obecnej, wyszczególnienie najbardziej dramatycznych momentów.
Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych trwała dyskusja o tym, czy ofiary powinny wybaczyć swoim prześladowcom, pisarz Arshi Pipa stwierdził: Tak. Powinniśmy im wybaczyć. Ale jak mamy wybaczyć komuś, kto nie czuje się winny? Ponieważ w nowej demokratycznej Albanii nie ma winnych, nikt nie został ukarany i nikt nie prosi o wybaczenie.
Unia Europejska mogła zareagować, kiedy nas rozkradali zaborcy.
Należy przywrócić wartość ciemności, ponieważ ona przynajmniej nie udaje, że służy poznaniu prawdy...
Proszę pisać ładnie, podniośle, ale żeby zrozumiała każda, nawet najgłupsza osoba na pogrzebie, choćby to był i pies.
Oto przed nami piramida faraona.Wielka i kanciasta jak Ziggurat.Spełniony stalinowski sen o architekturze,który zamienia ludzi w ziarenka piasku.
Kto potrzebuje wolności, kiedy nie ma co jeść?
Każdy z nas ma swój kompas moralny, ale władzy bardzo łatwo jest przesunąć jego kierunek.
..Kiedy dostawałem wiadomość z komitetu, że do Albanii przyjeżdża dziennikarz z zagranicy, by pisać artykuł o greckiej mniejszości, musiałem natychmiast powiadomić ludzi z kooperatywy w wiosce, którą miał odwiedzić, żeby wywiesili w sklepie mięso. Za zgodą przełożonych brałem też z depozytu kawę, którą greckie wizytowane rodziny miały poczęstować dziennikarzy. Bo mięso, kawa to były towary, których ludziom starczało na pierwszą połowę miesiąca. Ale oczywiście gdzieś na zapleczu zawsze znalazło się trochę do celów dekoracyjnych...
Taki był mój los: siedemnaście lat więzienia. Musiałem je zaakceptować i nadać im sens. To dotyczy każdego, nieważne, co nas spotyka: choroba czy więzienie, utrata czy klęska. W każdych okolicznościach powinniśmy nadawać znaczenie i sens swojemu losowi, wychodzić mu naprzeciw, konfrontować się z nim. Nie łamać się pod ciężarem życia.
Czy wspomnienia można w sobie zakopać jak ciało, które przykrywamy ziemią?
Bez słowa wkładała rzeczy do lodówki, każdą na swoje miejsce, w równych rządkach i piramidkach, żeby żadne z nich nie traciło potem czasu na szukanie; ponieważ, uważała, nie powinno się marnować ani jedzenia, ani chwili. Szczęście jest kwestią dyscypliny. W ostatnich latach czas zaczął płynąć szybciej i przestał się już na nich oglądać, raz po raz tylko kiwał im głową. Trzeba go było starannie kawałkować, ważyć i odmierzać. Szczeliny między dzisiaj i kiedyś coraz bardziej się pogłębiały, coraz dalej trzeba było sięgać, żeby wygrzebać wspomnienia.