Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jesús Alonso Iglesias
1
6,2/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
85 przeczytało książki autora
23 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Duch Gaudiego El Torres
6,2
Filmom akcji sporo wybaczamy. Nawet jeśli fabuła jest zwyczajnie idiotyczna, to zawsze znajdzie się ktoś, kto powie nieśmiertelnie: „To tylko akcyjniak, nie wybrzydzajcie”. Przez takie podejście rozrywkowe produkcje są coraz bardziej prymitywne (bo nikomu nie zależy na trzymaniu poziomu),a cały gatunek traktowany jest jak sztuka drugiej jakości. Dlatego tak cieszy mnie każdy film, książka czy komiks, które nie traktują swojego gatunku jak wymówki. „Duch Gaudiego” to świetny thriller, który sprawi, że przestanie traktować Barcelonę jak idealne miasto na wakacyjny wypad.
„Barcelona jest przesiąknięta Gaudim, inspektorze. Nie, nie chodzi mi o to, że jego dzieła są wszędzie dookoła. Gaudi w jakimś sensie jest Barceloną. Jego wizja, jego geniusz nadały kształt duszy tego miasta” – mówi jeden z bohaterów komiksu. Trudno się nie zgodzić. Dlatego, gdy na początku historii niepozorna kasjerka Antonia ratuje przed potrąceniem starszego pana przypominającego Gaudiego (a może samego Gaudiego...?) i okazuje się, że w latach dwudziestych na tym samym przejściu słynnego architekta potrącił tramwaj, to wiemy, że nie może być w tym przypadku. W tym samym czasie tajemniczy zabójca zaczyna likwidować kolejne osoby. Tak, dobrze zgadliście – ofiary są powiązanie z Gaudim, a raczej z kiepskim traktowaniem jego dzieł.
Komiks ma nieco 100 stron i opowiada historię, która zmieściłaby się w jednym dobrze zmontowanym odcinku serialu proceduralnego. Nie ma więc miejsca na pogłębioną charakterystykę bohaterów, ale to nie problem – tych najważniejszych poznajemy szybko i są na tyle wyraziści, byśmy sporo mogli sobie dopowiedzieć. Nie brakuje beznamiętnego inspektora policji, który rzuca wszystko, by zająć się priorytetowym śledztwem. Mamy też eksperta od Guadiego, konesera jego twórczości, czy dziennikarzy, którzy próbują jak najszybciej przygotować materiał o morderstwach. Nie pogubicie się, historię będziecie pochłaniać błyskawicznie. Zachęcam jednak, żeby nie kartkować tego komiksu, a poświęcić czas na podziwianie kadrów. Tak, podziwianie.
Za oprawę graficzną odpowiedzialny jest Jesus Alonso Iglesias. Nie znałem wcześniej jego twórczości. Jest styl skojarzył mi się z pracami Pierre’a Alary’ego (przygody Silasa Coreya). Kreska Iglesiasa jest nieco cartoonowa, postacie cierpią nad nadekspresję, rysy mają wyraziste, a całość jest dzięki temu niezwykle klarowna. Dlatego tak łatwo śledzi się szybką akcję. W dodatku Iglesias dokonał świetnej interpretacji dzieł Gaudiego – są rozpoznawalne na pierwszy rzut oka, hipnotyzują, a jednocześnie w ogóle nie odstają od całej reszty. Warto też zwrócić uwagę na fantastyczne kolory – pasują do roztańczonej Barcelony, lecz nie wydaniu weekendowo-turystycznym, a rytualno-dekadenckim. Mógłbym czytać same komiksy z takimi rysunkami. Rewelacja.
Pewnie wielu osobom „Duch Gaudiego” skojarzy się książkami Dana Browna – dużo akcji, spisek i znana historyczna postać w tle. Jednak recenzowany komiks przede wszystkim ma znacznie więcej klasy. I nie przypomina przewodnika National Geographic z fabułą. Intensywna historia daje sporo radości, ale jednocześnie skłania do refleksji – kiedy kończy się podziw dla twórcy, a kiedy zaczyna się obsesja. Trudno też nie zadać sobie pytania, czy potrafimy dbać o spuściznę wielki artystów.
