cytaty z książek autora "Herbert Rosendorfer"
Sama możliwość seksualna zatruwa wszystkie myśli między mężczyzną a kobietą.
Dokąd by się doszło, gdyby się głowę państwa usuwało tylko dlatego, że jest kompletnym idiotą.
Ociemniali musza się zobowiązać, że według najlepszych swych sił popróbują zobaczyć balet, a głusi usłyszeć kantatę.
- Żeby tak wrócili – pomyślał Anton L. – Nawet gdyby się mieli wściekać za ten bałagan w pokoju.
Nie lubiłem ludzi, a nawet ich nienawidziłem, ale l u d z k o ś ć kochałem i to gorąco, całym sercem.
Otoczona jeszcze nimbem dziewiczości, lecz od czasu pierwszych nocy po weselu dotknięta już słodkimi palcami ziemskich rozkoszy.
Powieść jest tym lepsza im więcej się z niej opuszcza.
Nie było poduszki w domu, trawnika w parku, łodzi na jeziorze, niczego co by nie posłużyło ich miłości, gdy tylko choć na chwile znaleźli się sami.
Ów inżynier skonstruował na razie na próbę dwa takie karły (…) Każdy z nich, gdy się go nakręci, funkcjonuje przez 24 godziny. Mechanizm jednego karła kończy zawsze swój bieg, gdy drugi jest od 12 godzin na chodzie, a każdy z nich ma wbudowany automat działający tak, że jeden drugiego o właściwej porze nakręca. Są wiec w ten sposób technicznymi braćmi syjamskimi, złączeni ze sobą nawzajem. W stosunku do siebie są obaj zawistni, każdy z powodu tych zalet, które posiada ów drugi, a jemu brak.
Sam widok księdza mógł u niego, w niekorzystnych warunkach meteorologicznych, wywołać krwawienie z nosa.
Ileż to osób płci mniej lub więcej żeńskiej przedefilowało przed nim, nie budząc w nim żadnych wzruszeń? To chyba sam los podkopał cokół jego niezłomności, sam los wtrącił go w słodką kipiel i oszołomionego rzucił na alabastrowe rafy grzechu.
Robiła wrażenie wcielonej cielesności, przywodzącej na myśl wszystkie myśli, tylko nie myśli przyzwoite.
Wikłałem się w coraz to nowe kłamstwa, których użyć musiałem, aby podanych uprzednio faktów nie można było jako kłamstwa rozpoznać. Wkrótce nie pozostało mi już nic innego, jak tu i owdzie wplatać odrobinę prawdy.
Muzyka operowa w stylu włoskim opiera się na kastratach i upada, kiedy ich brak. Głos kastrata pozwala bowiem na koloraturę i inne wyczyny śpiewacze z taki bogactwem wydechu, wobec którego musi skapitulować każdy żeński sopran.
Było to tak zwane kłamstwo typu sera szwajcarskiego: prawdą są tylko dziury.
Ponieważ historia, którą Państwu opowiadam, jest prawdziwa, ma ona tę wadę, że się bez końca w przód i w tył, a także na wszystkie boki, włącza do innych historii, i że jest rozgałęziona, i że inne historie w nią wrastają albo też tylko - prawie niezauważalnie, niby cień przelatującego ptaka - przez nią się przemykają, że więc granice jej określić się dają tylko niewyraźnie w plątaninie wszystkich historii, na które składa się nasze życie.
Czy sądzicie, że tylko przypadkowo (książka) nosiła tytuł: 'Rękopis znaleziony w Saragossie'?
Frauke bowiem krzyczała czasem w tonacjach durowych, a czasem w molowych – możecie sobie państwo wymierzyć obraz długotrwałości i rodzaj męczarni, jakie ta biedna dziewczyna musiała przecierpieć.
