cytaty z książek autora "Joanna Bator"
Ona... nie zamierza umrzeć, tylko zaczytać się na śmierć.
Czasem skręca się w jakąś stronę tylko dlatego, że trzeba iść do przodu, choć wszystkie drogi wydają się równie beznadziejne
Każdy ma taki moment, od którego wszystko się zaczyna. Życie ma sens albo przynajmniej kierunek dopiero wtedy, gdy się ten moment rozpozna i zrozumie.
nauczona długim doświadczeniem wiem, co robić, gdy opuszcza mnie kolejna osoba, a źle sobie radzę, gdy ktoś chce ze mną zostać albo próbuje mnie zatrzymać
Jeszcze kilka razy paliły razem papierosy, ale już nigdy nie mówiły o rzeczach ważnych, a nieważnych jest przecież tyle, że wystarczy do mówienia przez całe życie.
Poruszałam się po śladach zostawionych przed laty, zdziwiona, że moje stopy ciągle do nich pasują.
Nigdy nie nauczyłam się strachu przed tym, kto może przyjść, i gdy ktoś puka do drzwi, po prostu otwieram, bo złe i tak wejdzie bez pukania.
Nauczyłam się już, że życie po prostu toczy się dalej, bo mimo naszych oczekiwań i pretensji, nigdy nie robi nic innego, prócz mijania.
Jakie znaczenie ma to, skąd pochodzimy, czyja komórka jajowa i plemnik były na początku? Liczy się to, co robimy teraz.
Uśmiechnęła się do mnie tym uśmiechem, który
chciałabym schować do kieszeni i nosić zawsze przy sobie.
Przyzwyczaiłam się do tego, że jestem sama, czy raczej pojedyncza, niezwiązana i niezobowiązana do pamiętania o kimkolwiek (...)
[...] bo umarli to tylko obrazy w naszej pamięci i razem z nią umrą kiedyś po raz drugi.
... w życiu nie ma przedtem ani potem. Nie ma również teraz. Teraz nie ma najbardziej. Jest raczej wszystko naraz, to, co było, co jest i co będzie, splecione jak warkocz, którego nie da się już rozsupłać. A do tego żyje się nie tylko swoje życie, ale też tych, którzy byli przed tobą, i nic na to nie można poradzić ".
Nie uzależniałam swojego szczęścia od kogokolwiek, bo szybko nauczyłam się, że nikt nikogo nie jest w stanie uszczęśliwić. Można jedynie uczynić swoje życie bardziej znośnym.
Jadzia [...] zawsze nosiła przy sobie poświęconą podobiznę Matki Boskiej Częstochowskiej, bliźniaczkę tej, która w złotej gipsowej ramie wisiała w jej kuchni na Babelu. Tylko ta kobieta, piękna matka z blizną po szwedzkiej szabli na policzku, okaleczona jak ona, miała dla Jadzi jakąś realność. Baba zawsze babę lepi zrozumie niż ukrzyżowany chłop, i do tego kawaler.
Zdarzają się rzeczy, które nie czynią nas silniejszymi, nawet jeśli przeżyjemy. Chcemy wierzyć, że czas nas uleczy sam z siebie. Ale czas nie jest lekarstwem, jeśli pozostajemy bierni. Wtedy po prostu upływa, obojętny.
- Świt może być równie dobrą porą na kolację, jak zmierzch, bo przez moment są bardzo podobne. [...]
- Istnienie zmierzchu i świtu nie wyklucza jednak różnic między dniem i nocą.
Jeśli twój umysł nie osiągnął odpowiedniego stanu, łut szczęścia mu się nie przydarzy. Nie ma przypadku ani przeznaczenia, tylko droga, po której idziemy.
Niszczymy dobre rzeczy z powodu słabości i strachu. Z tych samych powodów ranimy ludzi, których nie czujemy się warci. Zostajemy w pustych związkach bez miłości i harmonii. Cali popękani. Na szczęście nie zawsze. Zdarza się bowiem, że czujemy pewność i siłę, nawet jeśli się boimy. Stan, w którym widać światło, wymaga wysiłku. I odwagi – dodał po chwili namysłu.
Źle naprawiona rzecz jest równie smutna jak zepsuta. Sztuczna i fałszywa.
Żeby życie opowiedzieć, wielu słów nie trzeba (...), tyle co urodzić się, kochać, umrzeć i szlus.
Mocniej chwyciła ucha torebki, wrzasnęła, broń się, cipo na kaczych łapach, i ruszyła. Cipa na kaczych łapach? Leokadia zrobiła krok w tył i poczuła, że złamał jej się obcas u lewego buta, pani sobie uważa, zapiszczała, bo Jadzia torebkę rozhuśtała nad głową jak nunczaku, to już nie Jadzia, to Bruce Lee, chińskich diamencików, w powietrzu błysk, ogień, świst, zamęt, wir! Pierwszy cios trafił Leokadię w ramię, drugi w ucho, poprawiony trzecim precyzyjnie, łup, jeszcze raz łup i łup.
- Ona już nie wychodzi z domu i mówi, że nie zamierza umrzeć, tylko zaczytać się na śmierć.
- To piękny sposób na odejście - przyznałam.
Jeśli się postaramy, możemy stworzyć nową całość z rozbitych części i łączących je blizn. Blizny po bólu, cierpieniu spowodowanym utratą, doznanych upokorzeniach są widoczne. Takie pozostaną. Do końca. Nie ukrywamy ich w poszukiwaniu sztucznej doskonałości. Niedoskonałość i przemijanie są częścią tego, kim jesteśmy. Część naszej podróży. I to właśnie jest piękne.