Duch Gaudiego El Torres
6,2
KOD GAUDIEGO
Ten komiks nie ustrzeże się porównań do „Kodu Leonarda da Vinci”. W obu przypadkach mamy zagadkę zbrodni, zabytki odgrywające ważną rolę w rozwoju akcji i legendarny twórca, który, choć od dawna zmarły, pozostaje w centrum zainteresowania. A wszystko to w pełnej tajemnic opowieści w klimatach hollywoodzkich przebojów.
Jak na pełen akcji dreszczowiec, wszystko zaczyna się od trzęsienia ziemi. Czyjaś zakrwawiona dłoń, zakrwawiona książka o Gaudím i mapa z zakreślonymi zabytkami stworzonym przez tego artystę. Jaki z tym wszystkim będzie miała związek Antonia, młoda kasjerka z supermarketu? Zmęczona pracą kobieta niczego jeszcze nie podejrzewa, ale kiedy czekając na przejściu dla pieszych widzi, jak pewien starszy mężczyzna wchodzi pod koła nadjeżdżającego samochodu, bez wahania ratuje mu życie. Zostaje ranna, trafia do szpitala, jednak coś w tym wszystkim się nie zgadza – i to bardzo. Każdy twierdzi, że na miejscu nie było żadnego mężczyzny, a Antonia od leżącej z nią na sali kobiety słyszy ciekawą opowieść o Gaudím. Gaudím, który dokładnie w tym samym miejscu został przed laty potrącony przez tramwaj – było to około roku 1920, a artysta był wówczas… staruszkiem. Czyżby na miejscu wypadku zdarzyło się coś nie z tego świata? I co znaczyły słowa uratowanego, który powiedział, że będzie musiał poprosić ją o więcej?
Tymczasem dochodzi do zbrodni. Ktoś zamordował pewnego człowieka, po czym przeniósł jego ciało do jednego z zabytków Gaudíego, wywlekł wnętrzności i zostawił zagadkową wskazówkę. Sprawę bada inspektor Calvo, ale to dopiero początek dziwnych wypadków. W te zaś szybko zostaje zaangażowana Antonia, kiedy na je oczach morderca wyrzuca ciało kolejnej ofiary. Jednakże ani ona, ani też policjanci nie mają najmniejszego pojęcia do czego doprowadzi ich ta sprawa…
I w takim właśnie klimacie utrzymana jest całość. Szybka akcja osadzona między hiszpańskimi zabytkami (Sagrada Família także, oczywiście, się pojawia) stworzonymi przez Gaudíego, jego duch przewijający się przez strony komiksu, malownicze plenery, urzekające budowle i mniej lub bardziej zwyczajni bohaterowie. Komu podobał się „Kod Leonarda da Vinci” (bo to do niego najbardziej, spośród wszystkich książek Dana Browna, podobny jest „Duch Gaudíego”),ten na pewno będzie zadowolony z niniejszego komiksu. Kto lubi podobne klimaty, a powieści Browna odrzucały go kontrowersjami, także nie będzie zawiedziony. Autorzy niniejszego albumy nie próbują tanim skandalem zyskać sławy, robią po prostu swoje. Nie ma tu artyzmu, ale jest dobra, rzemieślnicza robota. Solidny komiks akcji, który dostarczy rozrywki na jedno popołudnie.
Graficznie rzecz przedstawia się ciekawie, bo mamy tu do czynienia z dość prostą, cartoonową kreską. Pozornie do poważnej i często krwawej przecież opowieści niezbyt pasują takie ilustracje, jednak w rym przypadku sprawdzają się całkiem nieźle. Wyraziste postacie, nieźle oddane tła i zabytki wzorowane na fotografiach współgrają ze sobą, choć są drobne zgrzyty, jak w przypadku brutalnie okaleczonych zwłok z twarzą niczym z komiksu dla dzieci. Z drugiej strony ma to swój makabryczny urok.
I urok ma także cały „Duch Gaudíego”. Miłośnicy klimatów stylu „Kodu Leonarda da Vinci” będą bawić się znakomicie. I to im głównie go polecam.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/10/31/duch-gaudiego-el-torrres-jesus-alonso-iglesias/