Autorzy niektórych powieści historycznych (...) chętnie udają, że wiedzą rzeczy, które niedostępne są wszelkim źródłom historycznym i które być może nie były nawet znane współcześnie żyjącym. Przy tym mądrzejsi z tych autorów posługują się danymi niemożliwymi do sprawdzenia. Za szczególnie jednak bezczelne uważam postępowanie, gdy się przytacza treść rozmów między osobami historycznymi w dosłownym brzmieniu.
Wszystko, co wiedziałem, to były tylko wskazówki, że nie istniał żaden sens świata.
- Powieść – rzekł doktor Jacobi – powieść pod tytułem Świat skończyła się.
- A my? – upomniała się pani premier, nie bez lekkiego wyrzutu w tonie. (…)
- My jesteśmy, że się tak wyrażę, epilogiem. Właściwie to wcale nie żyjemy. Jesteśmy zbyteczni.
Nie przeczytana książka niejako wzdraga się przed byciem przeczytaną. Nie czytana treść broni się przed czytelnikiem od pierwszej strony. Trzeba dopiero złamać ten opór (bywają też inne, niejako sprzedajne i nachalne książki, które same wciągają czytelnika; nie jest powiedziane, że to są od razu te lepsze), trzeba zrobić wyłom, zdobyć zaufanie pierwszych stron, które później, kiedy już uspokojone i pogodzone z tym, że zostały przeczytane, znajdą się za czytelnikiem i wzmocnią jego tyły, polecają go jako niegroźnego dalej położonym stronicom. A kiedy człowiek przekroczy już połowę książki, czuje nawet ten lekki napór z tyłu. Ostatnie rozdziały, ostatnie stronice cofają się, rozstępują na boki, książka chce już przepuścić czytelnika przez siebie, przetrawić go i wydalić, aby w końcu mogła się zatrzasnąć i zaleczyć ranę. Czytać dalej inny egzemplarz tej samej książki, którą zaczęło się już czytać, jest prawie niemożliwością. Wówczas opór stawiają również przeczytane, ale w tym egzemplarzu nie czytane początkowe stronice, i te niemalże wszechmocne kleszcze dosłownie wypychają czytelnika z książki.
Być może, zdaje się sugerować Rosendorfer, od ostatniej wojny już nas po prostu nie ma, a to wszystko wokół dzieje się tylko na niby. Jesteśmy zaledwie przedłużającym się, poplątanym epilogiem „powieści pod tytułem Świat”.
Sześćdziesięciu tragarzy, ta cała gromada chwackich chłopaków ze wsi, byli to po większej części nieprawi synowie starego hrabiego, albo też synowie nieprawych synów zupełnie starego hrabiego. Roda Roda powiada: dzielny dziedzic majoratu sam sobie stwarza swoich poddanych...
Umarłeś. (…) A to co widzisz, to jest życie po śmierci. Nikogo nie widzę i nikt nie widzi mnie. To nieprawda, ze sobie tu chodzę. (….) Albo dostałem szmergla. Dziś w nocy zwariowałem. Szczególny rodzaj obłędu, polegający na niepostrzeganiu innych ludzi. Nie widzę nikogo, za to wszyscy widzą mnie.
Był ranek, tłok na drogach, bo ludzie z przedmieść jechali do pracy w mieście. A ci z miasta do pracy na przedmieściach. Czy ci ludzie nie mogliby się po prostu zamienić?
I Strażnik
a może przyniesie nam zbawczą sentencję?
II Strażnik
Zbawcze sentencje nie istnieją.
Poprzydzielano nam rakiety śnieżne [...] Gdy po wyjściu z szałasu zrobiłem na śniegu pierwszy krok, zapadłem się w nim aż ponad głowę [...] Rakiety śnieżne, tak mnie pouczono, miały na celu aby dziury, w jakie się wpadało, uczynić większymi i tym samym lepiej widzialnymi.
Strażnik II
(...) Bogowie mogą nie odróżniać lat wcześniejszych od późniejszych.
dla nich wszystko jest równoczesne. Może tak być, że pokuta pojawia się przed grzechem.